Menu

niedziela, 30 listopada 2014

"Jeśli nie możesz się cze­goś poz­być, spróbuj polubić. "

Ulubieniec Miesiąca to nowa seria na naszym blogu!
Dzięki niej poznacie nieco nasze upodobania i nas ogólnie ^^

Nie przedłużając, przejdźmy do naszych listopadowych ulubieńców ;3



Clar
Co prawda serial towarzyszy mi od sierpnia br. to chyba mogę go zaliczyć do ulubieńców miesiąca? Nie mam pojęcia co innego mogłabym wstawić na jego miejsce. Pomimo, że widziałam Kosogłosa (którego przespałam. brawo ja.. nie bijcie. To był męczący tydzień... maratony powinny być w soboty). Pomimo, że nawet dostałam 4 z matmy, z czego jestem strasznie szczęśliwa i poprawiłam chyba ze 4 kartkówki z angielskiego na piątki to nie szkoła i nie THG zostaną wpisane na miejsce OUAT. Dlaczego właśnie to? A dlaczego nie! Jeżeli przed Wami jakiś sprawdzian, matura, egzamin na studiach, gimnazjalny, albo nawet szóstoklasisty. Zamiast gapić się w ścianę polecam oglądanie owego serialu. Dla tych, którzy nie wiedzą o czym jest...
Jest to połączenie wielu bajek. Między innymi opowieści o Czerwonym Kapturku, Piotrusiu Panu, Królewnie Śnieżce czy nawet Krainy Lodu.



...bo o fryzurę trzeba dbać, co nie, Digger? *o*
Cup
W moim wypadku ulubieńców mogłabym wskazać kilku... 
Jednak chyba ponad wszystko moim ulubieńcem miesiąca jest cały cudowny poniedziałek 17 listopada! Odbył się wtedy koncert moich ukochanych Baseballsów, promujący ich nową wspaniałą płytę - Game Day. Mogłam się na nich napatrzeć, nasłuchać, wytańczyć... I wszyscy ludzie tacy niesamowici! No i tylko spójrzcie na nich... uosobienie lat 50.! Mają niezwykły kontakt z publicznością i nie da się temu zaprzeczyć! Polecam do posłuchania na smutne szare jesienno-zimowe wieczorki! *klik*



Kath
Ulubieniec miesiąca, mówicie? Z pewnością nie będzie to podręcznik od matmy... Szczerze powiedziawszy długo nie mogłam się zdecydować, co uhonorować tym zaszczytnym tytułem. Przedzierając się przez wędrującą książkę ("Przekleństwa Niewinności" <3), "Once Upon A Time" aż wreszcie świeżo nagrane choreografie, wybrałam chyba jedną z najbardziej oczywistych możliwości... Wyróżniony tutaj zostaje więc maraton Igrzysk Śmierci, ze szczególnym naciskiem na niepokonane W pierścieniu ognia i niezapomniane sceny z Kosogłosa (ups, ups, tylko fragmenty, nie cały film). A coś, co chwyciło mnie za serce? Zdecydowanie rebelianci. I to właśnie oni stają się moimi ulubieńcami miesiąca. Nie będę oryginalna, ale... Za każdym razem, gdy to słyszę, mam ciarki. Niektóre sceny wgniatają w fotel, a moment z tą piosenką jest właśnie jedną z nich. (Kto widział ten wie :3 Będzie bez spojlerów, a co.) Cieszmy uszy ♥




Paula
Nie wierzę, że to piszę, ale w miesiącu, w którym wyszedł nowy album 1D, moim ulubieńcem został  nowy album Taylor Swift "1989". Nie jestem jej fanką, nigdy nie słuchałam jej muzyki, ale muszę przyznać, że tą płytę uwielbiam. Jest energetyczna i bardzo chwytliwa. Piosenki są głównie o niezbyt udanym związku Tay i Harry'ego z One Direction (((przez co teoretycznie nie powinny mi się podobać lol))), oraz o tym jak media przekłamują to jaka naprawdę jest Swift. Szczerze, to nie wiem co więcej napisać. Nie mam jakichś głębszych przemyśleń na temat tej płyty. Po prostu mi się podoba. I genialnie idą przy niej zadanka z matmy xD





I tak oto przedstawiają się nasi ulubieńcy listopada! A Wy macie jakichś...?
________________
Cytat: Maja Lidia Kossakowska

piątek, 28 listopada 2014

8. "Mimo że lato się skończyło."

Ostatnia piosenka


Autor: Nicholas Sparks
Tłumaczenie: Magdalena Słysz
Wyd. Albatros
Ocena Cupcake.: 8/10

Siedemnastoletnia Ronnie reaguje z niechęcią na informację, że całe lato spędzi z ojcem, z którym od dawna nie utrzymuje kontaktów. Trzy lata wcześniej jej rodzice rozwiedli się, a zmęczony robieniem kariery ojciec Ronnie, utalentowany pianista wykładający w konserwatorium Julliarda, porzucił Nowy Jork i przeniósł się do miasteczka w Północnej Karolinie. Dla zbuntowanej dziewczyny to ciężka próba: przyzwyczajona do zgiełku wielkiego miasta, zakochana w jego nocnym życiu i modnych klubach, musi zmierzyć się z senną atmosferą małej mieściny oraz stawić czoło ojcu, do którego ciągle czuje żal. Czy będzie to najgorsze lato w jej życiu? Wszystko na to wskazuje. Pewnych rzeczy nie da się jednak przewidzieć...


Ciężko nie kojarzyć nazwiska tego autora. Nie jestem przesadną wielbicielką typowych młodzieżowych romansów/powieści, nieco irytują mnie przesycone ochami i achami sceny, w których przystojny chłopak zakochuje się w praktycznie przeciętnej, niczym się nie wyróżniającej dziewczynie...
Ostatnia piosenka to moje pierwsze poważne zetknięcie się ze Sparksem. Owszem, mam Szczęściarza, którego zaczęłam czytać - całe 20 czy 30 stron! - ale styl autora zniechęcił mnie do kontynuacji. Uparcie unikam oglądania ekranizacji przed przeczytaniem książki, więc nawet na żadnym ekranie nie spotkałam się z twórczością Sparksa (no dobra, kłamię - obejrzałam Szkołę uczuć nieświadoma, że jest to na podstawie Jesiennej miłości i... ryczałam jak bóbr). 
Wracając do Ostatniej piosenki... Na początku styl autora mi nie pasował. Początki są zawsze najgorsze, nie potrafiłam się wczuć w klimat historii. Po jakimś czasie jednak coraz lepiej czułam się między stronicami książki, coraz ciężej było ją odłożyć. Powieść stopniowo wciąga, chociaż bez większego trudu można przewidzieć kolejne wydarzenia. Nieco schematyczna, ale przyjemna - tyle byłam w stanie stwierdzić po połowie. Bohaterowie mają ciekawe osobowości, swoje własne problemy. Każdy może odnaleźć w nich chociaż okruszynkę siebie. Postaci nie są jednak szablonowe, mają złożone charaktery i niekoniecznie są takie, jakie mogą wydawać się na początku. Warto zaznaczyć, że autor w tej powieści pokazuje nam, jak niektóre życiowe wypadki mogą zmienić człowieka. 

Sparks umie trafić prosto w serce. Ostatnie mniej więcej sto stron książki dosłownie wycisnęło ze mnie potoki łez. Autor w świetny sposób wplątał w proste zdania słowa, które potrafią rozbić człowieka na tysiąc kawałeczków, rozdzierając jego serce. Pomiędzy zwykłymi akapitami opowiadającymi historię, znajdziemy smutne, gorzkie refleksje i... chyba właśnie to ujmuje mnie w tej powieści najbardziej.
Ostatnia piosenka umiliła mi kilka nudnym lekcji fizyki, skradła wolne popołudnie i pewnie z litr łez. A zazwyczaj nie płaczę przy książkach. Książka porusza tematy bliskie nastoletnim sercom, jak: miłość, przyjaźń, rodzina czy choroba... Potrafi uderzyć człowieka swoją prawdziwością. Bohaterowie wydają się autentyczni, dzięki czemu można się z nimi szybko zżyć. Powieść ta niesie ze sobą smutek, ale też i nadzieję, której wielu brak...

~*~
Czytaliście? Co powiecie na temat tej książki?
A może oglądaliście film? Osobiście nie wiem, czy się za niego wezmę 
z jednego powodu: Miley Cyrus, której nie mogę sobie wyobrazić jako Ronnie...
Boję się, że zniszczy moje wrażenie...

poniedziałek, 24 listopada 2014

Nie chcę przetrwać. Chcę żyć!


Tytuł: WALL.E
Gatunek: Animacja, Sci-Fi, Familijny
Produkcja: USA
Premiera: 23.06.2008 (świat), 18.07.2008 (Polska)
Reżyseria: Andrew Stanton
Scenariusz: Andrew Stanton, Jim Reardon

Daleka przyszłość. Ziemię opuszczoną prze ludzi próbuje uprzątnąć uroczy robot WALL.E. Pewnego dnia na planetę przybywa EVE - przepiękna, nowoczesna maszyna, która szuka oznak życia.

Nie wiem, czy znam osobę, która choćby nie słyszała o przygodach tego małego robota. Jest to jeden z tych filmów, które uwielbiam. Czemu? Sama nie wiem. Historia Walliego i Evy jest przedstawiona obrazami, nie efektami specjalnymi czy potokiem niepotrzebnych słów. Niezmiernie szanuję twórców owego dzieła. Stworzyli coś tak pięknego.
Jest to film, o podwójnym dnie. Jednak trzeba dorosnąć, żeby je dostrzec. I właśnie to jest piękne. Oglądając jeden film setki razy możemy dostrzec jak bardzo zmieniło się nasze pojmowanie świata.


Bardzo mi się podoba gif obok. Moim zdaniem idealnie nadaję się na motto każdego z nas. Bo właśnie o to chodzi, żeby nie tylko przeżyć, ale ŻYĆ.


I tak szczerze powiedziawszy to nie wiem co jeszcze mogłabym napisać o tym filmie...

Akcja w niektórych momentach się ciągnie choć moim zdaniem nadaje to owemu dziełu dodatkowego smaczku.


A więc reasumując moje bezsensowne wywody:
Ocena filmu: 10/10
Oczywiście jak zwykle chciałam napisać coś porządnego z wplątaniem myśli filozoficznych ale mi nie wyszło ;)

Może Wy powiecie mi coś na temat Walliego?


Clar.

piątek, 21 listopada 2014

Chwyć autora...


Chwyć autora
Nowe wyzwanie dla blogerów książkowych i nie tylko!

Ruszamy od stycznia!


Na czym będzie to polegać?

  • Wyzwanie będzie polegało na czytaniu książek podlegających zaproponowanym przez nas kryteriom pod względem autora. Mogą one dotyczyć tak pochodzenia, liter w imieniu czy nazwisku jak również gatunku, wieku i innych, cokolwiek wpadnie nam do głowy!
  • Dane kryterium będzie obowiązywało miesiąc kalendarzowy.
  • Potwierdzeniem przeczytania książki jest jej recenzja zamieszczona na blogu, youtube (lub innych stronach, na których można zamieszczać recenzje) oraz podanie linku do  w odpowiednim poście.
  • Liczba zgłoszonych do kryterium książek jest dowolna.
  • Do zabawy będzie można przyłączyć się w dowolnym momencie.
Więcej informacji wkrótce!

środa, 19 listopada 2014

Co słychać u bogów...?

Witam w pierwszej notce z serii #DoMatury :)

Planowałam porządne, obszerne posty do każdego działu, tworzone chronologicznie, 
ale doszłam do wniosku, że ciężko byłoby przyswoić wszystko na raz. 
Wobec tego szykujcie się na wiedzę skondensowaną podawaną częściej ;)
Mam nadzieję, że na cokolwiek Wam się to przyda.

A co dzisiaj?
Dzisiaj co nieco o mitach...



Mit jest to utrwalona w tradycji kulturowej opowieść (pierwotnie ustna), która wyraża i porządkuje wierzenia danej społeczności. Lektura mitologii - zbioru mitów - pozwala zrozumieć, jak w konkretnej kulturze wyobrażano sobie powstawanie świata, bogów i ludzi.

Cechy mitów
- opowiadane zawsze w trzeciej osobie
- element sacrum (święty), ale także metafora życia
- świat fantastyczny przeplata się z rzeczywistym
- bohaterami najczęściej są bogowie, demony lub herosi, obdarzeni nadprzyrodzonymi przymiotami i siłą

Rodzaje mitów
- kosmogoniczne – o stworzeniu świata i kosmosu, np. mit o Uranosie i Gai
- teogoniczne – o narodzinach i życiu bogów, np. opis wyłonienia się Afrodyty z morskiej piany
- antropogeniczne – o stworzeniu człowieka, np. mit o stworzeniu człowieka z gliny przez Prometeusza
- genealogiczne – o losach rodów, np. mit o Labdakidach (Edyp, Antygona)
- heroiczne – o losach herosów, np. mit o Achillesie
- kalendarzowe – o podziale roku
- soteriologiczne – o zbawieniu człowieka
- eschatologiczne – o życiu po śmierci człowieka
- ajtiologiczne – o powstaniu tradycji

Funkcje mitów
- poznawcza – poprzez mity ludzie starali się wyjaśnić niezrozumiałe dla nich zjawiska przyrody;
- światopoglądowa (społeczna) – mity jako podstawa wierzeń religijnych;
- sakralna – w mitologiach odnajdujemy wzorce rytualnych obrzędów oraz wskazówki, jak należy czcić bogów;
- literacka – inspiracja dla twórców kolejnych epok;
- motywacyjna – mity jako uzasadnienie ludzkiego losu;
- kulturotwórcza - mity są rezerwuarem toposów (np. topos miłości silniejszej niż śmierć - Orfeusz i Eurydyka) i archetypów (np. buntownik - Prometeusz) oraz związków frazeologicznych (np. stajnia Augiasza).


Mity to jedno z głównych źródeł motywów literackich 
wielorako wykorzystywanych w późniejszych epokach. 

Twórcy stale wykorzystują zaczerpnięte z mitów toposy (powtarzający się motyw, który często występuje w obrębie literatury i sztuki danej kultury, cywilizacji) i archetypy (pierwotny wzorzec - pierwowzór - postaci, zdarzenia, motywu lub schematu). Obecnie często podejmowana jest z nimi polemika w postaci reinterpretacji - ponownej interpretacji - mitów i odkrywania w nich nowych treści.

~*~
Jeśli macie jakieś pytania, śmiało
Jeśli czegoś brakuje, dajcie znać, a postaram się to uzupełnić!


piątek, 14 listopada 2014

7. "Ktokolwiek cię schwyta, zabije cię."

Mroczne Umysły
The Darkest Minds

Autor: Alexandra Bracken
Tłumaczenie: Maria Borzobohata-Sawicka
Wyd. MoonDrive; Otwarte
Ocena Cupcake.: 7/10


Mam na imię Ruby.
Potrafię wedrzeć się do twojego umysłu, a nawet wymazać wspomnienia. Jako dziecko zostałam wysłana do obozu "rehabilitacyjnego" dla takich jak ja. Zieloni, Niebiescy, Żółci, Pomarańczowi, Czerwoni. Mroczne Umysły. Zostałam przydzielona do Zielonych, ale w rzeczywistości jestem ostatnią z Pomarańczowych.
Ukrywam to, żeby przetrwać.




O Mrocznych słyszałam różne opinie. Od "przewidywalnej historii" przez "ciekawą młodzieżówkę" po "odkrycie roku". Jeszcze zanim powieść ta została mi serdecznie polecona, skusiła mnie intrygującą okładką. Zwykłe szare zdjęcie, dziwny symbol i pomarańczowa plama... Wydawało mi się, że niewidoczne oczy dziewczyny patrzą na mnie z każdej księgarnianej półki... Przerażające, ale chwytliwe.

Może zacznę jednak od narzekania. Nie mam pojęcia czyja w tym wina, czy autorki, czy naszych genialnych tłumaczy, ale w książce pojawiły się niejasności, które mi osobiście utrudniały czytanie. Nie będę tu jednak podawać przykładów, wolałabym uniknąć spojlerowania. Pierwsze około sto stron szło mi jak po grudzie. Początek nie jest porywający, wszystkie fakty mi się mieszały i nie wiedziałam, co, kiedy i dlaczego... I powiedzcie mi proszę, jak można stojąc na poboczu, zjechać na drugi pas?! A może to ja jestem czepliwa i dlatego to zauważyłam...? Nie wiem, może to wszystko wynikało z pośpiechu w czytaniu (bo czasu za wiele to ja nie mam), a może po prostu autorce nie wyszedł ten wstęp do historii? Niektóre fakty wydawały się nieco zaplątane, zwłaszcza wśród tych kilkudziesięciu pierwszych stron. A może po prostu moje uważne czytanie leży i kwiczy.

Im dalej w las tym więcej drzew, powiadają...
Im głębiej wchodziłam w historię Ruby, tym bardziej mi się podobało. Akcja rozwijała się w odpowiednim tempie, zwłaszcza po tych nieszczęsnych pierwszych stu stronach. Autorka nie dręczyła kilometrowymi opisami czy wielostronicowymi wypracowaniami o odczuciach bohaterów. W zgrabny sposób prześlizgiwała się między przemyśleniami a opisami miejsc, racząc czytelnika ciekawymi, naturalnymi dialogami. 

Atmosfera historii każe czytelnikowi pozostać stale nieufnym co do każdej pojawiającej się w powieści postaci. Ciężko było obdarzyć sympatią czy przywiązać się do jakiegokolwiek bohatera. Świadomość tego, że za chwilę ktoś może zginąć, zaginąć, odejść lub zdradzić jest przytłaczająca. Sama historia jednak, przynajmniej według mnie, nie była aż tak przerażająca. Fakt, że ktoś może niepostrzeżenie wedrzeć mi się do umysłu i usunąć mi pamięć może i jest niepokojący, ale nie na tyle, bym się bała. 

Według mnie jest to dobra lektura, 
pozwalająca się oderwać od natłoku nauki i dająca poczucie, 
że może jednak nie mamy tak najgorzej w tych naszych szkołach ;)


~*~
A Wy jakie macie zdanie na jej temat? 
Przeczytaliście, chcecie przeczytać?

>>Cupcake.<<

_____________________________
Dziękuję Kath za pomoc przy wyborze cytatu na początek posta :)

niedziela, 9 listopada 2014

Książkowy Albo Albo TAG


Hej ^^

Postanowiłam dziś odpowiedzieć na parę bardzo trudnych dla każdego książkoholika pytań 
w Albo Albo TAGu (oryginalnie Would You Rather TAG), 
który przetłumaczyła Daria z Więcej Książków.




Także, nie przedłużając, zabieram się do roboty...


1. Wolisz czytać tylko trylogie czy powieści jednotomowe?
Cóż, lubię i trylogie (a także dłuższe serie, ale z umiarem), i powieści jednotomowe... Za trylogiami przemawia moja kochana Trudi Canavan, jednotomowymi Wyścig Śmierci. Punkt widzenia zależy w tym wypadku od fabuły i wątków. Wiadomo, że w powieści jednotomowej nie da się rozwinąć każdego z wątków w takim stopniu jak w trylogiach, z drugiej strony trylogie często są ciągnięte jakby na siłę (nie wspominając o dłuższych seriach...). Niektórzy autorzy twierdzą, że ich trylogie to po prostu rozłożona na części jedna powieść, więc... Wybieram „jednotomówki”.

2. Wolisz czytać tylko autorki czy tylko autorów?
Och, czemu te pytania muszą być tak trudne...? Moje półki pękają od ogromu autorek, aczkolwiek mam wielki szacunek do autorów. Jak powszechnie wiadomo każda kobieta marzy o miłości i właśnie głównie to różni powieści pań i panów (to jest tylko moje zdanie). Cóż, jestem sentymentalną nastolatką, więc uwielbiam ckliwe powiastki, jednak są one często nadmiernie przewidywalne... Autorzy częściej skupiają się na akcji, ale wśród autorów znajduje się Mickiewicz, z którym mam na pieńku, więc... Obecnie wygrywają u mnie panie, głównie ze względu na wspomniane już Trudi Canavan oraz Maggie Stiefvater!


3. Wolisz czytać tylko w Empiku czy tylko na stronach internetowych?
Ojoj, ceny w Empiku to moje wieczne utrapienie. Na stronach internetowych książki mają o wiele korzystniejsze ceny, można znaleźć sporo promocji, które pomagają utrzymać chociaż trochę grosza w moich i tak pustych kieszeniach. Jednak... wybór nie jest taki prosty. Kupowanie w ciemno nie jest w moim stylu. Lubię konkretną książkę pomacać, powąchać i taką właśnie już „wypieszczoną” zabrać do domu. W Empiku lubię na książki popatrzeć, kupuję zazwyczaj w małej księgarni w moim mieście... Cóż, wybiorę więc strony internetowe. Tak, cena gra dużą rolę, a lokalnych księgarni nie mam do wyboru ;)

4. Wolisz, żeby wszystkie książki zostały zekranizowane czy przekształcone w serial?
Owszem, lubię chodzić do kina, a seriali raczej nie oglądam... Boli mnie jednak to, że książki cierpią na wycinaniu wielu naprawdę ciekawych scen ze względu na ograniczenia czasowe. Wiadomo, że film nie potrwa nam tych kilku godzin, a na przykład dwie. Więcej często ciężko byłoby nam wytrzymać! Pamiętajmy, że serial nie musi mieć tysiąca sezonów z miliardem odcinków. Myślę więc, że mimo wszystko wybiorę seriale, dzięki czemu wątki książek mogą mniej ucierpieć. Czemu by nie stworzyć serialu złożonego z... trzech odcinków?

5. Wolisz czytać 5 stron dziennie czy 5 książek tygodniowo?
Chyba najprostsze z dotychczasowych pytań! Gdybym tylko miała czas, chęci i dostateczną ilość kakao jestem gotowa czytać pięć książek tygodniowo, bo czemu nie? Może w końcu udałoby mi się uporać z książkami z półek, poznać wszystkich autorów, za których kiedykolwiek planowałam się zabrać... Tak, to dobry deal.

6. Wolisz być profesjonalnym recenzentem czy autorem?
Chciałabym kiedyś zobaczyć fragment mojej recenzji na tyle okładki jakiejś książki. Naprawdę. Byłoby to niesamowite uczucie zobaczyć, że komuś w jakiś sposób mogę pomóc w wyborze, aczkolwiek... No cóż, od kiedy pamiętam, zdarzało mi się coś pisać. Gdzieś tam w głębi mnie wciąż i wciąż przewija się to dość naiwne marzenie, by ujrzeć moje nazwisko na okładce książki na półce bestsellerów. No bo jaki książkoholik o tym nie marzy? Tak, chciałabym być autorką ;)

7. Wolisz czytać 20 ulubionych książek w kółko czy sięgać tylko po nowe pozycje?
Szczerze, nie mam w zwyczaju wracać do czytanych już książek, nawet jeśli specjalnie mnie zachwyciły. Przykład? Jestem Potterheadem, ale całą serię o Harry'm przeczytałam tylko raz i to w chaotycznej kolejności... W związku z tym wolę czytać stale nowe pozycje i zakochiwać się w kolejnych historiach!

8. Wolisz być bibliotekarzem czy sprzedawcą książek?
Jako dziecko marzyłam o pracy w bibliotece! Te wszystkie zakurzone tomy, pełne książek regały, pomaganie dzieciom w szukaniu ich ulubionego gatunku... Bardzo lubiłam tam przychodzić, panie zawsze były miłe i pomocne. Teraz jednak w bibliotekach ciężej znaleźć pożądane pozycje, trudno o aktualne bestsellery. Coraz więcej osób kupuje książki zamiast korzystać z poczciwych bibliotek... I to chyba główne powody, by jednak zająć się pracą w księgarni. Cóż, zawsze mogę być miłą jak bibliotekarki sprzedawczynią!

9. Wolisz czytać tylko ulubiony typ literatury czy wszystko poza tym typem?
Zależy co oznacza ten tajemniczy ulubiony typ. Ja lubię wiele typów: od głupich romansideł i przewidywalnych paranormalów, przez fantastykę, dystopie, Young Adulty i inne dziwne gatunki, aż do thillerów czy poważnych kryminałów... Cóż, po co czytać coś, czego się nie lubi? Strzelam w opcję ulubionego gatunku, chociaż ogólnie lubię eksperymentować z książkowymi nowinkami...

10. Wolisz czytać tylko książki fizyczne czy tylko e-booki?
No pewnie, że fizyczne! Uwielbiam dotyk, zapach, szelest kartek... Książka wtedy ma zupełnie inny wymiar niż taka elektroniczna. Pomijając już fakt, że nie umiem czytać na telefonie czy tablecie, a czytnika nie posiadam... Papier nie męczy oczu i jest jakimś takim atutem fizycznych książek, którego zdecydowanie brakuje tym niematerialnym wersjom...

~*~
I tak właśnie prezentuje się mój Albo Albo TAG!
A jak przedstawiają się Wasze odpowiedzi?
Do zabawy chciałabym zaprosić Dianę, Alex oraz Kocią Biblioteczkę. Zostałyście otagowane, huehuehue, czekam na Wasz posty ^^

sobota, 8 listopada 2014

6. Wiara w kłamstwo łatwiejsza od pogodzenia się z prawdą.

Tytuł: Hopeless

Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Moja ocena: 7/10


Opis z okładki: 
Czasem odkrycie prawdy może odebrać nadzieję szybciej niż wiara w kłamstwa.
To właśnie uświadamia sobie siedemnastoletnia Sky, kiedy spotyka Deana Holdera. Chłopak dorównuje jej złą reputacją i wzbudza w niej emocje, jakich wcześniej nie znała. W jego obecności Sky odczuwa strach i fascynację, ożywają wspomnienia, o których walałaby zapomnieć. Dziewczyna próbuje trzymać się na dystans - wie, że Holder oznacza jedno: kłopoty. On natomiast chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Gdy Sky poznaje Deana bliżej, odkrywa, że nie jest on tym, za kogo go uważała, i że zna ją lepiej niż ona sama siebie. Od tego momentu życie Sky bezpowrotnie się zmienia.



Ta książka prześladowała mnie przez długi czas. Nasłuchałam się i naczytałam o niej mnóstwo opinii - zarówno pozytywnych jak i negatywnych. W końcu zupełnie przypadkiem kupiłam ją, przeczytałam i mam bardzo mieszane uczucia. 

Od razu zacznę od narzekania. Nie podoba mi się to wydanie. Okładka jest śliczna. Podziwiłam ją przez dobre parę minut, zanim w końcu otworzyłam książkę. A co znalazłam na pierwszej stronie? Opinie czytelników. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że zajmują one trzy strony... Nie wiem jak Was, ale mnie mocno zniechęca taka autopromocja na siłę. 
Jeśli chodzi o język jakim napisana jest książka to czułam się jakbym czytała opowiadania napisane przez piętnastoletnią dziewczynę, a nie 34-letnią matkę trójki synów. W sumie Hopeless bardzo przypomina mi fanfiction (lol powiedzcie, że nie tylko mi xD).

Ogólny schemat tej historii spotykałam już nie raz w wielu opowiadaniach... Nie da się jednak ukryć, że i tak zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Na początku wydawało mi się, że to kolejne love story, gdzie nie bardzo lubiana w szkole dziewczyna i tajemniczy bad boy zakochują się w sobie i żyją długo i szczęśliwie. Czytałam trochę na siłę. Później jednak książka zdecydowanie przestała przypominać typową miłosną historię. 

Hopeless nie jest tylko o miłości, przyjaźni czy brutalnych szkolnych realiach. Porusza dużo więcej poważnych i nie łatwych tematów, o których nie każdy ma odwagę słuchać czy mówić. 

Życie Sky okazuje się jednym wielkim kłamstwem, a prawda, z którą musi się zmierzyć jest niewiarygodnie trudna. Holder też nie ma lekko, jego przeszłość wiąże ze sobą wiele tragicznych przeżyć. Sami muszą zmierzyć się z falą informacji i wydarzeń, które złamałyby niejednego człowieka. Oboje są zagubieni, oboje czują ogromny ból, jednak udaje im się razem odkryć wszystkie tajemnice, zrozumieć je i się z nimi pogodzić.

Tak naprawdę nie wiem co myśleć o tej książce. Wzbudziła we mnie wiele skrajnych emocji. Przez pierwszą połowę szczerze się nudziłam. Miałam dość ckliwych scenek (którymi pewnie jeszcze jakiś czas temu zachwycałabym się jak głupia xD). Jednak później wciągnęłam się na tyle, że od kilku dni często wracam do niej myślami. 

Chyba właśnie te delikatne i trudne tematy, które porusza sprawiły, że mimo wielu minusów przyznałam Hopeless 7/10 punktów. Ta historia naprawdę otwiera oczy na problemy, które nie są tylko fikcją literacką. Takie rzeczy dzieją się naprawdę w świecie, w którym żyjemy. 


Mimo moich mieszanych uczuć  i tak zachęcam do przeczytania tej książki. 
A jeśli już to zrobiliście podzielcie się swoimi wrażeniami w komentarzach! 
Chętnie dowiem się co o niej sądzicie :)

środa, 5 listopada 2014

Matura tuż tuż...

Hej ;)
Wpadłam na pewien pomysł, który - mam nadzieję - spodoba się Wam i się przyjmie.
Mam na myśli serię postów powtórkowych do matury! Zostało już tylko pół roku, a materiału jest od groma i ciut, ciut, jak to mówią. Mam nadzieję, że uda mi się opracowywać działy, epoki czy lektury systematycznie, tak by i Wam, i mnie to procentowało na egzaminach.

Także tak. Tyle chciałam, mam nadzieję, że ktoś na tym skorzysta.

Buziaki!
Cupcake.

sobota, 1 listopada 2014

“It is the first day of November and so, today, someone will die.”

Tak.
Październik uciekł nam przez palce. Miesiąc ten przyniósł ze sobą chłody, lenistwo i mnóstwo wiedzy, która jakoś nie umie rozgościć się porządnie w naszych głowach...


Clar:
Ale jak to już listopad?!
Czuję się jakbym zamknęła oczy 30 września i otworzyła je dopiero dzisiaj. Nie pamiętam nic poza nauką i szkołą ... Nawet nie wiem czy coś przeczytałam.
W całości na pewno nie. Tyknęłam Księgę Cmentarną Neila Gaimana, zaczęłam Więźnia Labiryntu Jamesa Dashnera i to chyba tyle, chociaż nie ręczę za moją pamięć.
Aczkolwiek od 22 września zaczęłam realizować już starawe postanowienie/marzenie i razem z przyjaciółką zaczęłyśmy "karierę" na jutubach. *KLIK*
Także ten!
Planów na listopad nie robię bo i tak pewnie nie wyjdą :(

Cup:
Ten miesiąc w moim wypadku był czytelniczą katastrofą. Czas, pogoda i szkoła doprowadziły do tego, że nie miałam czasu nawet napisać recenzji książki, którą przeczytałam jeszcze we wrześniu...
No przykro no. Mam nadzieję, że listopad wypadnie lepiej, chociaż każda sekunda przybliża mnie do... matury.
Plany na listopad? Mroczne umysły i Nigdy nie gasną Alexandry Bracken.


~*~
A jak u Was?
Mamy nadzieję, że październik był dla Was łaskawszy ;)


Załoga bujająca w obłokach,
Clar & Cup
____
Cytat oczywiście z Wyścigu Śmierci cudownej Maggie Stiefvater.

Post by Cupcake.