Menu

wtorek, 23 grudnia 2014

10 najważniejszych książek w moim życiu

Hej :)
Dziś dla odmiany przychodzę do Was z bardzo interesującym tagiem 
(tak, po prostu nie ma czasu na czytanie, szkoła taka zła)
w którym skrótowo przedstawię Wam całe dziesięć książek, które bardzo na mnie wpłynęły!
Jestem pewna, że lista ta nie jest kompletna, nieco kulawa 
i będzie się jeszcze wiele razy zmieniać, ale co tam ;)


Dziś dowiecie się więc, co stworzyło taką a nie inną Cupcake.
So... let's start it.



I. Pismo Święte 
Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu. ~św. Augustyn

Nie powiem, miałam wiele "zachwiań" wiary i żaden ze mnie ideał, ale jako katoliczka nie mogłabym nie wymienić Pisma Świętego (zwłaszcza kiedy okazuje się, że nie mam pojęcia, jakie książki kiedykolwiek na mnie naprawdę wpływały...)! Myślę, że jest to jedna z tych niewielu pozycji, o których każdy musiał słyszeć.
Czy muszę tu coś dodawać?






II. Sfinks. Tajemnice historii
Miłość do nauki rozwijaj od małego.
Już jako małe dziecko uwielbiałam książki. Zazwyczaj służyły mi jednak one do zabawy - jako "portale" do innych światów, laptopy czy po prostu podstawy do marzeń. Jedną z serii książek z dzieciństwa, którą pamiętam jest wydana przez Świat Książki pod redakcją Hansa-Christiana Hufa Sfinks. Tajemnice historii. Nie wpłynęła na moją miłość do historii, jednak obdarowała moją wyobraźnię ciekawymi obrazami z przeszłości i wieloma niesamowicie spędzonymi godzinami.
I nie, naprawdę nie lubię historii.





III. Akademia Pana Kleksa
Życie wcale nie jest takie kolorowe.
Do pewnego momentu życia, wszystko wydawało mi się takie idealne. Wszystko miało swoje utarte tory, z których - broń Boże - nie mogło zboczyć. Wszelakie nieprzyjemne sytuacje, zabawa losu zdawała się mnie omijać szerokim łukiem. Po przeczytaniu Akademii Pana Kleksa nagle odkryłam, że może wcale nie jest tak dobrze. Pamiętam dokładnie szok, jaki pozostawiła we mnie ta książka... Delikatna niteczka niepokoju, która zdaje się za mną ciągnąć od temtego momentu.






IV. Harry Potter i Komnata Tajemnic
Świat magii jest intrygującą ucieczką od rzeczywistości...
Kiedyś miałam nieszczęście poślizgnąć się na lodzie w drodze do szkoły, niby nic niezwykłego... Ale właśnie dzięki temu i dwutygodniowemu uziemnieniu w domu zetknęłam się z twórczością J. K. Rowling. Zanurzyłam się w niesamowity świat szkoły magii i czarodziejstwa, by wraz z Harry'm i jego przyjaciółmi zmierzyć się z bazyliszkiem. Tak, pierwszą częścią Pottera, którą przeczytałam była Komnata Tajemnic. To ona otworzyła mi drogę do świata magii i pomogła zapomnieć o naciągniętym ścięgnie.




V. Kocia Mumia
...ale rzeczywistość zawsze Cię dogoni.
Nie interesowały mnie kiedyś w żaden sposób obyczajówki czy teksty mówiące o problemach. Nużałam się w przygodówkach lekko zakrapianych fantastyką. Aż któregoś dnia w moje ręce w bibliotece wpadła Kocia Mumia. Zachwyciłam się okładką, opis z tyłu też musiał mi się spodobać... I tak zaczęła się moja historia z miłością do Jacqueline Wilson. Autorka ta w tak niezwykły - ironicznie żartobliwy - sposób ukazuje problemy, że każdą pozycję, którą udało mi się zdobyć, czytałam z zapartym tchem. Szczerze mówiąc, nie pamiętam teraz większości historii, jednak dobrze wiem, że każda chwytała za serce. Wilson świetnie porusza się po emocjonalnej strefie swoich opowieści...



VI. Więzy Krwi
Czytaj nocą.
Nie pamiętam jak dokładnie ta książka wpadła w moje ręce, ale zmieniła oblicze mojego czytelnictwa. Starałam się unikać czytania do późna (wiadomo, szkoła) i świecenia sobie telefonem pod kołdrą (trzeba chociaż trochę dbać o wzrok!). Pamiętam aż za dobrze, jak bardzo zaciekawił mnie opis z tyłu książki... No cóż, hasła inżynieria genetyczna, thiller oraz zamazane granice między dobrem a złem brzmią kusząco... I tak oto zarwałam pierwszą w swoim życiu nockę, świecąc sobie ekranikiem starej bodajże Nokijki, by doczytać do końca Więzy Krwi. Druga część tak nie zachwyca, jednak pamiętam w jakim szoku i - no, cóż - zmęczeniu pozostawiła mnie właśnie ta pozycja...



VII. Trylogia Czarnego Maga
Zakochaj się w fantastyce.
Owszem, kocham Harry'ego Pottera. Owszem, to od niego zaczęła się moja przygoda z magią. Owszem, to J.K. pokazała mi fantastykę. 
Jednak właśnie Trudi Canavan wprowadziła mnie w niezwykły świat doroślejszej(?) fantastyki. Zupełnie inny klimat, zupełnie inna magia. Według mnie, tylko czytając te trzy tomy pod rząd (jestem szczęśliwą posiadaczką tego przepięknego wydania), można naprawdę poczuć magię tej historii! Trylogię Czarnego Maga znalazłam kilka lat temu pod choinką i stwierdzam, że był to jeden z najlepszych mikołajowych pomysłów :)





VIII. Pan Tadeusz
Romantyzm nie jest romantyczny, a lektury nie cieszą. 
Mickiewicz. Zmora mojego życia. Czy naprawdę muszę się nad tym rozwodzić? Mogłabym tu wrzucić także Dziady tegoż samego narodowego wieszcza. Do momentu, w którym nie stało się to moją licealną lekturą, nic do niego nie miałam. Obecnie? Pewnie przewraca się w grobie, wiedząc, co o nim myślę. Mogę uznać jego twórczość za pierwszą lekturę, której naprawdę nie doczytałam do końca. A potem... cóż, Mickiewicz zapoczątkował moją mini lawinę niekończenia lektur...




IX. Niepokój
Spojlery to zło.
Pierwsza książka, która została mi boleśnie zaspojlerowana. Uch, nie wiem jak długo będę to przeżywać, ale naprawdę ciężko jest o czymś takim zapomnieć. Jak można książkoholikowi otworzyć przed nosem książkę na ostatniej stronie, jeśli sam nie chce sprawdzać? No ja się pytam, jak? Właśnie przez Niepokój poznałam ból spojlera. Nie umiem zabrać się teraz za tę książkę, to booooli. Wierzcie mi, dwa zdania książki potrafią zniszczyć całą przyjemność czytania, więc apeluję: czytajcie po kolei! Tak.



X. Wyścig Śmierci
Cóż, zakochaj się i zapomnij o obiektywnej ocenie.
Nie mogłoby go zabraknąć w moim TAGu, chociaż ostatnio tracę wiarę w moją miłość do tej książki. Trafiłam na nią w odpowiednim czasie i prawdopodobnie dlatego tak we mnie uderzyła. Jest to jedna z niewielu klsiażek, przy których płakałam mimo braku bolesnej śmierci (czytaj: śmierci bohatera, którego polubiłam). Zakończenie powaliło mnie swym urokiem i dlatego zakochałam się w each uisce. No i w Seanie. Och, mój Sean Kendrick...




Tak więc przedstawia się 10 książek, które uznaję na chwilę obecną za najważniejsze w moim życiu. Lista z pewnością nie jest kompletna i prawdopodobnie za x czasu zdarzy mi się tu lub gdzieś indziej powtórzyć ten TAG. Tak czy inaczej, oto ja, zbudowana z książek. A raczej książki, które w jakiś sposób zbudowały mnie :)

A jakie są Wasze najważniejsze w życiu książki?

4 komentarze:

  1. Również za dziełami Mickiewicza nie przepadam, Dziady jakoś przeczytałam, ale Pana Tadeusza nie zdzierżyłam. Gdybym miała stworzyć taką listę to z pewnością wymieniłabym na niej Harrego Pottera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do zabawy, można o samym sobie dużo się dowiedzieć ;)

      Usuń
  2. Ja bym chyba nie potrafiła się zdecydować :) Na pewno seria ,,Mikołajka" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodawanie komentarza tysiąc razy zawsze spoko #Bloggermnienielubi
      Rzeczywiście wybór nie jest łatwy ;) Moja lista zdecydowanie jest niepełna i kuleje... i jak ja mogłam pominąć Mikołajka? :O

      Usuń