Menu

sobota, 11 października 2014

Zdmuchnęła nas ta jesień...

Zaczęła się szkoła, kasztany spadają z drzew, liście czerwienieją i żółkną, by spaść na ziemię... Nadeszła pora, by wyciągnąć cieplejsze kurtki, czy nawet szaliki i czapki. Jesień.


Po tym jakże artystycznym wstępie (#skromność) pozwólcie, 
że przejdę do papierkowej roboty i podsumuję parę kwestii...

Po pierwsze, dobiłyśmy do liczby pięciu recenzji na blogu, yay!
Po drugie, mamy już dziewiętnastu obserwatorów!
Po trzecie, to już dwa miesiące istnienia bloga!
Po czwarte, zaszła pewna drobna zmiana w kadrze blogowej. Mianowicie mamy dwie recenzentki główne, dwie z doskoku i dwie młodsze (które musimy w końcu uwzględni w zakładach, hm). 
Oprócz tego planujemy zmianę szablonu, good idea, yup?

No i to chyba tyle z ogłoszeń parafialnych. Przejdźmy do podsumowań indywidualnych.
Oddaję głos Clar! *aplauz*

Clar
Jesień jest przepiękna. Uwielbiam rozkopywać liście butami prosząc je by jeszcze chwilę polatały. 
Kocham widok różnokolorowych drzew z okna. I mimo, że kasztany wprowadzają mnie w nostalgię i melancholię (Jak ja kocham te słowa *O*), to uwielbiam je zbierać i niezmiernie mnie irytują dzieci, która zmuszają owoce do wcześniejszego upadku przez potrząsanie kijem gałęzi. Ale niestety na tym moje uwielbienie tej pory roku się kończy... Do szału mnie doprowadza wstawanie w "nocy" i wracanie do domu w "nocy". Jestem zamęczana w szkole (bo kto nie jest...) I umieram na feelsy jako fangirl z powodu pierwszych odcinków nowych sezonów...  
I jak tu czytać? Jak tu być twórczym? Gdy na jutro trzeba umieć 5 przedmiotów a zostało jeszcze 3 odcinki do obejrzenia? No jak?!
Moje wyniki nie powalają. Jestem jednak z siebie dumna, bo kryzys czytelniczy powoli mi mija!
A więc we wrześniu przeczytałam!
○ Nigdy nie gasną, Alexandra Bracken. 475 stron (nie jest to dokładna liczba, leniuch ze mnie i nie chce mi się iść do drugiego pokoju xD)

No i w sumie tyle.... Jak zwykle zaczęłam również co nieco. Czyli: 
○The Fault in Our Stars, John Green ( tytuł w oryginale, bo i książka w oryginale ;) ) jakieś 30 stron..
○Wyścig Śmierci, Maggie Stiefvater  - połowa czyli ok 230 stron. 
Wychodzi wiec na to, że w ciągu 9 miesiąca roku przeczytałam *szybki rachunek 475+230* 705 stron! Hańba mi. Mam nadzieję, że im bliżej zimy będzie lepiej z moim czytaniem! 



Cup
Wrzesień, wrzesień... Czas wielkich zmian, końców i początków, a także mnóstwa nowości książkowych! Na moich półkach niestety praktycznie nie pojawiło się nic nowego (też w to nie wierzę!), postanowiłam więc nie bawić się w haul.
Kto zagląda na mojego Instagrama z pewnością wie, że początek września upłynął mi szybko z łatwymi pierwszymi tomami serii Pretty Little Liars Sary Shepard. Muszę przyznać, że Bez skazy podobało mi się bardziej niż Kłamczuchy, ale o tym jeszcze wkrótce. Instagramowicze wiedzą również o moim zdaje się jedynym wrześniowym zakupie - tak, Jedyna Kiery Cass wdzięczy się teraz na mojej półeczce. Powiem tyle: idealne zakończenie, dziękuję, ale nie mam pojęcia po co ten czwarty tom niby?!
Tak więc we wrześniu przeczytałam trzy książki.
Oprócz tego podróżowałam po Zachodzie Europy z paroma książkami na telefonie i... ja naprawdę nie umiem tak czytać. Zaczęłam Gwiazd Naszych Wina, ale czy to ze względu na brak chemii między mną i stylem autora, czy przez formę w jakiej czytałam, praktycznie nie ma o czym wspominać... Może uda mi się zabrać kiedy jakimś cudem dostanę ją w swoje łapki i będę mogła przy czytaniu nieco ją pomacać (xD)


Dziękujemy za uwagę, prosimy o rady, reprymendy i ewentualne komplementy ;)
A co Wy przeczytaliście we wrześniu?  ^^

Załoga bujająca w obłokach
Clar & Cup
____
Tytuł czerpał inspirację z "Jesiennej zadumy"
Post by Cupcake.

3 komentarze: