Menu

środa, 31 grudnia 2014

Szczęśliwego Nowego Roku!

Tak, ten rok minął błyskawicznie. 
Wiele się wydarzyło, zmieniło... 
Powstał ten blog.
Poznałyśmy wiele nowych książkowych miłości.
Wielu bohaterów znienawidziłyśmy.
Wiele przeżyłyśmy...


Oby nadchodzący, już 2015 rok, dla nas wszystkich okazał się jeszcze lepszy.
Chcemy Wam życzyć zdrowia, szczęścia i spełnienia tych najistotniejszych marzeń.
Wszystkim książkoholikom także wielu książek do czytania, bo czemu nie! ;)

Do zobaczenia w kolejnym roku!


Załoga bujająca w obłokach,
Clar, Cup, Kath & Paula

wtorek, 23 grudnia 2014

10 najważniejszych książek w moim życiu

Hej :)
Dziś dla odmiany przychodzę do Was z bardzo interesującym tagiem 
(tak, po prostu nie ma czasu na czytanie, szkoła taka zła)
w którym skrótowo przedstawię Wam całe dziesięć książek, które bardzo na mnie wpłynęły!
Jestem pewna, że lista ta nie jest kompletna, nieco kulawa 
i będzie się jeszcze wiele razy zmieniać, ale co tam ;)


Dziś dowiecie się więc, co stworzyło taką a nie inną Cupcake.
So... let's start it.



I. Pismo Święte 
Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu. ~św. Augustyn

Nie powiem, miałam wiele "zachwiań" wiary i żaden ze mnie ideał, ale jako katoliczka nie mogłabym nie wymienić Pisma Świętego (zwłaszcza kiedy okazuje się, że nie mam pojęcia, jakie książki kiedykolwiek na mnie naprawdę wpływały...)! Myślę, że jest to jedna z tych niewielu pozycji, o których każdy musiał słyszeć.
Czy muszę tu coś dodawać?






II. Sfinks. Tajemnice historii
Miłość do nauki rozwijaj od małego.
Już jako małe dziecko uwielbiałam książki. Zazwyczaj służyły mi jednak one do zabawy - jako "portale" do innych światów, laptopy czy po prostu podstawy do marzeń. Jedną z serii książek z dzieciństwa, którą pamiętam jest wydana przez Świat Książki pod redakcją Hansa-Christiana Hufa Sfinks. Tajemnice historii. Nie wpłynęła na moją miłość do historii, jednak obdarowała moją wyobraźnię ciekawymi obrazami z przeszłości i wieloma niesamowicie spędzonymi godzinami.
I nie, naprawdę nie lubię historii.





III. Akademia Pana Kleksa
Życie wcale nie jest takie kolorowe.
Do pewnego momentu życia, wszystko wydawało mi się takie idealne. Wszystko miało swoje utarte tory, z których - broń Boże - nie mogło zboczyć. Wszelakie nieprzyjemne sytuacje, zabawa losu zdawała się mnie omijać szerokim łukiem. Po przeczytaniu Akademii Pana Kleksa nagle odkryłam, że może wcale nie jest tak dobrze. Pamiętam dokładnie szok, jaki pozostawiła we mnie ta książka... Delikatna niteczka niepokoju, która zdaje się za mną ciągnąć od temtego momentu.






IV. Harry Potter i Komnata Tajemnic
Świat magii jest intrygującą ucieczką od rzeczywistości...
Kiedyś miałam nieszczęście poślizgnąć się na lodzie w drodze do szkoły, niby nic niezwykłego... Ale właśnie dzięki temu i dwutygodniowemu uziemnieniu w domu zetknęłam się z twórczością J. K. Rowling. Zanurzyłam się w niesamowity świat szkoły magii i czarodziejstwa, by wraz z Harry'm i jego przyjaciółmi zmierzyć się z bazyliszkiem. Tak, pierwszą częścią Pottera, którą przeczytałam była Komnata Tajemnic. To ona otworzyła mi drogę do świata magii i pomogła zapomnieć o naciągniętym ścięgnie.




V. Kocia Mumia
...ale rzeczywistość zawsze Cię dogoni.
Nie interesowały mnie kiedyś w żaden sposób obyczajówki czy teksty mówiące o problemach. Nużałam się w przygodówkach lekko zakrapianych fantastyką. Aż któregoś dnia w moje ręce w bibliotece wpadła Kocia Mumia. Zachwyciłam się okładką, opis z tyłu też musiał mi się spodobać... I tak zaczęła się moja historia z miłością do Jacqueline Wilson. Autorka ta w tak niezwykły - ironicznie żartobliwy - sposób ukazuje problemy, że każdą pozycję, którą udało mi się zdobyć, czytałam z zapartym tchem. Szczerze mówiąc, nie pamiętam teraz większości historii, jednak dobrze wiem, że każda chwytała za serce. Wilson świetnie porusza się po emocjonalnej strefie swoich opowieści...



VI. Więzy Krwi
Czytaj nocą.
Nie pamiętam jak dokładnie ta książka wpadła w moje ręce, ale zmieniła oblicze mojego czytelnictwa. Starałam się unikać czytania do późna (wiadomo, szkoła) i świecenia sobie telefonem pod kołdrą (trzeba chociaż trochę dbać o wzrok!). Pamiętam aż za dobrze, jak bardzo zaciekawił mnie opis z tyłu książki... No cóż, hasła inżynieria genetyczna, thiller oraz zamazane granice między dobrem a złem brzmią kusząco... I tak oto zarwałam pierwszą w swoim życiu nockę, świecąc sobie ekranikiem starej bodajże Nokijki, by doczytać do końca Więzy Krwi. Druga część tak nie zachwyca, jednak pamiętam w jakim szoku i - no, cóż - zmęczeniu pozostawiła mnie właśnie ta pozycja...



VII. Trylogia Czarnego Maga
Zakochaj się w fantastyce.
Owszem, kocham Harry'ego Pottera. Owszem, to od niego zaczęła się moja przygoda z magią. Owszem, to J.K. pokazała mi fantastykę. 
Jednak właśnie Trudi Canavan wprowadziła mnie w niezwykły świat doroślejszej(?) fantastyki. Zupełnie inny klimat, zupełnie inna magia. Według mnie, tylko czytając te trzy tomy pod rząd (jestem szczęśliwą posiadaczką tego przepięknego wydania), można naprawdę poczuć magię tej historii! Trylogię Czarnego Maga znalazłam kilka lat temu pod choinką i stwierdzam, że był to jeden z najlepszych mikołajowych pomysłów :)





VIII. Pan Tadeusz
Romantyzm nie jest romantyczny, a lektury nie cieszą. 
Mickiewicz. Zmora mojego życia. Czy naprawdę muszę się nad tym rozwodzić? Mogłabym tu wrzucić także Dziady tegoż samego narodowego wieszcza. Do momentu, w którym nie stało się to moją licealną lekturą, nic do niego nie miałam. Obecnie? Pewnie przewraca się w grobie, wiedząc, co o nim myślę. Mogę uznać jego twórczość za pierwszą lekturę, której naprawdę nie doczytałam do końca. A potem... cóż, Mickiewicz zapoczątkował moją mini lawinę niekończenia lektur...




IX. Niepokój
Spojlery to zło.
Pierwsza książka, która została mi boleśnie zaspojlerowana. Uch, nie wiem jak długo będę to przeżywać, ale naprawdę ciężko jest o czymś takim zapomnieć. Jak można książkoholikowi otworzyć przed nosem książkę na ostatniej stronie, jeśli sam nie chce sprawdzać? No ja się pytam, jak? Właśnie przez Niepokój poznałam ból spojlera. Nie umiem zabrać się teraz za tę książkę, to booooli. Wierzcie mi, dwa zdania książki potrafią zniszczyć całą przyjemność czytania, więc apeluję: czytajcie po kolei! Tak.



X. Wyścig Śmierci
Cóż, zakochaj się i zapomnij o obiektywnej ocenie.
Nie mogłoby go zabraknąć w moim TAGu, chociaż ostatnio tracę wiarę w moją miłość do tej książki. Trafiłam na nią w odpowiednim czasie i prawdopodobnie dlatego tak we mnie uderzyła. Jest to jedna z niewielu klsiażek, przy których płakałam mimo braku bolesnej śmierci (czytaj: śmierci bohatera, którego polubiłam). Zakończenie powaliło mnie swym urokiem i dlatego zakochałam się w each uisce. No i w Seanie. Och, mój Sean Kendrick...




Tak więc przedstawia się 10 książek, które uznaję na chwilę obecną za najważniejsze w moim życiu. Lista z pewnością nie jest kompletna i prawdopodobnie za x czasu zdarzy mi się tu lub gdzieś indziej powtórzyć ten TAG. Tak czy inaczej, oto ja, zbudowana z książek. A raczej książki, które w jakiś sposób zbudowały mnie :)

A jakie są Wasze najważniejsze w życiu książki?

poniedziałek, 22 grudnia 2014

11. "Jak wydostać się z tego labiryntu cierpienia?"


Tytuł: Szukając Alaski
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Tłumaczenie: Anna Sak
Moja ocena: 5/10

Opis z tyłu książki:
Życie Milesa Haltera było totalną nudą aż do dnia, gdy zaczął naukę w równie nudnej szkole z internatem. Wtedy spotkał Alaskę Young. Piękną, inteligentną, zabawną, seksowną i do bólu fascynującą. Alaska owinęła sobie Milesa wokół palca, wciągając go do swojego świata i kradnąc mu serce. Czy dzięki niej chłopak odnajdzie to, czego szuka? Wielkie Być Może - najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości.
Głęboko poruszająca książka Johna Greena, porównywana z przełomowym "Buszującym w zbożu" J.D. Salingera, to powieść o myślących i wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcz się na całe życie.


Pewnie wiele z was czuje się oburzona moją niską oceną tej książki, no ale tak wyszło xD Sama jestem zaskoczona i lekko zawiedziona. Tyle osób polecało mi tą powieść, a jednak mnie nie zachwyciła... Na samym początku odwołam się do porównania tej powieści do "Buszującego w zbożu" - moim zadaniem książka Salingera jest dużo lepsza, więc zdecydowanie się z tym nie zgadzam.

Akcja "Szukając Alaski" mnie nie porwała. Trochę mi się ciągnęła. Nie mogłam się w nią wkręcić, przez co czytanie zajęło mi dość dużo czasu. Część PRZED była jak dla mnie trochę przewidywalna, PO już trochę mniej, jednak wciąż nie było to to, czego oczekiwałam. 

Jak dla mnie, jak zwykle książkę uratowały genialne cytaty, metafory i fragmenty z przemyśleniami Milesa i Alaski. Życie, śmierć, labirynt cierpienia, z którego pragniemy się wydostać, miłość, przyjaźń. Wiele poważnych tematów, znów zostało genialnie wplecione przez autora w, z pozoru zabawną, historię.

Uśmiechnęła się, rozradowana jak dzieciak w ranek Bożego Narodzenia, i rzekła:
- Wszyscy palicie dla przyjemności. Ja palę po to, aby umrzeć.

Podział na PRZED i PO też był świetny. Między innymi dzięki temu dzielnie trwałam przy tej książce - chciałam wiedzieć PRZED czym i PO czym! Podobało mi się też wykorzystanie lekcji religii i postać doktora Hyde'a. Zostało to bardzo fajnie połączone z tym przez co przechodzą bohaterowie.
Nie można też zapomnieć o ostatnich słowach, których w tej książce jest pełno :)

"Udaję się na poszukiwanie Wielkiego Być Może" ~ Francois Rabelais

Kolejny genialny pomysł Johna Greena. Właśnie za to, wbrew pozorom, kocham jego twórczość. W każdej jego powieści można znaleźć coś nowego, coś co wyróżnia je spośród całej reszty i sprawia, że o nich pamiętasz.

Podsumowując. Ta książka Greena nie spodobała mi się tak jak dwie poprzednie, które czytałam. Mimo tych wszystkich pozytywnych rzeczy, które mogę o niej powiedzieć, nie jest to to czego się spodziewałam i oczekiwałam po tylu pochlebnych opiniach, które słyszałam. Problematyka powieści bardzo mi się podobała, ogólny zarys fabuły - nie. Pozostając w zgodzie z moją wybredną czytelniczą duszą przyznaję tej książce 5/10.


A wy co sądzicie o "Szukając Alaski"?
Co podobało się wam najbardziej? Co najmniej?
Macie swoje ulubione fragmenty/cytaty?
Piszcie w komentarzach!
Jestem bardzo ciekawa waszych opinii :D

xxPaula

środa, 17 grudnia 2014

10. "Nie traćcie czasu na życie."

DZIEŃ DOBRY!
Inny kolor nagłówka, inne znaczenie posta, inny autor. Czyli jednym słowem Katherine Jackson debiutuje na blogu! Powinnam była odezwać się już dawno, biorąc pod uwagę jak długo widnieję na liście współtwórców, ale jakoś nie mogłam znaleźć odpowiedniego tematu do opracowania. Ale w końcu mam! :) Ten wpis nie będzie miał jednak charakteru typowej recenzji...
* * *
(WARNING!: REFLEKSJE, REFLEKSJE, REFLEKSJE)

"To, że masz to wszystko, co nazywasz normą, to nie Twoja zasługa... To łut szczęścia."

Jak wszystkim oczywiście wiadomo, bardzo popularnym tematem w literaturze (i nie tylko) jest wpływ człowieka na własny los, przebieg wydarzeń danej historii. Już przed przyjściem na świat naszych pradziadków, filozofowie rozważali ten problem na miliony sposobów, snując coraz to nowe teorie dotyczące egzystencji człowieka. Motyw ten pojawia się także we współczesnych tworach, nawet tak mało docenianych jak filmiki na YouTube. Znajdujemy go w książkach, spotykamy w programach, grach i bajkach. A dzisiaj także mamy okazję zapoznać się z nim na naszym blogu.

"Kiedy skoczyła, prawdopodobnie sądziła, 
że wzbije się w powietrze."

Autor:
Jeffrey Eugenides
Tytuł: Przekleństwa Niewinności
Wydawnictwo: Znak
Ocena: ? / 10

Życie spokojnego miasteczka w pobliżu Detroit toczy się wokół rodziny Lisbonów. Pięć pięknych, ekscentrycznych sióstr skupia na sobie uwagę młodych mężczyzn, którzy obsesyjnie gromadzą wszystkie dowody ich istnienia.
Z ulubionych płyt dziewcząt, zaginionych grzebyków i popękanych lusterek próbują odtworzyć ich sekretne życie na granicy dziewczęcości i kobiecości. Presja pełnej niedopowiedzeń, dojrzewającej seksualności doprowadza siostry do samobójstwa. Kto zawinił: rodzina, społeczność, one same? Duszna atmosfera tajemnicy i nieuchwytnych emocji wciąga w głąb powieści i nie pozwala się od niej oderwać. 

Znak zapytania postawiony został celowo. Jest to bowiem pierwsza książka, której nie jestem w stanie ocenić zgodnie z sumieniem. Napisana wyjątkowym stylem, prostym i czytelnym, skłania do refleksji na temat własnego życia i powołania jak żadna inna. Nie potrafię jej sklasyfikować, porównać ani tym bardziej określić. Historia zawarta między stronami po prostu żyje. Jest przekazywana bezpośrednio - boleśnie. Można by porównać ją do diagnozy niewzruszonego lekarza. "Zostały pani 3 dni życia". Sytuacja pokazana w książce jest bliska czytelnikowi. Odbiorca staje się kolejnym obsesyjnym nastolatkiem, śledzącym wszystkie poczynania dziewczyn, a miejscami przenosi się do auli, jakby słuchając wykładu jakiegoś znanego historyka, detektywa, archeologa. Dodatkowo zakończenie pozostawia wiele możliwości na rozwinięcie. Po przeczytaniu czuje się niedosyt, który strasznie trudno jest zaspokoić. Osobiście do tej pory nie mogę się pozbierać... Przekleństwa skupiają ogromną uwagę na samobójstwach, które są czymś głębszym niż śmierć. Człowiek zamienia się w filozofa, wiedząc, że wszelka mądrość prowadzi do paradoksu. Bohaterki odmawiają zaakceptowania świata w takiej postaci, w jakiej im został przekazany, tak pełen usterek.
"Mówiły nam, że świat jest czystym uczuciem miotającym się pomiędzy stworzeniami, że cierpienie jednookiego syjamczyka niczym się nie różni od cierpienia Lisbonek, a nawet od cierpienia współuczestniczących w tym świecie drzew."
 S I L E N C E  I S  A  W O R L D  C R I M E


(Powyższe wideo jest filmem promującym charytatywne warsztaty taneczne, w których sama wzięłam udział. Jest także przyczyną, dla której w zasadzie zmotywowałam się do napisania postu. Zachęcam do obejrzenia, gdyż niesie on ze sobą ogromną wartość.)

Jeśli miałabym zrobić podsumowanie, powiedziałabym, że nie ma słów, żeby wyrazić ogrom całej historii. Może książka nie jest asem przestworzy pod względem konstrukcji i są kwestie, do których można by się przyczepić, jednakże wartość, jaką ze sobą niesie, zdecydowanie niweluje wszystkie jej wady. Innymi słowy robi papkę z mózgu czytelnika, nie pozwalając na długo o sobie zapomnieć. Gorąco polecam.

NA SAM KONIEC chciałabym jeszcze podziękować TotallBookNerd za zorganizowanie akcji Wędrująca Książka ♥ Poczta Polska mnie nie lubi, ale odeślę Przekleństwa dalej już w ten weekend ;)  | Coś dotyczącego tytułu i tematyki postu >>> ROAD TO ZION <<< ;) |

Trzymajcie się ciepło i komentujcie! <3

Wasza Kath.

piątek, 12 grudnia 2014

Epikur, Zenon z Kition... i co jeszcze?

Nie wiem jak Wy, ale ja potwornie obawiam się ustnej z polskiego. Wiedza, jakiej wymagają, a także szybkość myślenia i swoboda językowa nieco mnie przerażają. Mimo, że moja polonistka próbuje nam pokazać, jak taka ustna wygląda, stresu jest po prostu coraz więcej.
Dostałam w końcu i ja swój temat próbny, na szczęście jednak nie zdążyłam go przedstawić. Chcę Wam jednak pokazać co udało mi się wykminić już w domu, na spokojnie. Może komuś się to przyda...?

Co jest najważniejsze w ustnej? Porządny plan wypowiedzi. Niezbędna jest też typowa budowa z wyodrębnionym wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. Powinniśmy unikać błędów rzeczowych i językowych, bo to właśnie te najłatwiej wyłapać. I uważajmy na słowa! Wszystko, co powiemy, może potem zostać wykorzystane wobec nas podczas dialogu przeprowadzanego po naszym monologu.


Mój temat: 

Na czym polega zasada carpe diem? Odpowiedz na pytanie, odwołując się do ody I,11 Horacego oraz innych utworów literackich, a także do wiedzy o antycznych doktrynach filozoficznych.



HORACY
Do Leukonoe (Oda I,11)
"Nie dociekaj nie nasza to rzecz Leukonoe
kiedy umrzeć mam ja kiedy ty nie odsłaniaj
babilońskich arkanów Co ma być niech będzie
Czy wiele zim przed nami czy właśnie ostatnia
pędzi morze tyrreńskie na oporne skały
rozważnie klaruj wino nadzieję odmierzaj
na godziny - czas biegnie zazdrosny o słowa -
i weseląc się dziś nie dowierzaj przyszłości"
Przeł. Adam Ważyk



Na początku załamałam ręce.
Czytałam temat i wiersz w kółko, jednak mało co wpadało mi do głowy. Czy tylko mi 15 minut wydaje się za krótkie na przygotowanie tej wypowiedzi? Wszystkie informacje zdawały mi się momentalnie wyparowywać z głowy.

W domu temat jednak wydał się jaśniejszy i na spokojnie moje szare komórki podziałały i stworzyły taki oto plan wypowiedzi.






DODATEK, czyli chaos myśli Cupcake. 




~*~
Co myślicie? Dodalibyście coś...?
Mieliście już swoje próbne ustne? Jak wrażenia?

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Game Day Book TAG - ORIGINAL!

Jak niektórzy dobrze wiedzą, jestem fanką zespołu The Baseballs.
Nie znacie? Nieładnie! Klik i zapoznajcie się z tymi uroczymi panami. Ale już!

Obczajone? No dobrze, więc w rock&rollowych rytmach wyjaśnijmy,
co też wpadło mi do głowy...
Postanowiłam stworzyć własny TAG dotyczący piosenek z najnowszej płyty Baseballsów. Krążek nazywa się Game Day. Pod taką samą nazwą (Game Day Tour) panowie objechali zdaje się Europę, promując nowe piosenki. Odwiedzili również Polskę, koncertując w Warszawie i we Wrocławiu. Miałam niezwykłą przyjemność bycia na ich koncercie i... no dobra, już nie przedłużam.

Zapraszam więc na mój autorski Game Day Book TAG!

Soł profeszynal.
Do każdej z 12 piosenek z krążka 
dobrałam kategorię związaną z tekstem, tytułem itp., często na podstawie skojarzeń. 
Interpretacja kategorii jest dowolna, co daje spore pole do popisu! 
Mam nadzieję, że spodoba się Wam ten TAG ;)

No to do roboty!



LET IT GO,
czyli książka, która coś w Twoim życiu zapoczątkowała.

Szczerze mówiąc, długo się zastanawiałam. Nie chciałam rzucać tu czegoś typowego (a Harry Potter kusił!), a że od dziecka kocham czytanie, nie mam książki, która zapoczątkowała mój książkoholizm... Po długich rozmyślaniach do tej kategorii wrzucam jedną z lektur z klas 1-3 podstawówki, a mianowicie Akademię Pana Kleksa Jana Brzechwy. Zmieniła ona moje pojęcie o wyidealizowanym dziecięcym świecie, kompletnie zmieniając moje myślenie. Dzięki niej zdałam sobie sprawę z tego, że jednostka może mieć ogromny wpływ na społeczeństwo. I była to jedna z tych niewielu książek, których najpierw obejrzałam ekranizację. Którą w tym wypadku, nawiasem mówiąc, po prostu kochałam jako dziecko. Może pora sobie ją odświeżyć...?


MO HOTTA MO BETTA,
czyli książka pełna ognia.


Myślę, że mało kogo może zdziwić ten mój wybór. O książce, którą chcę postawić w tej kategorii ostatnio jest głośno ze względu na ekranizację (i proszę mi nie mówić, że była nudna czy cokolwiek; jest po prostu bardzo dobrą ekranizacją!). Tak, mam na myśli Kosogłosa Suzanne Collins, czyli ostatni, finałowy tom bestsellerowych Igrzysk Śmierci! Kto nie czytał, niech się wstydzi! Jak za pewne większość z Was wie (a kto nie, niech nie czyta, bo to może być spojler!), w książce tej toczy się powstanie rebeliantów przeciw Kapitolowi i rządom prezydenta Snowa. Nie sposób więc uniknąć ognia walki...


GOODBYE PEGGY SUE,
czyli książka z rozstaniem, które nie daje Ci spokoju.


Wybór w tym wypadku był oczywisty. W poprzednim miesiącu przeczytałam Mroczne umysły Alexandry Bracken i właśnie pewne rozstanie z nich nie daje mi spokoju. Nie żeby coś, ale czekam na moment, w którym będę mogła na spokojnie wziąć się za Nigdy nie gasną... Aczkolwiek aż się boję. Moja psychika może tego nie przeżyć, więc chyba jeszcze z tym poczekam, haha...


ROYALS,
czyli królewska książka.

Myślę, że w tym wypadku najodpowiedniejszym wyborem będzie trylogia Rywalki Kiery Cass. I tak, twierdzę, że trylogia, bo ta kolejna część będzie jak sequel, a nie konkretna kontynuacja, hmpf. Rywalki to seria osadzona w Ameryce po bodajże czterech wojnach światowych. Ustrój państwa to monarchia, historia kręci się więc wokół poszukiwania przez księcia swojej księżniczki. Większość akcji dzieje się w pałacu i wszystko ma związek z rodzinami królewskimi (pomijając fakt wątku moich kochanych rebeliantów...), więc książki te pasują do kategorii idealnie!


MY BABY LEFT ME FOR A DJ,
czyli książka z zagmatwanym wątkiem miłosnym, w którego skład wchodzą przynajmniej trzy osoby.

Coraz więcej takich książek na rynku. Przeglądając swoje półki doszłam do wniosku, że części z nich pozbyłam się w te wakacje, robiąc miejsce na nowe książeczki... Możnaby tu wspomnieć oczywiście o Zmierzchu... Wybiorę jednak inny utwór, chociaż pozostanę w kręgu wampirów. Do tej kategorii chcę przyporządkować Naznaczoną i cały cykl Dom Nocy duetu P.C. Cast i Kristin Cast, który wydaje mi się najbardziej zagmatwaną historią z jaką miałam nieprzyjemność się zapoznać. Ogólnie fabuła opiera się na przygodach Zoey Redbird - świeżo naznaczonej wampirzycy - z facetami oraz grupki jej przyjaciół.




RETROSPECT,
czyli książka z idealną parą.

Kto lepiej mnie zna, nie zdziwi się tym wyborem. Książka, która zawładnęła mną w styczniu, pojawiając się w moich dłoniach w odpowiednim czasie... Czyli mój kochany Wyścig Śmierci Maggie Stiefvater. Uważam, że nie ma piękniejszej miłości niż ta między Seanem a Puck. Zrodzona ze wspólnej pasji, powolnie się rodząca i nie rzucająca się brutalnie w oczy. Po prostu piękna, dojrzała miłość, oparta na zaufaniu i przyjaźni.


#FLASHBACK,
czyli książka, której bohater ma amnezję/problemy z pamięcią.

Nie czytałam za wielu takich książek... Na szczęście coś mam na półce, moją zdobycz urodzinową sprzed kilku lat, a mianowicie Zapomniane Cat Patrick. Szczerze mówiąc, nie za wiele pamiętam z tej książki. Główna bohaterka, zdaje mi się, codziennie o konkretnej godzinie traciła pamięć co do dnia poprzedniego. Zapisywała więc przed spaniem co się danego dnia stało i co musi zrobić kolejnego. Tak mniej więcej... Nie pamiętam nic więcej, przykro mi.


BULL’S EYE,
czyli książka z silną/władczą bohaterką, tzw. kick-ass girl.

Jakoś żadna książka specjalnie nie przychodzi mi do głowy, ale wydaje mi się, że główna bohaterka prequelu mojej ukochanej Trylogii Czarnego Maga autorstwa Trudi Canavan, czyli Uczennicy Maga nadaje się na zdobywczynię tego tytułu. Z tego co pamiętam, zachwyciła mnie swoją postawą. A jeśli nie ona, zawsze jest też Mistrzyni Vinara już z samej Trylogii. Obie wydawały mi się silnymi kobietami, potrafiącymi sobie poradzić w życiu...


ON MY WAY,
czyli książka z bohaterem-samotnikiem lub takim, który nie umie dopasować się do społeczeństwa.

I znów wyskakuję Wam z lekturą. Świeżo omówione opowiadania Schulza, a w szczególności ojciec głównego bohatera, to pierwsze co wpadło mi na myśl (zaraz potem było Przedwiośnie Żeromskiego, ale nieco się spóźniło). Książka dość trudna w czytaniu ze względu na charakterystyczny styl autora, który jest zdecydowaną barierą, jednocześnie przyciągająca swoją niezwykłością... Przedstawienie ojca, totalnego outsidera, który nie umie wpasować się w społeczeństwo jest tu czymś nieprawdopodobnie dopracowanym.
...i w ten sposób ranię siebie, bo kocham tę piosenkę, 
a daję do niej lekturę #typowaCup


VIDEO GAMES,
czyli książka z motywami przyszłościowymi/zaawansowaną technologią.

Tu chciałabym wspomnieć o pewnym thillerze Crichtona, w którym bohaterowie za pomocą niezwykłego urządzenia... zmniejszają się do wielkości 12 milimetrów. Domyślacie się, co mam na myśli? Tak, recenzowane już przeze mnie Micro. Nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek ludzie skonstruują opisany przez autora tej książki rdzeń tensorowy, ale już się boję. Bycie dwunastomilimetrowym ludzikiem w wielkim mieście nie byłoby niczym przyjemnym...!


LUCKY GUY,
czyli książka, której bohaterowie mają dziwnie dużo szczęścia.

Czy jeśli dam tu Harry'ego Pottera ktoś będzie na mnie zły? No, proszę Was, trzeba mieć dużo szczęścia, by przeżyć tyle ataków kogoś takiego jak Voldemort, czyż nie? Jak każdy dobrze wie, może i nie polegało to na samym szczęściu, jednak... Będę się upierać przy swoim. Ja z moim pechem, mimo zaklęcia - mam tu na myśli miłość, poświęcenie Lily - chroniącego mnie, nie dożyłabym tyle... Może sama przez przypadek ścięłabym siebie Mieczem Gryffindora, zamiast zabić Bazyliszka...? Tak więc uznajmy, że to właśnie Harry i jego przyjaciele są tymi, którzy mają tego szczęścia w nadmiarze.


WHAT YOU WANT,
czyli książka, którą chcesz, by znał każdy.

I w tym momencie pragnę serdecznie pozdrowić naszą Katherine! Jeszcze raz dziękuję, że zapoznałaś mnie z Alexem i rozpoczęłaś moją alexomanię! Chciałabym, by każdy - dosłownie każdy - poznał historię pewnego Alexa, który miał nieszczęście wpaść przy kradzieży. Mam tu na myśli Otchłań. W potrzasku Alexandra Gordona Smitha. Niezwykle wykreowany świat, przerażające sceny i pewne ostrzeżenie. Tak, ten thiller chwyta za serce, nie mówiąc już o ostatnich stronach powieści. Huh.


Taguję: Marthę, Roberta i Karolinę
Have fun!

Jak Wam się podoba ten TAG? Mam nadzieję, że będziecie się przy nim dobrze bawić ^^
______________________
Dla ciekawskich tytuły piosenek są podlinkowane :)

sobota, 6 grudnia 2014

Miłość w kartonie...

... innymi słowy dostawa książek. 

Mama zdecydowanie nie powinnam powiadamiać mnie o promocjach na książki, oj nie. To zawsze się źle (dobrze) kończy! Właśnie za sprawą promocji w matras.pl (która jeszcze trwa, jakby ktoś byłby zainteresowany) w moje łapki trafiło 6 książek!
♥ W Śnieżną noc od Johna Greena, Maureen Johnson, Lauren Myracle (tak, mam lekką obsesję na punkcie jego książek...)
Jest to zbiór trzech opowiadań wymienionych wyżej autorów. Owe opowiadania są ze sobą połączone. A jedyne co na razie wiem, to to, że wszystko zaczyna się od świątecznej burzy (brawo dla mnie, odkrycie roku)
♥ Zniszcz ten dziennik od Keri Smith
Myślę, że nie muszę tłumaczyć czym jet owy twór. Jest to zbiór zadań, które mają prowadzić do sporego zdewastowania dziennika.
♥ Czarownica od Elizabeth Rudnick
Książka, której niedawno mogliśmy ujrzeć ekranizację opowiada prawdziwą historię Czarownicy ze Śpiącej Królewny.
♥ Bestia od Sereny Valentino
Bestia, tym razem innej autorki, wcale nie jest kontynuacją wyżej wymienionej pozycji. Jak się domyśliliście -albo i nie - opowiada prawdziwą historię Księcia zamienionego w Bestię.
♥ Wiedźma od Sereny Valentino
I tak jak wyżej i wyżej jest to kolejna książka od pani Valentino, która opowiada historię złej królowej!
♥ Endgame od James Frey & Nils Johnson- Shelton
Kolejna dystopijna (czemu ja je ciągle czytam, skoro tak na nie narzekam?) powieść na mojej półce. Mam nadzieję, że będę zadowolona z fabuły!

I tak oto przedstawia się grudniowy haul. Nie napisałam dużo (czytaj: prawie wcale) ale nie wiem co mogłabym napisać. No cóż. Wiem, że na pewno niedługo dostaniecie ode mnie recenzję Bestii!
Do napisania!
Clar


piątek, 5 grudnia 2014

9. „Tak trudno jest odejść – dopóki się nie odejdzie.”

Papierowe miasta


Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Tłumaczenie: Renata Biniek
Moja ocena: 
8/10


~*~
Wiem, że Clar już zrecenzowała tą książkę, ale jak to powiedziała Cup – każdy może mieć swoje zdanie. Tak więc postanowiłam podzielić się z wami moją opinią na temat „Papierowych miast”.
~*~

Jako, że jestem bardzo wybredną czytelniczką, spodziewałam się, że książka nie zrobi na mnie takiego wrażenia jak na innych -  i tak właśnie było. Czegoś mi brakowało. Z pewnością za jakiś czas do niej wrócę, by dowiedzieć się czym było to „coś”. Mimo tego dziwnego uczucia, że ominęłam jakiś ważny fragment, które męczyło mnie po przeczytaniu „Papierowych miast” muszę przyznać, że to naprawdę dobra książka. 

Akcja toczy się w Orlando na Florydzie, a później także w innych amerykańskich stanach. Bohaterowie to kilkoro nastolatków, kończących szkołę średnią. Książka powiada o miłości i przyjaźni – takiej prawdziwej, nie wyidealizowanej, oraz o ucieczce, poszukiwaniach i podróży.


Muszę przyznać, że jest świetnie napisana. Wiele rzeczy mnie zaskoczyło i wcale nie tak łatwo było się domyślić, jak skończy się cała historia.


W powieść ważną rolę odgrywa tomik poezji Walta Whitmana „Źdźbła trawy”. To zadziwiające jak wiele informacji, sugestii i wskazówek można ukryć w krótkich wierszowanych linijkach. Bardzo podobało mi się wykorzystanie wiersza w utworze i jego analizy, których dokonywali bohaterowie.

Książka jest przepełniona genialnymi cytatami, np...



Tak trudno jest odejść – dopóki się nie odejdzie.
A wówczas to najłatwiejsza rzecz pod słońcem.
~*~
[…] odchodzenie jest przyjemne i czyste, tylko kiedy zostawia się za sobą coś ważnego, coś, co miało dla nas znaczenie. Kiedy wyrywa się życie razem z korzeniami. Ale tego nie da się zrobić, dopóki nasze życie nie zapuści korzeni.



Nie mogło też zabraknąć metafor, które są elementem obowiązkowym książek Greena. Cały motyw papierowego miasta jest naprawdę świetnie wykorzystany w powieści i skłania do rozmyśleń nad sobą, ludźmi nas otaczającymi oraz miejscami, w których przebywamy. Nie można też zapomnieć o humorze i sarkazmie, którego nie brakuje w książce.




- Ben – przerwałem mu.
- No?
- Chłopie, nie chcę rozmawiać o butach Lacey. I powiem ci dlaczego: mam coś, co sprawia, że jestem zupełnie niezainteresowany butami na bal. To się nazywa penis.



„Papierowe miasta” to świetna powieść, opowiadająca ciekawą historię, pełna metafor i znaków, nad których znaczeniem warto się zastanowić. Jest świetnie napisana, a czytanie jej to czysta przyjemność. Mimo wszystko, czegoś mi w niej brakuje, dlatego otrzymuje ode mnie 8/10.




~*~
A wy co sądzicie o tej książce Johna Greena?
Zgadzacie się ze mną? Nie zgadzacie?
 Podzielcie się swoją opinią w komentarzach!
A wszystkich, którzy jeszcze nie czytali serdecznie do tego zachęcam ;)

wtorek, 2 grudnia 2014

Opadły już wszystkie liście...

Za oknami już ciemno, nagie gałęzie drzew pokrywają się porannym szronem, a z szafy trzeba wyciągnąć cieplejsze kurtki. Kolejna kartka kalendarza opadła jak liście z drzew... to znak, że pora podsumować listopad :)


Miesiąc ten niespodziewanie przyniósł blogowi swego rodzaju odrodzenie. Pojawiło się więcej postów, były one o wiele częściej. Przybyło aktywnych czytelników, za co serdecznie dziękujemy!
Nie chcąc zanudzać, przejdziemy jednak do indywidualnych podsumowań...


Clar
W przeciwieństwie do Cup dopiero teraz zaczynam wychodzić na prostą, ale to pochwalę się w następnym podsumowaniu. Nie przeczytałam chyba nic. Jakieś 100 stron Świata Zofii, z racji przygotowywania się do konkursu z owego przedmiotu. Nauka, Nauka i jeszcze raz nauka. Bardziej w listopadzie się przejmowałam wychodzeniem na prostą w szkole, nie ukrywam. Plany na grudzień? Oj sporo tego. Przybyły nowe książki a więc nie mogę po prostu stać na półce! O nie! No i Święta! Będzie czas (aha, na pewno...) - będą książki. (i nauka)

Cup
W końcu wychodzę na prostą! Wynik dwóch książek może nie jest powalający... Matura jednaj pożera tyle czasu, że nie ma kiedy spokojnie usiąść z książką, która nie ma na sobie słów takich jak: podręcznik, repetytorium, vademecum itd. Naprawdę nie polecam. Obie jednak przeczytane książki zrecenzowałam, więc z listopadowymi książkami jestem na czysto. No i chyba pora napisać zaległe recenzje...
Co do książek przeczytanych są to Mroczne umysły Alexandry Bracken i Ostatnia piosenka Nicholasa Sparksa (tadaaam, recenzje olinkowane).
Plany na grudzień? Szczerze mówiąc - jeszcze nie wiem. W przerwie świątecznej mam jednak zamiar zabrać się za lektury, bo jednak przydałoby się je powtórzyć. I opracować na post z cyklu #DoMatury!



~*~
A jak u Was wyglądał listopad? :)

Załoga bujająca w obłokach,
Clar i Cupcake