Hell - o wszystkim. Miałam to zrobić na 4. maja, ale matury zabierają chęć do życia, więc z opóźnieniem wrzucam gwiezdnowojenny TAG i przy okazji ślicznie dziękuję Clar za pomoc w tłumaczeniu. (A następnym razem ci tak łatwo nie odpuszczę!) Miłego i przepraszam za kilometrowe wywody, słowotok to straszna przypadłość!
R2D2
- książka która ubawiła cię do łez
„Grillbar
Galakatyka” – Maja Lidia Kossakowska. Ta książka to jeden
wielki kosmiczny żart, dosłownie! Najlepsza musiała być moja
mina, kiedy odkryłam, że to ma ogarniętą fabułę. Nie jestem
pewna czy to był zamysł autorki, ale wyszła przy okazji mała
parodia Star Wars. Naprawdę ciężko się nie turlać ze śmiechu
przy absurdalnej galaktyce, gdzie prowadzi się protesty przeciwko
spożywaniu niesyntetycznego jedzenia, gdzie przygłupie grzyby
tworzą wielką mafię, a kolonia ameb próbuje przejąć władzę.
Padme
Amidala – postać żeńska, która potraf skopać tyłek
Celaena
Sardothien, bezapelacyjnie i bezwarunkowo! Moja królowa, moja
zabójczyni, aaah, gdyby ktoś miał mi skopać tyłek, to proszę
właśnie o nią! Wiele przeżyła, śmierć rodziców, szkolenie na
zabójczynię, śmierć Sama, zdrada, zesłanie do kopalni, potem
turniej i... Dalej zdradzać nie mogę. Ale bądźmy szczerzy, która
pani skopie tyłek lepiej niż sławna na całym kontynencie
zabójczyni, której przez rok udało się przeżyć niewolniczą
pracę w najgorszym miejscu na świecie?
Leia
Organa – najlepszy/najgorszy trójkąt miłosny
A
ja zrobię oba! (Bom wredna.)
Najlepszy
– normalnie nie cierpię trójkątów miłośnych, ale każdy, kto
czytał „Diabelskie Maszyny” wie, jak taki trójkąt potrafi
zniszczyć czytelnika. Clare po prostu mnie zaorała dzięki Willowi,
Jemowi i Tessie. Kocham całą trójkę, chociaż Tessę nie aż tak
bardzo. W tym jest tyle cierpienia, miłości i tragedii, że od
dwóch lat to przeżywam. Mamy Jema, kochanego Jema, tak delikatnego
i kruchego, że czasami można bać się przewrócić kartkę, bo boi
się, że coś mu się stanie. Jest Will, typowy Herondale Drama
Queen, który z pozoru wydaje się potwornym narcyzem i egoistą, ale
tak naprawdę chce tylko wszystkich chronić i bardzo się boi o
najbliższych. I Tessa, zagubiona w Świecie Cieni, z jednej strony
wydaje się bardzo dziewczęca, a z drugiej nie jest zaraz taką
miękką panienką i obu z nich kocha tak samo. A oni kochają ją,
ale też siebie nawzajem, bardziej niż kogokolwiek, bo związali ze
sobą swoje dusze. Najlepsze, poza więzią Jema i Willa, jest to, że
oni się nie kłócą o Tessę, jak to najczęściej jest, że dwóch
„macho” chce się tłuc o dziewczynę, oni najwyżej się kłócą
o to, który któremu ją oddaje. Zniszczyli mnie emocjonalnie,
serio, skończyłam jako nerwowa kluska, płacząca w ręcznik.
I
najgorszy, pojadę! Bezapelacyjnie, tą konkurencję wygrywają
Maxon, America i Aspen. Niech mnie fanki zjedzą, ale to po prostu
było tak kartonowe, że powinnam z nich zrobić legowisko dla mojego
kota. Bo nie ma to jak wyidealizowany książę popychadło, który
pozwala Amisi na wszystko, Ami typowa Mary Sue, która co chwila
angstuje z byle powodu albo z powodu „na własne życzenie wszystko
spieprzyłam, więc strzelę focha” i Aspen „Jestem prafdzifym
menszczysnom”, który jest tam... W sumie tylko po to, żeby Ami
latała od niego do Maxona jak z pieprzem w tyłku. „Rywalki”
zaczęłam z ciekawości, co ludzie tak wychwalają, czytałam tylko
z ciekawości, co z rebeliantami (zawiodłam się jak nie wiem), ale
większość czasu miałam ochotę przywalić głową w stół.
Luke
Skywalker – obiecujący autor
Sarah
J. Maas – nie jest to zaraz taka „świeża” autorka, ale nie
znam wielu początkujących autorów, u nas jeszcze nie jest tak
popularna, jak np. Riordan. Typuję ją, bo należy ona do tego
rodzaju autorów, którzy mogą w swoich książkach zupełnie
zdewastować moje uczucia, wziąć moje serce i rzucać nim o ścianę,
ale ja i tak będę ich kochać. Potrafi świetnie grać na uczuciach
czytelnika, jej pierwsza seria nie zaleciała mi od razu romansem,
jak większość młodzieżówek, a wątek romantyczny wplata bardzo
zgrabnie, potrafi zaznaczyć, że relacje romantyczne mają
znaczenie, ale nie psują one głównego wątku. Kreuje naprawdę
genialne postacie, które potrafią mnie zaskoczyć nawet po tych
trzech częściach. Poza tym czytając „Szklany Tron” mam
wrażenie, że ona gdzieś w swojej piwnicy chowa taki wielki,
szczegółowy, diabelski plan, na całą serię, który ma za zadanie
wysadzić mózgi czytelników i to nie raz czy dwa... Mam tylko
nadzieję, że jej druga seria będzie równie dobra.
Anakin
Skywalker – seria która zaczęła się świetnie ale skończyła
okropnie
Nie
czytałam takiej, po prostu nie ma takiej serii, która na początku
byłaby dobra, a na koniec by mnie zupełnie zawiodła. Pewnie po
prostu nie doczytałabym takiej do końca. A z niedokończonych mogę
podać „Anioła” Lee Weatherly, nie dałam rady doczytać
pierwszej części, zaczęło się interesująco, a potem pojawił
się romans... I zabijcie mnie, ale „Zwiadowców” nigdy nie
skończę, utknęłam na trzeciej części i zupełnie mi nie
wchodzą.
Qui-Gon
– najgorsza śmierć bohatera
WSZYSTKIE!
Will Herondale – niby naturalny bieg rzeczy, że ktoś umiera ze
starości, ale w tym wypadku autorka poleciała, opisała mi to, a mi
chyba cały ręcznik do płakania zamokł. Nie chcę spoilerować,
nienawidzę spoilerować „Diabelskich Maszyn”, bo mnie nikt nie
ostrzegał, więc ja nikogo też nie będę, ale to, co się tam
stało, to nowy poziom cierpienia. Idąc dalej tym tropem –
Sebastian Morgensetrn po raz drugi, to było do przewidzenia, ale
jednak... Sebastian/Jonathan tak serio nie był winny niczemu, po
prostu trafił na okropnego ojca, on nawet nie mógł wybrać, jaki
chce być. I, na Razjela, jego oczy były zielone! Teraz muszę
wymienić dwie naraz – Silena Beauregard w „Ostatnim
Olimpijczyku” i Patroklos w „Achillesie”, nie jestem w stu
procentach pewna, ale wydaje mi się, że śmierć Sileny była
inspirowana Patroklosem, wiecie, jedno i drugie wystąpiło do walki
za kogoś bliskiego, udając tą osobę i zginęło tragicznie. W
„Achillesie” dostajemy jeszcze rozdziały z perspektywy ducha
Patroklosa... Tak, to ten moment, kiedy odchodzisz do kąta się
wypłakać.
Han
Solo – bezczelna książka (a book with sass, po angielsku brzmi
lepiej)
„Miecz
Lata” vs „Próba Żelaza” – chcę widzieć jak Magnus i Call
idą na solo na pyskówki, bo wybrać się nie da. Tylko tyle mam do
powiedzenia.
Imperator
Palpatine – najlepiej zbudowany świat
Jestem
dopiero w trakcie czytania, ale swoją nerkę postawię na
„Wiedźmina”, chociaż w książkach przydałaby się mapka, bo
idzie się pogubić, a ta wielka dołączona do „Zabójców Królów”
jest trochę nieporęczna.
Obi
Wan Kenobi – książka, po której nie wiele się spodziewałeś
ale rozwaliła ci mózg
„Czerwona
Królowa” – naprawdę nie spodziewałam się, że ta książka
mi się spodoba, zabrałam się za nią z ciekawości, bo zrobiłam
coś wbrew sobie i poczytałam recenzje (powiedziała na blogu
recenzenckim XD) i stwierdziłam, że sama muszę zbadać sprawę. Od
słowa do słowa, spodziewałam się wielkiego „nic”, dostałam
jedną z niewielu dystopii, które mi się podobają.
Yoda
– książka, która cię czegoś nauczyła/sprawiła, że dorosłeś
„Dom
Hadesa”, tak naprawdę bardzo mały fragment, ale wywrócił sposób
mojego myślenia do góry nogami. Dziękuję za Nico di Angelo, niby
starego psa nowych sztuczek nie nauczysz, ale Riordan dał radę,
nigdy nie byłam homofobem czy czymś takim, ale dopiero przez Nico
dotarło do mnie, o co chodzi z tolerancją. Sama nie wiem czy przez
to dorosłam ale na pewno się czegoś nauczyłam.
Darth
Vader – ulubiony złoczyńca
Jonathan/Sebastian
Morgenstern, tak naprawdę nie potrafię go winić ani się na niego
wściekać, bo wszystkie okropne rzeczy, które zrobił tak naprawdę
można zrzucić na Valentine'a, bo to on zniszczył tego dzieciaczka.
Poza tym kocham wyraziste charakterki, mój fikcyjny tym faceta to
bardzo szerokie pojęcie, a Sebastian właśnie charakterem
zapunktował.