Menu

wtorek, 22 grudnia 2015

Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...

Reżyseria: J.J. Abrams
Scenariusz: Lawrence Kasdan, J.J. Abrams, Michael Arndt
Gatunek: PrzygodowySci-Fi
Produkcja: USA
Premiera:18 grudnia 2015 (Polska), 14 grudnia 2015 (świat)
Czas trwania: 2 godziny 15 minut
















I nadszedł ten piękny dzień! Zawsze chciałam zobaczyć którąś część Star Wars na wielkim ekranie, myślałam, że się nie doczekam, a tu Disney wyprodukował Epizod VII. Szczęście niepojęte, chociaż się bałam, że wyjdzie to słabo. Naprawdę, dopóki nie zobaczyłam filmu martwiłam się o wszystko, a wyszło zupełnie inaczej niż myślałam.
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce były sobie Stara Trylogia i Nowa Trylogia, byli totalnie irytujący Anakin i dziwnie obojętny mi Luke Skywalkerowie, mistrz Yoda tworzył nowe zasady gramatyki, a marsz imperialny i tak nigdy nie był straszniejszy od mojego budzika... A całkiem niedawno, w naszej galaktyce cały świat oszalał, bo poszła wiadomość o Epizodzie VII Gwiezdnych Wojen. Jeny, naprawdę nie wiem od czego zacząć! Widziałam ten film w piątek i dalej nie mogę się uspokoić. Dla mnie było po prostu świetnie, czuło się charakterystyczny klimat gwiezdnej sagi, postacie, poza Kylo Renem, przypadły mi do gustu, cała oprawa, fabuła, nawiązania do Starej Trylogii i muzyka były dobrane po prostu idealnie. Może było trochę schematów (oj no, nazywanie Sokoła Millenium „starym złomem” to już chyba tradycja!), ale aż tak bardzo nie przeszkadzało, chociaż ja z kumplami głównie śmieliśmy się z niektórych nawiązań.
Postacie – czyli to, co najbardziej mnie kupiło. Poza jednym Kylo Renem, który kojarzy mi się z rozchwianym emocjonalnie nastolatkiem, a równocześnie jego motywy nie są „wielkie” (tak, chciał być jak Vader, ok...) był dla mnie dość irytujący, ale też – pośmiałam się. Za to cała reszta ważniejszych bohaterów to dla mnie cud i miód! Rey, do której miałam największe obawy, okazała się jedną z tych żeńskich postaci, które naprawdę lubię! Jeny, doczekałam się, żadnych „biednych klusek”, dam w opałach, panienek „udowodnię, że potrafię” czy wpraszania się wszędzie ze szczytnymi ideami. Nie, ona po prostu robi, co ma robić, bez żadnego jojczenia, robienia z niej wielkiej bohaterki i tym podobnych, a przy tym ma swoją historię, obawy i charakter. Kupiła moje serce na równi z BB8 – uroczym droidem, który z zachowania przypomina kociaka, a przy okazji świetnie wyczuwa się jego emocje. Co mogę powiedzieć? Mamy młodszego brata R2D2! No i Finn, szturmowiec, który nie chciał być szturmowcem. I nie, to nie tak, że nagle klony zmieniły kolor skóry, Nowy Porządek ma inne metody pozyskiwania żołnierzy, ale o tym w filmie! Finn chociaż trochę pogubiony, też wkradł się w moje łaski, pewnie dlatego, że wyłamał się przed szereg. Tylko trochę bawiło mnie to, że miecz świetlny „skakał” między nim, a Rey, choć oboje pierwszy raz zetknęli się z tego typu bronią, a tu zawód – nie poleciały żadne kończyny!
Film, oczywiście, nie mógł się obyć bez „starych dobrych Gwiezdnych Wojen”. Mamy Hana Solo, generał (księżniczkę) Leię, Chewbaccę, C3PO i nawiązania, nawiązania, nawiązania! Powiem tyle – fani zsypu na śmieci się nie zawiodą! Całościowo wypada to dość interesująco, chociaż większość filmu była jako takim wprowadzeniem do nowych czasów. Dla mnie było za krótko, ale jednak film to film, nie mógł trwać całego dnia. O fabule zbyt wiele do powiedzenia nie mam, była, wypadła świetnie, ale „Przebudzenie Mocy” wydaje się być jako takim wprowadzeniem do kolejnych filmów, nawiązując do tytułu, ma na nowo albo po raz pierwszy przebudzić w widzach Moc. I, w mojej opinii, ją budzi.


4 komentarze:

  1. Hej! Byłem wczoraj na tym filmie, a jako dość wielki fan SW, miałem co do niego wielkie oczekiwania, które, niestety, nie zostały odzwierciedlone. Jako, że praktycznie wychowałem się na Gwiezdnych Wojnach, film pozostawił po sobie pewien niesmak. I to dość spory. Bynajmniej w moim odczuciu.
    Może zacznę od tego, co mi się podobało. Z pewnością efekty specjalne robiły wrażenie, szczególnie bitwy pomiędzy Nowym Porządkiem a Ruchem Oporu, ale to wszystko.
    Mam nieodparte odczucie, że scenarzyści, reżyser oraz inne osoby odpowiedzialne za ten film, chcieli wprowadzić zbyt dużo nowości, przez co w wielu momentach zaczynał panować chaos. Niektóre sytuacje były tak nielogiczne, że ślepy by to zauważył. Nie wspominając o Drugiej Gwieździe Śmierci i pomyśle jej zniszczenia. Praktycznie pomysł nie był oryginalny - aż za bardzo przypominał tę próbę, podczas której Luke Skywalker zniszczył pierwszą Gwiazdę Śmierci.
    Postacie też nie utkwiły mi w pamięci. Jedynie może Finn, który potrafił się wyłamać przed szereg i nie zabijać dla NP. Wykazał się odwagą, empatią, sumieniem i moralnością. Kylo Ren był nijaki, totalnie bezpłciowy, bez charakteru, bezbarwny. BB-8 jak to przystało na droida, rozbawiał. Tak samo Chewie.
    Film mnie nie porwał, nie wbił w fotel, oczekiwałem czegoś naprawdę wspaniałego, a tymczasem obejrzałem coś nie do końca może przeciętnego, ale też nie zachwycającego. Z całą pewnością stwierdzam, że poprzednie filmy były o wiele, wiele lepsze.
    Pozdrawiam,
    Radek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No hej! Co mogę powiedzieć - ilu fanów, tyle opinii, już zdążyłam zauważyć, że proporcje są mniej więcej wyrównane, jednym się podobało, a innym nie. Ja sama może nie wychowałam się na SW, bo rodzice nie byli tym zbyt zainteresowani, ale już od kilku lat w tym siedzę. Może ta różnica zdań zależy od tego, kto jakie miał oczekiwania. Część fanów miała wielkie oczekiwania, a część (w tym ja) miało mniejsze lub większe obawy, co Disney zrobi z Gwiezdnymi Wojnami. Każdy zwiastun oglądałam z niepewnością, co do postaci miałam wielkie wątpliwości i trochę przeszkadzało mi to, że nie dostaliśmy żadnego konkretnego opisu tylko jakieś strzępkowe informacje. Może dlatego tak pozytywnie mnie to zaskoczyło, no i wszystko zależy od gustu. Sama ze znajomymi się kłócę, bo nigdy nie miałam głębszych odczuć co do Luke'a, nie rozumiem czemu księżniczkę Leię tyle osób uważa za piękną, nie trawię Anakina i Padme, C3PO mnie irytuje, ale filmy kocham.
      Właśnie, co do tych nowości, gdzieś czytałam, że Przebudzenie Mocy miało być po prostu wstępem, chcieli przedstawić, jak się zmieniła galaktyka po obaleniu Imperium, przedstawić kluczowe postacie i zacząć coś nowego, teraz nie dam sobie ręki uciąć (skleroza nie boli), ale chyba padło to właśnie z ust Abramsa. Starałam się już pisać bez spoilerów, ale akurat pomysł z hm... Planetą Śmierci? Nie nazwali tego i przez to nie wiem, jak się wypowiadać. No ale pomysł aż bił po oczach schematami, akurat jest to jedna z rzeczy, z których ze znajomymi najbardziej się śmiejemy. "Chcieli zrobić wszystko w skali mikro i makro - większa Gwiazda Śmierci, a dają mniej pilotów do rozwalenia jej!"
      Z postaciami zawsze jest problem, bo każdy ma inne oczekiwania, jednym się ktoś spodoba, innym mniej, a reszta będzie w stosunku do tego ktosia obojętny. Dla mnie Kylo był jak taki nastolatek z problemami, momentami wręcz przypominał mi brata, kiedy zaczyna świrować przez (haha) CSa. Albo twórcy chcieli zrobić z niego frajera, albo coś mocno nie wyszło. A Chewie, Han i BB8 skradli cały film.
      Jak już mówiłam - ilu ludzi, tyle opinii i dobrze bo byłoby nudno! Lubię wiedzieć, co inni sądzą, o ile nie plują hejtem na lewo i prawo. W moim odczuciu wypadło lepiej od Nowej Trylogii, której sporą część zepsuli Anakin i Padme, jeśli chodzi o Starą Trylogię, ciężko mi stwierdzić, część była lepsza, część gorsza, ale oglądałam z przyjemnością i z kina wyszłam zadowolona.
      Również pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc, to nigdy nie miałam do czynienia ze SW. Chyba najwyższa pora to zmenić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fantastyczny film, to moje pierwsze spotkanie ze światem Star Wars

    OdpowiedzUsuń