5. Rozmiar ma znaczenie.

czwartek, 25 września 2014 Brak komentarzy:
Micro

Autor: Michael Crichton
Richard Preston
Tłumaczenie: Robert Waliś
Stron: 471
Wyd. Albatros

Ocena Cupcake.: 7/10

Siedmioro doktorantów z Cambridge staje przed niezwykłą szansą. Spółka Nanigen MicroTechnologies proponuje im współpracę. Siedziba firmy mieści się na Hawajach. Spragnieni wiedzy młodzi ludzie nie mają pojęcia, co ich tam czeka.

Micro (...) ukazuje nieujarzmioną naturę
w skali niedostrzegalnej ludzkim okiem.
- tył okładki


Długo zabierałam się do tej recenzji, by nieco ochłonąć. Jedyne, co mogę powiedzieć w pełni stanowczo to: nie jest to książka dla każdego. Dzieło Crichtona (dokończone w nieznanym mi stopniu przez Richarda Prestona) jest przesycone akcją, brutalnością i przytłaczającą wizją szaleńczej dzikiej natury. Świat - czy raczej microświat - przedstawiony tu z niezwykłym zapałem i naturalistyczną dokładnością przeraża i budzi refleksję: do czego dąży technologia? Powieść ukazuje jak bardzo człowiek jest mały wobec potęgi przyrody. Sam wstęp - zatytułowany w jakim świecie żyjemy? - zmusza do zastanowienia nad tym, co tak naprawdę wiemy o tym, co nas otacza. Crichton genialnie zwraca uwagę na niedociągnięcia w naszej wiedzy o naturze, wprowadzając tym samym w nasze myśli niepokój, który z biegiem fabuły tylko rośnie, by zostać z nami nawet po zakończeniu lektury.

Zdecydowanie nie jest to lekkie czytadło do poduszki, ani literatura dla osób o słabych nerwach. Na samo wspomnienie obrazowych scen jeży się włos na głowie, a przez ciało przechodzi nieprzyjemny dreszcz obrzydzenia. Stonowany styl autora, obojętność z jaką przedstawiane są wydarzenia, swoista odległość narratora i jego obiektywizm wpłynęły na moje odczucia względem przedstawionego w książce lasu deszczowego, który jest bardziej bezlitosny niż możnaby przypuszczać - zwłaszcza gdy ma się zaledwie dwanaście milimetrów wzrostu...

Nie przywiązałam się jakoś szczególnie do żadnego bohatera (SPOJLER: przywiązałam się do bohatera - myśląc, że on będzie tym najważniejszym - który zginął w połowie książki i co zabawne dopiero wtedy wciągnęła mnie ta historia; koniec spojlera), nikt nie chwycił mnie za serce - może dlatego, że nikt nie musiał tego robić. Fabuła nie była ukierunkowana na postaci, a na akcję. Ciężko wyróżnić tu głównego bohatera, każdy z siedmiorga doktorantów miał swój wkład w całość, jednak najważniejsze we wszystkim były natura i technologia.

Po przeczytaniu tej pozycji pozostaje nieprzyjemne uczucie niepewności, bezradności i bezsilności wobec nieujarzmionej natury. Jako, że występuje tu wiele owadów, pajęczaków, scen brutalnych i krwawych nie każdy dostrzeże siłę tej pozycji. Stale mam wrażenie, że znajduję się wraz z doktorantami gdzieś w lesie na Hawajach, próbując przeżyć. Nie mogę opędzić się od uczucia, że coś po mnie chodzi, mimo że minęło sporo czasu od kiedy skończyłam ją czytać. Nie potrafię przestać zastanawiać się, jak z perspektywy dwunastomilimetrowego człowieka wygląda świat...
Z tych i innych powodów mniej lub bardziej osobistych Micro otrzymuje 7/10 w skali Cupcake.!

Polecam zwłaszcza osobom interesującym się biologią, lubiącym tak zwane technothillery
miłośnikom pajączków, robaczków i innych takich stworzonek, 
a także wszystkim, którym brak wrażeń w codziennym życiu.

Pozdrowionka i buziaczki.
>>>Cupcake.<<<

Wybaczcie nam tę przerwę w postach, ale akurat balowałam w Hiszpanii, sorka :)

4. "I wiem o wszystkim."

piątek, 5 września 2014 2 komentarze:
KŁAMCZUCHY
Seria Pretty Little Liars

 Autor: Sara Shepard

Wyd. Otwarte

Tłumaczenie: Mateusz Borowski

Cupcake. stwierdza: 6/10.


Tył okładki:

Alison, szkolna gwiazda, znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Rok później* jej przyjaciółki: Emily, Aria, Spencer i Hanna, zaczynają otrzymywać niepokojące SMSy. Ktoś zna sekrety, które chciały pogrzebać wraz z pamięcią o Ali.

Jak wiele dziewczyny są w stanie poświęcić, by prawda nie wyszła na jaw?

Wiele słyszałam o tej serii, postanowiłam kiedyś się za nią zabrać. Od dłuższego czasu wisiała na mojej liście książek do przeczytania. Przyszedł w końcu ten dzień, w którym ja, Cupcake., zabrałam się za powieści Sary Shepard. A to wszystko dzięki Pauli, której jeszcze raz serdecznie dziękuję za pożyczenie mi książek!

To, co wiedziałam o serii Pretty Little Liars, nastawiło mnie do książek bardzo optymistycznie, jednocześnie wysoko wieszając poprzeczkę. Wiele osób wspominało mi o serialu na motywach czy podstawie** serii. Próbowałam się do niego zabrać, ale mój laptop uchronił mnie przed złamaniem zasady "najpierw książka, potem ekranizacja", zacinając się co kilka minut, wobec czego obejrzałam może jeden odcinek. Nie mogę więc za bardzo wypowiadać się o zgodności serialu z książką, jednak pierwszy odcinek miał z Kłamczuchami wiele wspólnego. Podobno potem jest inaczej, ale ja tam nie wiem, nie mam porównania. Jeszcze.

Wartka akcja, tajemnice, dużo miłości i może kapka erotyzmu, czyli wszystko, co kochają nastolatki - tymi wyrażeniami opisałabym pierwszy tom serii PLL. Każda bohaterka jest inna, ma swoją historię i swoje problemy. Nie zżyłam się szczególnie z żadną z nich, chociaż momentami uśmiechałam się czy smutno wzdychałam wraz z nimi. Nie przemówiły do mnie jakoś szczególnie, jednak - o dziwo! - żadna nie była też tak irytująca, żebym miała ochotę rzucać książkę w kąt. Ich problemy były nieco odległe od tych moich, prawdopodobnie dlatego żadnej szczególnie nie polubiłam (mimo że momentami nawet im kibicowałam...).
Styl autorki mnie nie powalił. Nie umiem wypowiedzieć się o nim inaczej jak: płytki. Cały czas czytając miałam wrażenie, że historię opowiada mi jakaś słodka idiotka. Nie mam pojęcia, co tak naprawdę wpłynęło na moje odczucia, jednak styl pozostawił u mnie pewien niesmak, nie usatysfakcjonował mnie. Coś mi w nim nie grało, cóż, przykro, zdarza się. Wszystko kręciło się w sumie wokół pożądania czy miłości, może właśnie z tego to wynikło. 
Z tych i innych powodów Kłamczuchy dostają 6/10 w skali Cupcake.


Kłamczuchy czyta się szybko. Lekka lekturka idealna na pierwszy tydzień szkoły, kiedy tak naprawdę jeszcze nic specjalnego się nie robi lub na nudny piątkowy wieczór. Może mnie nie zachwyciła, jednak parę wątków wydaje mi się intrygujących, wobec czego pewnie niedługo (tzn. zaraz) wezmę się za drugą część.

A Wy, co sądzicie o Kłamczuchach
Czytaliście? Macie w planach? 
Dajcie znać w komentarzach :)




PS Dajcie znać, czy wolicie takie krótsze czy dłuższe recenzje :)

____________
* w książce jest mowa chyba o trzech latach, wygląda mi to na błąd wydawcy.
** oświećcie mnie, bo nie mam pojęcia.

To co dobre się skończyło, czyli August Wrap Up! +TBR

czwartek, 4 września 2014 2 komentarze:
Po ReadWeeku zasiało pustkami. Z Cup złapałyśmy kryzys czytelniczy, który u mnie nadal trwa, i tak to jakoś wszystko wyszło. Ale sierpień się skończył. Toteż jakieś podsumowanie należałoby napisać! 
Jednak na początek, chciałam cieplutko przywitać Paulę jako naszą nową recenzentkę. Oczywiście Ruda i Ola, które mają jedenaście lat i wprowadzą do nas trochę literatury dziecięcej, będą zasilać nasze szeregi! I to w sumie tyle zmian. 
Jesteśmy w trakcie zbierania się do kupy i reanimacji bloga, jeszcze dobrze nie zaczęłyśmy a już się nam upadło. Będzie lepiej!
To teraz podsumowania osobiste!
True Story!

Clar:
Sierpień nie był dla mnie pomyślnym miesiącem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę dwutygodniowy kryzys... 
W tym miesiącu udało mi się przeczytać:
• Papierowe Miasta, John Green
• Zwiadowcy. Tom 1: Ruiny Gorlanu, John Flanagan
• Zwiadowcy. Tom 2: Płonący most, John Flanagan
• Zwiadowcy. Tom 3: Ziemia skuta lodem, John Flanagan
•Zwiadowcy. Tom 4: Bitwa o Skandię, John Flanagan
•Zwiadowcy. Tom 5: Czarnoksiężnik z Północy, John Flanagan

(Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam...)
A we wrześniu zamierzam przeczytać!
• Gwiazd Naszych Wina, John Green *powtórka, tym razem w oryginale*
•19 razy Katherine, John Green *trzeba to w końcu skończyć...
•Szukając Alaski, John Green
Oraz co tam jeszcze dostane w swoje łapki!

Cup:
Sierpień, tak. Minął zdecydowanie za szybko, nie uważacie? Nie miałam czasu na czytanie, a nakupowałam tyle książek... Poza tym - nie mogę o tym nie wspomnieć - mamy nowy szablon. Wybaczcie mi wszyscy, ale czy tylko mi bardziej podobał się poprzedni? Wielce załamana przejdę jednak do ważniejszych spraw.
Po ReadWeeku naprawdę próbowałam coś przeczytać, ale nie wyszło. Nie skończyłam niczego. Tak więc w sierpniu przeczytałam całe trzy książki w tym jedną baśń dla dzieci.
Micro, Michael Crichton
Otchłań. W potrzasku, Alexander Gordon Smith
Lodowy smok, George R. R. Martin
Zdradzę jednak, że obejrzałam też kilka filmów (przy czym ja naprawdę nigdy nic nie oglądam), w tym: Elitę, Siedem dusz oraz Spirited Away: W krainie bogów. Może uda mi się coś Wam naskrobać o tych filmach, jeśli tylko chcecie.
Co do planów czytelniczych wzniośle nazywanych TBR (To Be Reading)... Jako że przez część września mnie nie będzie (będę szaleć w Zachodniej Europie) zdecydowałam się na moje znienawidzone wersje elektroniczne i tak oto zabiorę się za serie pani Clare, czyli Dary Anioła i Diabelskie Maszyny. Oprócz tego mam straszną chętkę na Mroczne Umysły oraz Nigdy nie gasną. Co więcej? Powtarzam w oryginale Wyścig Śmierci (The Scorpio Races) oraz mam zamiar dorwać Jedyną Kiery Cass. Ale w tym tygodniu ambitnie zabiorę się za książki z Paulowego stosiku, skoro mam się z nią zobaczyć ^^
Tyle ode mnie. Bez odbioru.

Odbiór?
Powiem Wamże jest źle. Zaczyna się rok szkolny, każda z nas ma przed sobą trudny czas. Clar egzamin gimnazjalny, Kathie pierwszy rok liceum, a przede mną matura. W związku z tym mamy mniej czasu na czytanie i bloga. Nie jesteśmy doskonałe, do ideałów nam daleko, jednak przede wszystkim - brakuje nam systematyczności. Tak, Kathie, każdej z nas. Czemu właśnie zwracam się do jednej z naszych autorek? Ano nasza Kath wymyśliła, że się nie nadaje. Nie obchodzą mnie jej tłumaczenia (bardzo bezwzględna ja), ale nie pozwolę jej tak po prostu odejść z bloga. Po moim trupie.

Tak czy inaczej, trzymajcie kciuki! Zrobimy co w naszej mocy, by blog funkcjonował w miarę poprawnie i sensownie.
Tymczasem oddaję głos do studia.
Halo, halo, Clarie?

Halo, Halo!
Tak, jest źle... ale będzie gorzej! W szkole oczywiście. Mamy nadzieję, że na blogu będzie coraz lepiej! Powoli się zaczynam wyłaniać z czytelniczego doła i niedługo powinnam w swoje łapki dostać nową książkę. Zatem spodziewajcie się recenzji na dniach!
A co do sprawy Kathie! Kochana, może wcześniej na Ciebie nakrzyczałam, ale wiesz jaka jestem... Przepraszam. Nie chcemy, żebyś odchodziła, tworzymy tego bloga RAZEM. TYLKO razem. Więc proszę, uwierz w siebie, uwierz w nas i nie odchodź!

W tym miesiącu to ja mam zaszczyt napisania części ogólnej notki z Wrap Upa! Trzymajcie kciuki i widzimy się jeszcze w tym tygodniu! (mam nadzieję)

Bujające w obłokach!
Clar & Cup

Popularne posty