Ballada o niewykorzystanych okazjach

środa, 27 maja 2015 2 komentarze:

Tytuł: Avengers: Czas Ultrona 
           (Avengers: Age of Ultron)
Reżyseria: Joss Whedon
Scenariusz: Joss Whedon
Gatunek: Akcja, Sci-fi
Czas trwania: 2 godziny 21 minut
Produkcja: USA
Premiera w Polsce: 07.05.2015r.
Premiera na świecie: 13.04.2015r.
Muzyka: Brian Tyler, Danny Elfman
Zdjęcia: Ben Davis
Na podstawie: Stan Lee (komiks), 
                         Jack Kirby (komiks)
Studio: Marvel Studios
Dystrybucja: Disney


       Ocena: 6/10



Od kilku lat Marvel Studios zadowala małe dziecko żyjące w większości z nas przygodami dzielnych bohaterów ratujących świat przed złem. Tym razem padło na sequel dzieła, które w 2012 roku zachwyciło rzeszę fanów tego universum, ukazując poczynania grupki herosów działających wspólnie w ramach tytułowych „Mścicieli”.


Tak jak w każdym filmie tego typu, tak i tutaj próżno jest szukać głębokich przesłań czy ciężkiej tematyki. W zamian za to dostajemy płytką lecz wartką akcję, wypełnioną po brzegi scenami walki czy pościgami, a liczne wybuchy i efekty specjalne powodują atak ślinotoku u większości widzów. Dzięki takiemu rozwiązaniu produkcja trafia w gusta każdego fana dobrej i prostej rozrywki. Najbardziej przypadły mi do gustu sceny potyczek, w których kamera płynnie i nieprzerwanie przemieszczała się od jednego bohatera do drugiego. Może nie jest to wielka innowacja w świecie kina, ale w tej produkcji tworzy bardzo przyjemny efekt.


Jeśli chodzi o aspekt dźwiękowy, to tutaj panowie Tyler i Elfman się nie popisali. Co prawda, podkład muzyczny jest dobrany adekwatnie do scen i budowanego napięcia (jeśli w ogóle jakiekolwiek tam istnieje), ale żaden z utworów nie wpada w ucho, nie doprowadza do mimowolnego przytupywania nogą. Piosenki są dość oklepane, brakuje im tej chwytliwości, tego magicznego pierwiastka, dzięki któremu zapamiętalibyśmy je na dłuższy czas, tak jak to było w przypadku pierwszej części filmu.


Niestety jeśli chodzi o wady, to ta lista na soundtrack’u się nie kończy. O pomstę do Nieba błagają tu jeszcze dwie rzeczy: dziura w fabule i totalnie skopany zły charakter. Co do pierwszego, to nie będę się zbytnio rozwijać. Nie wiem czy fakt ten wyszedł z lenistwa twórców czy może ze zwykłego niedopatrzenia, ale ci z was, którzy znają choć trochę universum Marvel’a, po obejrzeniu filmu powinni dokładnie wiedzieć, o czym mówię, a ja dzięki temu uniknę niewygodnych spojlerów.


Co do drugiego, to muszę przyznać z ręką na sercu, że przedstawiony antagonista Mścicieli miał wielkie aspiracje do zostania jednym z najlepszych filmowych złych charakterów ostatnich lat! Tak, miał… ale je stracił. A przez co? Przez wplecenie w jego wypowiedzi głupich żarcików i banalnych tekstów. Wiem, że mówiłem aby po tego typu produkcjach nie spodziewać się głębokości w przekazie, ale na litość Boską, czarny charakter powinien być czarnym charakterem - bezlitosnym, brutalnym tyranem, a nie miękkim i idiotycznym cieniasem.


Reasumując, „Avengers: Age of Ultron” to dobry wybór dla fanów przygód superbohaterów z universum Marvel’a, bądź po prostu dla tych, którzy mają ochotę na dobry i widowiskowy film akcji. Osobiście bawiłem się na nim bardzo dobrze. Pomimo niedociągnięć, cała historia została opisana w efektowny, a czasem nawet zadziwiający i zapierający dech w piersiach sposób. A jaka jest wasza opinia? Co wy myślicie o „Mścicielach”?


Olorien.

29. Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu. Recenzja : Faza pierwsza: niepokój M. Grant

wtorek, 19 maja 2015 1 komentarz:



Niezwykła, trzymająca w napięciu historia. Naprawdę kocham tę książkę! - Stephen King


Tytuł: Faza pierwsza: Niepokój
Seria: Gone Zniknęli
Autor: Michael Grant
Wydawnictwo: Jaguar


 W mgnieniu oka znikają dorośli. Nauczyciele. Lekarze. Rodzice...
Zostają nastolatki. Dzieci. Niemowlęta. Milkną telefony. Nie działa Internet. Nie ma telewizji.
Nikt nie wie co się stało... Pomoc nie nadchodzi.
Czas ucieka. W dniu piętnastych urodzin znikniesz... Tak jak oni.




,,And sometimes when you lie to me
Sometimes I'll lie to you
And there isn't a thing you could possibly do
All these half-destroyed lives
Aren't as bad as they seem
But now I see blood and hear people scream
Ten I wake up
And it's just another bad dream..."
(Agent Orange)

W niespodziewanym momencie wszyscy dorośli znikają, a miasto otacza nieprzenikalna bariera. Są tylko osoby do piętnastego roku życia, a w tym małe dzieci i niemowlęta. Trzeba coś zrobić, bo inaczej skończy się jedzenie i nastąpi śmierć...

,,Świat jest taki, jakim go uczynimy. Ale myślę też, że czasami możemy prosić Boga o pomoc, a On pomoże. Czasami mi się wydaje, że siada i mówi: "Jejku, co te głupki teraz wyprawiają. Chyba lepiej trochę im pomóc.”

W miasteczku o nazwie Perdidio Beach w Kaliforni, znikają wszyscy dorośli, a dzieci i nastolatki zostawione są samym sobie. Powstają dziwne mutacje: mewa ze szponami jastrzębia, wąż który ma skrzydła, kojot który rozmawia, kot który przenika przez przedmioty i... ludzie którzy posiadają niezwykłe moce. Tak wykreował świat Michael Grant. Powieść jest bardzo zaskakująca, ale przewidywalna.

„- Chcesz mi powiedzieć, że pod ziemią jest masa uranu i nikt nie powinien myśleć, że to niebezpieczne? - spytał Edilio sceptycznym tonem. - Masa uranu i kości jednego faceta - uzupełnił Quinn. - Witaj w Perdido Beach, nasze motto brzmi: "Promieniowanie? Jakie promieniowanie?”


Zamknij oczy. Skoncentruj się. A teraz wyobraź sobie, że miasto, w którym mieszkasz, zostało odgrodzone od reszty świata ogromną, niezniszczalną barierą, a wszyscy do piętnastego roku życia, znajdujący się w niej, znikają. Bez żadnego "puff". Bez żadnego błysku. Bez wybuchu. W dniu swoich piętnastych urodzin znikniesz - tak jak oni. Nagle znajdujesz się w świecie bez dorosłych, bez nauczycieli i lekarzy, rodziców i policjantów, pośród płaczących dzieci. Po pierwszym szoku, że teraz możesz jeść lody na okrągło, przestaje to być zabawne. Witamy w nowym świecie. To już nie jest Perdido Beach. To ETAP. 



,,Wierzę w wolną wolę. Uważam, że sami podejmujemy decyzje i wykonujemy własne działania. A nasze działania mają swoje skutki. Świat jest taki, jakim go uczyniliśmy.''

Moje serce podbiła Lana, o mocy uzdrowicielki. Polubiłam ją dla tego, że kochała psy, a nawet posiadała mądrego labradora (bardzo lubię tę rasę). Pomagała bezinteresownie i to było jej najlepszą cechą. Oprócz niej polubiłam jeszcze Sama - głównego bohatera. Miał moc światła (?), które spalało dany obiekt (albo danego człowieka). Wszyscy w powieści liczyli na to, że Sam ich uratuje, a tymi słowami jednocześnie go przytłaczali. Sam jednak wiedział, że wcale nie jest bohaterem i nie chce nim być. Z czarnych charakterków podobał mi się Drake mimo, że czasami chciałam go walnąć i powiedzieć ,,Opanuj się kolego!".
,,Uśmiech Drake'a kojarzył się z rekinem: zbyt wiele zębów, zbyt mało humoru."
 Książka bardzo mi się podobała. Jednak pojawiła się przemoc na ulicach, co nie bardzo przypadło mi do gustu. No proszę Was, aby dzieci strzelały do siebie  pistoletów? To trochę lekka przesada! Aby czternastoletnia osoba zasiadała na krześle burmistrza i rozkazywała wszystkim dookoła. Książka z ciągiem robiła się coraz bardziej absurdalna! A jednak uważam, że warto zapoznać się z tą powieścią.
Zamierzam przeczytać kolejne części, bo jestem ciekawa co też autor wymyśli.
 Cupcake.  dołączyła do grona polski booktuberów! Zapraszamy na jej kanał: Chaos Cupcake.
Dotychczas ukazały się:

Faza pierwsza: Niepokój
Faza druga: Głód
Faza trzecia: Kłamstwa
Faza czwarta: Plaga
Faza piąta: Ciemność
Faza szósta: Światło
  
Mrs. Crazy 
---------------------------------------------------------------- 
Tłumaczenie piosenki:
,,I czasem gdy mnie okłamujesz
Czasem ja okłamuję ciebie 
I zupełnie nic nie możesz zrobić
Wszystkie na wpół zniszczone żywoty
Nie są tak złe, jak się zdaje
Lecz teraz widzę krew i słyszę ludzkie krzyki
Wtedy się budzę
I to tylko kolejny zły sen..."  

28. "Oni bali się nas - tych, którzy przeżyli."

niedziela, 17 maja 2015 4 komentarze:
"Królik, co nie poznaje daru przynoszącego mu bezpieczeństwo, biedniejszy jest od ślimaka, chociaż sam o tym nie wie."

Co?: Trylogia Mroczne Umysły
Kto?: Alexandra Bracken
Wydawnictwo: MoonDrive, Otwarte
Tłumaczenie: 1 - Maria Borzobohata-Sawicka
2,3 - Magdalena Krzysik
Moja ocena: 9/10

Mam na imię Ruby.
Potrafię wedrzeć się do twojego umysłu, a nawet wymazać wspomnienia. Jako dziecko zostałam wysłana do obozu "rehabilitacyjnego" dla takich jak ja. Jestem ostatnią z Pomarańczowych. Ukrywam to, żeby przetrwać.
Mam na imię Ruby.
Przede mną najbardziej ryzykowna misja w moim życiu - wojna, w której zwycięstwo może oznaczać przegraną bitwę o samą siebie. Jestem ostatnią z Pomarańczowych. I jestem gotowa na wszystko.
Mam na imię Ruby.
Kieruję się na północ, aby uwolnić tysiące więzionych dzieci. Gdy jest się odpowiedzialnym za los całego pokolenia, nie ma miejsca na błędy. Jeden fałszywy ruch może wzniecić iskrę, która podpali cały świat. Jestem ostatnią z Pomarańczowych. Nie mogę oglądać się za siebie.

Czerń jest kolorem pamięci. 
To nasz kolor. 
Jedyny, którego użyją, by opowiedzieć naszą historię.

~ Miszmasz opisów z tyłów książek.

Daj mi rękę. Wszystko ci pokażę.

Streścić jednym zdaniem o czym opowiadają Mroczne Umysły jest dla mnie rzeczą zwyczajnie niemożliwą. Ciężko mi nawet znaleźć odpowiednie słowa, by dokładnie opisać, co czuję po skończeniu tej trylogii. Historia Bracken wywołuje we mnie niezliczenie wiele sprzecznych emocji. Nieraz podczas czytania miałam ochotę rzucić książką o ścianę, wydzierając się na któregoś z bohaterów. Nieraz zarywałam noce byle tylko móc dokończyć jeszcze tę ostatnią stronę (i kolejną, i kolejną)... Nieraz także zasypiałam ze znużenia, nie widząc sensu w dalszym przewracaniu kartek, kiedy tyle innych ciekawych pozycji patrzyło na mnie z półki. Ale mimo wszystko nadal to robiłam. Śledziłam wzrokiem tekst w kółko, i w kółko, i znowu, niezależnie od tego jak bardzo miałam dość naćkanych między stronami liter. I jestem potwornie szczęśliwa, że nie przerwałam czytania.


To były dzieciaki. Tak jak my.

Ruby jest jedną z Pomarańczowych. Potrafi czytać w  myślach, wnikać do ludzkiego umysłu, mieszać w nim i uciekać, nie pozostawiając po sobie śladu. Siedem lat swojego życia spędza w obozie rehabilitacyjnym wraz z innymi dziećmi. Ukrywa się w baraku Zielonych. Jej dar jest dla niej przekleństwem. W oczach społeczeństwa jest równie niebezpieczna, co władający ogniem Czerwoni. Postrzegana jako zagrożenie narodu nie może się ujawnić. Jak łatwo można się domyślić, na długo nie udaje jej się utrzymać tego sekretu. Musi uciekać. Na wolności żyje wiele dzieci, które podzielają jej los. Tułaczka. Pościg. Głód. Walka. Śmierć. Wojsko. Trud. Tęsknota. Ból. Ucieczka przed Łowcami Nagród, ucieczka przed Ligą Dzieci i ucieczka przed rządem. Bunt. Przyłączenie się do jednej ze stron. Rebelia. Wojna. To jest to, co na pierwszy rzut oka możemy dostrzec w książce. Dość klasyczny, znany schemat w połączeniu z uroczym wątkiem miłosnym. Typowa dystopia. Ale czy aby na pewno?


Chcę poznać nie tylko twarz człowieka, ale też jego cień.

Wszystko zaczyna się komplikować w momencie, w którym człowiek nagle zdaje sobie sprawę z tego, że to nie do końca jest zwykła młodzieżówka o płytkim podłożu. W głównej bohaterce, która zdaje się mieć głowę zaprzątniętą wszystkimi, tylko nie sobą, dostrzegamy kogoś więcej niż osobę zawaloną problemami. Zauważamy, że jej dar równie dobrze mógłby być jednym z naszych prywatnych demonów. Coś, o czym boimy się mówić. Coś, o czym boimy się myśleć. Historia nabiera głębszego znaczenia, kiedy orientujemy się, że wysnute przemyślenia nie tyczą się tej jednej, konkretnej sytuacji. Gdy dociera do nas, że wszystko, co opisane jest w tej niepozornej książce, przez którą bardzo ciężko było się przebić, ma tak ogromne znaczenie. Że postaci, żyjące w skrajnej nędzy i ubóstwie, zmagające się z przeciwnościami losu, które w niektórych kręgach mają miejsce na porządku dziennym, mają o wiele większą mentalność od połowy chodzących po tym świecie ludzi. Że widzą szerzej i dokładniej. Biorą oddech i cieszą się tym, że jeszcze przynajmniej mają czym oddychać. I mówią do nas w każdym czynie, chociaż nie zwracają się bezpośrednio.

Ruby, jak wygląda przyszłość? (...)
Jude mówił, że jest jak szeroka droga tuż po deszczu.

Znając mnie, pewnie głównie to było powodem, dla którego tak bardzo zakochałam się w tej historii. Jednak, żeby wystawić jej 9/10 potrzebowałam mocniejszych argumentów niż tylko potężnego, głębokiego drugiego dna. W tym wypadku byli to bohaterowie. Jeszcze nigdzie nie spotkałam się z tak realistycznymi postaciami. W wielu książkach dostrzegałam ich prawdziwość, ale jeszcze nie tak, bym czuła dokładnie ich obecność. Jakby ich istnienie w tej książce było namacalne. I nie przeszkadzała tu nawet idealizacja jednej z postaci. Alex ustawiła każdą z tych osób w specjalnej ramce, która opisywała cechy ich charakteru i ani razu nie odbiegła od tego szablonu. Nie zrobiła z nikogo lelum polelum, a jeśli miałam ochotę przywalić jakiemuś bohaterowi, to tylko dlatego, że ona właśnie tego chciała. (A uwierzcie, takich momentów też było sporo.) [Kocham Clancy'ego i go nienawidzę - jak żyć?] 

- Czyżbyś opuścił zastępy realistów?
Pulpet odwzajemnił mój uśmiech.
- Pieprzyć realistów. Wstępuję w szeregi ryzykantów.

Osobiście nie należę więc do osób, które tak łatwo wystawiają 10/10. Co powstrzymało mnie zatem i tym razem? Pewnie to samo, co zniechęciło połowę czytelników do dokończenia pierwszej części serii. Wstęp. Alex pięknie opisała technikę, którą Ruby dostawała się do umysłu drugiej osoby. Mimo licznych sukcesów, często zdarzały się przypadki, w których owa ofiara opierała jej się. Macki jej myśli napotykały ogromny mur. Wielką ścianę, przez którą ciężko było się przebić. I im bardziej chciała, tym trudniej było jej to zrobić. Powierzchnia robiła się jakby coraz twardsza, a ona parła na nią, naciskając z całej siły. I nagle, nie wiadomo kiedy, mur pękał niczym tama, porywając ją wraz z prądem rzeki w odmęty myśli, z których nie umiała się wyplątać. Gnała, pędziła, gubiła się, aż nagle - bum! - zostawała wyrzucana z obcego umysłu. I już było po wszystkim. Dokładnie tak zobrazowałabym schemat czytania tej książki. Początkowe 140 stron pierwszej i ostatniej części (idealnie tyle, przypadek?) szło mi jak po grudzie. Ale kiedy przełamałam tę barierę, nagle zamykałam już ostatnią stronę z niemym wyrazem zaskoczenia na twarzy. ALE JAK TO JUŻ KONIEC? Naprawdę nie lubię ciężkich wstępów. Dlatego druga część pozostaje moją ulubioną.


- Wszystko już prawie gotowe...
- Na co? - zapytała Ellie.
- Na nas.

Zatem: Mroczne Umysły? Seria o dopracowanej fabule z ciekawie zaplanowanym biegiem wydarzeń. Momentami kompletnie nieprzewidywalna, miejscami tak bardzo jak to tylko możliwe. Z prostym, ale naprawdę uroczym i porywającym wątkiem miłosnym, niegrającym pierwszoplanowej roli. [#teamLiam] Z głębokim przekazem, piękną treścią i wartką akcją. Z mozolnymi wstępami. Irytującymi potyczkami tłumaczy i korekty. Z magicznymi okładkami. Z rzeczywistością, w której każdy z nas może znaleźć dla siebie inne miejsce. Inny kolor. "Pamięć i wyobraźnia to dwie różne bestie. Umysł przetwarza je i ujarzmia w odmienny sposób." Z dramatyzmem grającym bardzo istotną rolę. "O Boże, o Boże, znowu nadchodzą, widzę ich, nadchodzą w ciemności." I bardzo głębokim przesłaniem kierowanym do każdego z nas. "Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy." Ze swojej strony gorąco polecam.

A ty? 
Czytałeś?
Jak mroczny jest Twój umysł?


*książki biorą udział w wyzwaniu Okładkowe Love oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu*

Z tego miejsca przepraszam Mrs Crazy, bo zakryłam jej recenzję, ale nie miałam kiedy tego inaczej dodać. ;-;

27. Słowa nie od­dają te­go, ile waży strata bliskiego.Recenzja ,,Kochani, dlaczego się poddaliście?" Avy Dellaira

8 komentarzy:



,,Piękno jest prawdą, prawda pięknem."


 

Tytuł: Kochani, dlaczego się poddaliście?
Autor: Ava Dellaira
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 300


  •  Debiut kupiony przez 21 światowych wydawców!
  • Nominacja Goodreads
  • Prawa filmowe - Fox 2000, producentem będzie twórca przeboju kinowego Gwiazd Naszych Wina.




Szesnastoletnia Laurel nie może pogodzić się z tragiczną stratą siostry. Szuka pomocy idoli, którzy też odeszli: Kurta Cobaina, Amy Winehouse, Jima Morrisona, Janis Joplin... Pisze do nich listy.  tych listów układa się opowieść o niej samej, jej cierpieniu, samotności, poszukiwaniu siebie i przebaczeniu.
Laurel podziwiała siostrę, ale czuła się przez nią zepchnięta w cień. Teraz usiłuje pogodzić się z tym, co się stało, i odnaleźć siebie. Choć nie jest łatwo opłakiwać kogoś, komu się nie wybaczyło.. Pisze o tym, co się zdarzyło, przeżywa to jeszcze raz. Zwierza się, pyta. Te listy i miłość, którą odkrywa, pozwalają pojednać się z życiem i z sobą samą. Rozumie, że nie mogła ocalić siostry, ale może ocalić siebie.

,,Na świecie są dwie najważniejsze rzeczy:
bycie w niebezpieczeństwie i bycie ocalonym."

Wszyscy spotkaliśmy się ze stratą bliskiej nam osoby, i wszyscy wiemy jaki jest to potężny ból. Ta książka jest dla osób, które jeszcze nie pogodziły się z odejściem kogoś bliskiego. W powieści odnajdziemy sposób jak sobie z tym poradzić, a mianowicie pisać listy do zmarłych artystów, idoli, osób.


,,Jak jesteśmy zakochani, jesteśmy jednocześnie
w śmiertelnym niebezpieczeństwie i zostajemy
cudownie ocaleni."

Laurel nie wie co zrobić ze swoim życiem. Dla niej najważniejsza była starsza siostra, May. Wszyscy zauważali najpierw May, a Laurel uważali za "młodszą siostrę". Główna bohaterka wszędzie ją widzi, tak jakby May jeszcze żyła. Gdy następuje wybór liceum, dziewczyna nie chce iść do szkoły swojej siostry. Wybiera inne liceum, aby zacząć życie "od nowa", jest pewna, że nikt tam nie zna May. No i się myli. Pierwszą osobą, która znała jej siostrę jest... nauczycielka angielskiego. Laurel jest zszokowana i niechętna do rozmowy o swojej siostrze. Dziewczyna staje się szarą myszką i nie ma żadnych przyjaciół. Zaczyna interesować się pewnym chłopakiem, o imieniu Sky. Zaczyna się pierwsza miłość. Laurel jednak dowiaduje się, że Sky też znał jej siostrę, a nawet był w niej zakochany.

,,Życie jest za krótkie,  żeby być tylko pasażerem"

Autorka bardzo zaciekawiła mnie tą powieścią. Też mam starszą siostrę i zrozumiałam jak często kłócimy się o zwykłe błahostki. Zauważyłam, że zaczęłyśmy poprawiać nasze relacje. Zaczynając od oglądnięcia filmów z dzieciństwa. Lepiej czuję się w zgodzie niż w kłótni. Na wakacje razem zaczęłyśmy wymyślać już plany, więc... Nie Mogę Doczekać Się Wakacji!!!







,,Można być szlachetnym, odważnym i pięknym, a mimo to czuć, że się upada"

Kocham styl tej autorki. Pisze wyjątkowo lekko i swobodnie. Nie boi się poruszyć takich tematów jak narkotyki czy sprawy homoseksualne. I tak zaraz ktoś powie: ,, To dlaczego nie podobał ci się Baśniarz?" W Baśniarzu nie spodobał mi się styl autorki, w przeciwieństwie do tej książki.

Ale nic niestety nie jest idealne. Niedawno Iza z bloga: isabelczyta dodała recenzję książki: ,, Niebo jest wszędzie" Jandy Nelson, zawiodłam się bardzo. Dlaczego? Bo w tamtej książce, główna bohaterka też traci starszą siostrę i wątki są podobne. Zresztą przeczytajcie sami! Mam nadzieję, że to był tylko przypadek. Książkę jedynie ratują listy, które pisze Laurel do zmarłych osób. Ten pomysł strasznie mnie zaciekawił i jest bardzo oryginalny.

,,Nirvana znaczy wolność. Wolność od cierpienia.Pewnie niektórzy uważają,
że jest to właśnie śmierć. No to gratuluję odzyskania wolności... My wciąż
tu jesteśmy i użeramy się  tym, co zostało."
 
Uważam, że książka jest warta przeczytania. Gorąco polecam, chociaż nie jest to książka dla każdego. Pozdrawiam:
Mrs. Crazy

26. Nie śmierć roz­dziela ludzi, lecz brak miłości. Recenzja ,,Baśniarza" A. Michaelis

poniedziałek, 11 maja 2015 4 komentarze:


Anna i Abel - historia miłości, rozwiewająca wszelkie wątpliwości.
" - Młoda damo, czy mogę służyć chusteczką. Pani płacze.
- Och, rzeczywiście. Widzi pan, a ja myślałam, że się śmieję. Jak bardzo można się pomylić".


Tytuł: Baśniarz
Autor: Antonina Michaelis
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 398

Abel Tannatek - outsider,wagarowicz, handlarz narkotykami. Mimo to Anna zakochuję się w nim do szaleństwa, gdyż wie, że Abel ma jeszcze inne oblicze: łagodnego, smutnego baśniarza, opiekującego się młodszą siostrą. Niezwykła opowieść, którą snuje Abel, fascynuje Annę do tego stopnia, że dziewczyna nie może o nim zapomnieć. Granica między rzeczywistością, a fantazją stopniowo się rozmywa. A jeśli jej fabuła wcale nie jest fikcją i obawy Anny są uzasadnione? Ten, którego kocha, może okazać się jej największym wrogiem.



Co do książki to cały czas mam sprzeczne uczucia. Prawdę mówiąc nie wiem czym kierowałam się w bibliotece, wybierając tą książkę... Może ta fantastyczna okładka? Albo jak mówią: Książka zawsze sama wybiera swojego czytelnika. I tak chyba właśnie było w moim przypadku. Dobra przyznaję się była to pierwsza książka, którą wzięłam nie patrząc na jej opis...
Sięgając w domu  po książkę, przeczytałam opis i no zraziłam się... Pierwsze słowa czyli handlarz narkotyków... Nie specjalnie lubię i toleruję książki z takim motywem, no ale dobra zaczęłam. Po raz kolejny zawiodłam się, a nawet wystraszyłam. Przedstawiam Wam pierwsze słowa tej powieści:

Krew. Krew jest wszędzie: na jego i na jej dłoniach, na jego 
koszuli, na twarzy. Krwią pomazane są płytki i ściany. 
 
Nie zbyt zachęcająco to brzmi, prawda? I od razu zapachniało mi kryminałem. A wiedzcie, że jedynym kryminałem z jakim do tej pory miałam styczność był... Sherlock Holmes!(Agata Christie grzecznie czeka na półce)Więc możecie sobie wyobrazić moją minę. Przyznam, że jeszcze nie bardzo lubię obchodzić się z kryminałami, może dlatego, że jestem dość dziwną osobą (dziwnie nastawioną do świata, ludzi... Jestem po prostu inna, specyficzna! haha) i boję się ich, bo w mojej głowie tworzą się kryminalne historie typu, że mogę zostać zamordowana na ulicy... Tak.... NIE BĘDĘ TEGO KOŃCZYĆ. 
Przejdźmy do fabuły powieści. W książce ukazane jest szkolne życie Anny i Abla, przeplatane baśnią, którą opowiada Abel. I chyba właśnie dlatego nawet spodobała mi się ta powieść. Historia jest magiczna. Najprawdopodobniej ta historia zaczarowała mnie, bo jak byłam mała to również tworzyłam w głowie historie, że jestem królową, księżniczką i wtedy przypominało mi się dzieciństwo. (wiedzcie, że już mała Crazy tworzyła w dzieciństwie... no może w głowie... bezsensowne historie, że jest księżniczką... codziennie przez snem...tak... NIE KOŃCZĘ TEGO)
Najbardziej wkurzającą postacią była Gitta (najlepsza przyjaciółka Anny). Była niby taka cool , paliła papierosy, umawiała się z chłopakami... Jednym słowem znienawidzona przeze mnie postać. Drugą wkurzającą bohaterką była Anna. Czasami chciałam ją udusić za naiwność i głupotę. (Mrs. Crazy czyta. W pewnym momencie wydziera się na cały pokój: Tak idź sobie w tą śnieżycę! Najlepiej w ogóle zamarznij na śmierć ty idiotko! I co myślisz, że ten twój baśniarz cię teraz uratuje? O nie! Radź sobie sama!) Też nie rozumiem czy w Niemczech jest tak sytuacja czy co, ale żeby pić wódkę razem przy stoliku z rodzicami? No żeby to jeszcze piwo, to bym jeszcze przełknęła, no ale nie wódkę błagam Was! Jedynym jedzeniem w książce były naleśniki,a piciem kakao i wódka. Autorka jednak mogła wymyślić coś bardziej oryginalnego.

Może teraz na odmianę przejdźmy do zalet powieści. Zdecydowanie moją ulubioną bohaterką była Michi (młodsza siostra Abla). Mimo, że przez tą powieść mam zdecydowanie dość kakaa na dłuższy czas, to na mojej twarzy mimowolnie pojawiał się uśmiech jak dziewczynka brała dwiema rączkami kakao. Czytając tę książkę myślałam, że znajdę kolejne typowe romansidło z bajkowym happy endem. Ale po raz kolejny się myliłam. Na końcu wcale nie jest bajkowo, szczęśliwie i bla, bla, bla. Nie, koniec jest DOŁUJĄCY. Autorka chyba próbowała wycisnąć łzy ze swoich czytelników, ale przynajmniej mnie nie oczarowała i nie uroniłam ani jednej łzy, chociaż przyznam, że pewne sytuacje były wzruszające. Autorka z pewnymi sprawami do zakończenia książki zostawiła mnie w niepewności. W ogóle nie domyśliłam się kto stoi za morderstwami (na dobra kogoś tam podejrzewałam, ale oczywiście okazało się być inaczej).

JEGO USTA BYŁY ZIMNE JAK ŚNIEG,ale biło z nich ciepło jedwabnej czerwonej tkaniny, tkaniny z pokładu statku. Poczuła jego język i pomyślała o wilku, ,,A jeśli to prawda? Jeśli ta baśń jest prawdziwa? Pocałunek i śmiertelne ugryzienie w kark. Wszystko się z ale zgadza. Co, jeśli właśnie całuję mordercę?"

Jak zauważyliście wad jest o wiele więcej niż zalet. Mimo tak wielu wad, wkurzających bohaterów i innych tego typu rzeczy, książkę przeczytałam bardzo szybko, dokładnie w dwa dni (Hmm może to dlatego, że całe dnie leże w łóżku chora na zapalenie płuc?). I po raz kolejny zastanawiam się jak ta książka może zbierać takie dobre opinie recenzentów?  Bardzo dużo przeczytałam recenzji tej książki i każda była dobra! Tu 10/10, tam 8/10...  Nie wiem jak! Książka, owszem podobała mi się, ale nie aż tak bardzo jak chciałam.Podsumowując: Ostateczna ocena Mrs. Crazy to: 5/10*

Mam nadzieję, że podobała Wam się moja recenzja. :) Liczne komentarze mile widziane! Czy widzicie to co ja? Wybiło nam właśnie 17 000 wyświetleń! Wielkie dzięki, że nas czytacie i odwiedzacie!
I jeszcze zapraszam Was na mojego instagrama *KLIK*. Tam możecie zobaczyć co aktualnie czytam itp.
Pozdrawiam
Mrs. Crazy
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Chcę wyjaśnić Wam mój system oceniania i takie tam.
Zastanawiałam się czy ostateczna ocena nie powinna 
wynosić 4,5/10. Ale dałam mocną piątkę za to, że powieść
mnie nawet zaciekawiła, mimo licznych literówek. I
chyba właśnie za tyle literówek poleciały dodatkowe punkty.
Myślę też nad porzuceniem systemu oceniania. Dlaczego?
Może chcę, aby moje recenzje były bardziej oryginalne.
Nie każdą książkę również da się ocenić. 
A Wy co o tym myślicie?

#ChA Majowe kryterium!

poniedziałek, 4 maja 2015 2 komentarze:
Piękny maj, u mnie matury, więc nie przedłużając...


Napięcie rośnie, fanfary!

Majowe kryterium to:
Chwyć autora,
do zapoznania się z którym ktoś cię zachęcił!

Miłej zabawy!
Dołączyć jak zawsze można tu *klik*

LINKI DO RECENZJI PROSZĘ ZOSTAWIAĆ W KOMENTARZACH.
JEŚLI MACIE ICH KILKA - W FORMIE DRZEWKA.

#ChA Podsumowanie kwietnia!

niedziela, 3 maja 2015 1 komentarz:
Kolejny miesiąc za nami! Podsumujmy więc kwiecień pod względem wyzwania Chwyć Autora...


Osób zgłoszonych: 5
Cupcake.
Zakładka
ciamciak
Optymiistka
Magdalena

Kwietniowe kryterium:
Chwyć autora, w którego imieniu bądź nazwisku występuje dokładnie jedna litera "B"!

Recenzje zgłoszone do wyzwania:
Cupcake. (0)
Zakładka (1)
ciamciak (0)
Optymiistka (0)
Magdalena (1)


Popularne posty