Recenzja bardzo
Wyścig śmierci
Maggie Stiefvater
Ocena Cupcake.: totalnie nieobiektywe 10/10
„Wyścig Śmierci” Maggie Stiefvater trafił w moje ręce w tak odpowiednim czasie, jak żadna inna książka. Swoim klimatem kompletnie mnie oczarował, pozwolił zakochać się w małej wyspie Thisby oraz legendarnych koniach wodnych i odegnał wszelkie ponure myśli.
„Wyścig...” jest historią Kate „Puck” Connolly oraz Seana Kendricka. Każde z nich ma swój powód by wziąć w udział w tytułowych zawodach. Są one tradycyjnym świętem na Thisby, celebrowanym w pierwszy dzień listopada. Obchody Wyścigu Skorpiona są nierozerwalnie związane z each uisce – legendarnymi stworzeniami żyjącymi w głębinach. To właśnie one, niesamowite konie wodne, są trzonem tej książki. Przerażają, ale jednocześnie oczarowują. Sam wyścig nie wysuwa się tu na pierwszy plan.
Styl Maggie należy do jednego z moich ulubionych. Autorka potrafi niesamowicie obrazować to, o czym pisze. Fabułę „Wyścigu” przedstawia nam z dwóch różnych perspektyw: Seana – chłopaka, który stracił ojca w wieku kilku lat – oraz Puck – dziewczyny, której rodzice zginęli przed rokiem i żyje w starym domu wraz z dwójką braci. Całość niesamowicie się przeplata, uzupełnia, tworząc nierozerwalną całość, która chwyta za serce. Początkowo utrudnieniem zdaje się używanie przez autorkę czasu teraźniejszego, który jednak po chwili genialnie zgrywa się z całą historią, tylko uzupełniając swoją osobliwością przebieg zdarzeń.
Fabuła obejmuje głównie czas przygotowań do Wyścigu Skorpiona, nie ma się więc co spodziewać opisu zawodów przez większość kart książki. Autorka ukazuje nam niezwykłą istotę i magię koni wodnych, skupia się na uczuciach między zwierzęciem a człowiekiem. Oczywiście, pojawia się wątek miłosny – a to niespodzianka – nie jest on jednak wywindowany na pierwszy plan. Główną rolę grają tu each uisce i niezwykły rodzaj wręcz zależności tworzącej się między koniem a ludźmi.
Jest to jedna z niewielu książek, na które ostatnio trafiałam, w których bohaterach czułam rzeczywiście autentyczność i zakochałam się na zabój. Puck może nie jest moją ulubioną damską postacią, ale jest osobą niezwykle odważną a przy tym wrażliwą, ambitną i gotową do poświęceń. Sean z kolei jest bohaterem, którego nie da się nie pokochać. Taki już jest. Pewny siebie, ale jednocześnie bezbronny chłopak pracujący w stajni. Przy swoich ukochanych koniach. Bohaterowie stanowiący tło historii też są wyraźnie zarysowani, ale nie należą do typowych szablonowych postaci. Oczywiście nie da się uwielbiać wszystkich, bo jak tu lubić czarne charakterki, ale trzeba tu zaznaczyć, że nawet postaci, których sympatią nie darzę, są prawdziwe, namacalne, realne. A tego coraz częściej brakuje literaturze młodzieżowej wypełnionej po brzegi samymi ideałami.
„Wyścig Śmierci” totalnie mnie kupił. Inaczej nie mogę tego nazwać. Oczarował mnie niezwykłym klimatem, omotał lśniącymi końskimi grzywami, odurzył morskim zapachem, urzekł skromnością. Zdecydowanie ma w sobie coś głębszego, co nie pozwala o tej książce zapomnieć. Historia Puck i Seana daje nadzieję, udowadnia, że zwierzęta też potrafią kochać. Mnie chwyciła za serce. Serdecznie polecam.
>>Cupcake.<<
______
Recenzja brała dawno temu udział w pewnym konkursie u Roberta, postanowiłam ją w końcu ukazać szerszemu gronu odbiorców.