Tytuł oryginału: Looking for Alaska
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las (jest jeszcze wydanie ze Znaku, które dodam pod koniec)
Ilość stron: 265 w wydaniu z wydawnictwa Znak
,,Udaję się na poszukiwanie Wielkiego Być Może"
Francois Rabelais
Powieść o miłości, która wywraca świat do góry nogami i o przyjaźni, która zostawia piętno na całe życie. Miles wierzył, że w nowej szkole, z dala od rodziców pozna prawdziwy smak życia. Z nowymi przyjaciółmi: bezkompromisową Alaską, ironicznym Pułkownikiem i tajemniczym Takumim rzucają się w wir szaleńczej zabawy, sprzeciwiają się autorytetom, łamią wszelkie tabu, wchodzą w pierwsze poważne związki. Miles nie wie jednak, że oprócz dzikiego szczęścia czeka go także tragedia... Powieść dla młodych, zbuntowanych pragnących doświadczyć życia - aż do krwi. Dla myślących poszukujących odpowiedzi na najważniejsze pytania.
,,I jakże ja wyjdę z tego labiryntu!"
Simon Bolivar
Wiem, że tą powieść recenzowała już Paula *jej recenzja tutaj* ja jednak postanowiłam napisać co ja myślę o tej książce. :)
Czytając tę książkę miałam bardzo wysokie oczekiwania. Chyba nie ma osoby, która nie zna popularnego pisarza Johna Greena, czy nie słyszała o jego sławnej powieści Gwiazd naszych wina. Szukając Alaski jest pierwszą książką tego autora jaką przeczytałam. Oczekiwałam łez, pełnego wzruszenia... Jednak te dwie emocje przynajmniej u mnie nie pojawiły się. Chociaż w pewnym momencie serce bardzo mnie zabolało, bo tak zżyłam się z bohaterami... Bardzo zachwyciły mnie cechy naszych bohaterów. Książka nawet pomaga odkrywać nam swoje talenty czy pasje.Powieść jest naprawdę bardzo wartościowa, jednak od wielu słyszy się, że jest to najgorsza książka Johna Greena.
Mimo, że Szukając Alaski aż tak bardzo mnie nie zachwyciło to czuję, że zostawiło niezatarty ślad. Koniecznie muszę przeczytać inne książki "Pana Zielonego".
,,Oto właśnie jest strach: zgubiłem coś ważnego i nie potrafię
tego odnaleźć, choć tak bardzo tego potrzebuję"
(str. 173)
Wielokrotnie nagradzany debiut młodego amerykańskiego pisarza Johna Greena, to książka wyjątkowa, literatura na najwyższym poziomie, która dotyka sedna życia młodych ludzi. Której się nie zapomina.
,,W którymś momencie po prostu pociągasz za plaster i boli, ale za chwilę jest już po wszystkim i czujesz ulgę."
(str. 13)
Ulubionego bohatera raczej nie mam. Każdy był na swój sposób inny i bardzo oryginalny. Przez całą akcję czułam się jak bym stała tam i na żywo wszystko oglądała. Cytaty są bardzo mądre... Jak i cała książka tak naprawdę.
Byłam bardzo zaskoczona gdy znalazłam w bibliotece wydanie ze Znaku. Wszystkim tak dobrze znane "Greenowskie" okładki. Prawie bym ją ominęła :P Naprawdę uważam, ze książki Greena bardzo, ale to bardzo dużo dają. Teraz powiedzcie mi: Czy warto przeczytać inne książki
tego autora?
,,Gdyby ludzie byli deszczem , ja byłbym mżawką,
a ona huraganową ulewą."
(str. 109)
Książkę czytałam w drugim i trzecim dniu Readweeka. *podsumowanie Readweeka* Powieść mnie nie zachwyciła... A jednak... A jednak miałam po niej KSIĄŻKOWEGO KACA. Nie mogłam skończyć innej książki, bo cały czas byłam jeszcze w Szukając Alaski. To nie fair Green zaniżył moje Readweekowe statystyki! :P
Recenzja bierze udział w Wakacje z książką KONKURS
Do następnego posta :
Mrs. Crazy*
*Jak i Green to i ja na green :p
PS Informuję, że moje recenzje będą pojawiać się co tydzień we wtorki. :)