Podsumowanie miesiąca - Styczeń. Książkowe plany na luty.

czwartek, 29 stycznia 2015 4 komentarze:

Ilość przeczytanych książek:  

  • ,,Tomek w krainie kangurów" Alfred Szklarski
  • ,,Matt Hidalf i błyskawica widmo" Christophe Mauri
  • ,,Baśniobór" Brandon Mull
  • ,,Szósta klepka" Małgorzata Musierowicz
  • ,,Kłamczucha" Małgorzata Musierowicz
  • ,,Kwiat Kalafiora" Małgorzata Musierowicz 

Podsumowanie:
Styczeń był bardzo udanym miesiącem książkowym.Udało mi się przeczytać z własnej woli pięć książek ( ,,Tomka w krainie kangurów" czytałam na konkurs z musu ( nie lubię książek przygodowo-podróżniczych) Jestem bardzo dumna z siebie! Mam nadzieję,że w lutym uda mi się przeczytać dwa razy więcej książek. Trzymajcie mnie za słowo!
Plany książkowe na luty: 
  • ,,Smoczy jeździec" Cornelia Funke
  • ,,Uczeń Skrytobójcy" Robin Hobb
  • ,,Brisingr" Christopher Paolini
  • ,,Baśniobór gwiazda wieczorna wschodzi" Brandon Mull
  • ,,Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins
  • ,,Sherlock Holmes" tom 1 Arthur Conan Doyle
  • ,,Matt Hidalf Klątwa cierni" Christophe Mauri 
  • ,, Pięć Królestw łupieżcy niebios" Brandon Mull
Z tego co patrzę to mam naprawdę ambitne plany co do książek. Trzymajcie kciuki, aby się udało! Niedługo pewnie pojawi się recenzja baśnioboru, więc cierpliwie czekajcie.
Do zobaczenia! Pozdrawiam
Mrs. Crazy 



15. Nowa adminka, nowa recenzja!

środa, 28 stycznia 2015 4 komentarze:
Cześć!
Mam na imię Julia i od dzisiaj jestem tu nową adminką. Kocham czytać książki-to moja pasja!Zamierzam podpisywać się Mrs. Crazy. Teraz abyście mogli zapoznać się z moim stylem pisania, napiszę recenzję.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
   
   Matt Hidalf i Błyskawica Widmo 
autor: Christophe Mauri
wydawnictwo: znak emotikon
ocena:6/10
ilość stron: 331 
cena(ogólna): 34,90
OPIS :

W książce są opisane przygody zabawnego chłopca o imieiu: Matt Hialf.Chłopcu udało się ożenić króla z bezzębną staruchą.
Chłopak specjalizuje się w oszukiwaniu (Tak wiem to dziwne).
Czy chłopiec da radę oszukać "Biuro  wykrywania oszust"? Czy uda mu się dotrzeć do najlepszej szkoły?
Czy pokona sześciu braci Estaff? 
Chcesz poznać odpowiedzi na te wszystkie pytania? Sięgaj po tą książkę!

 WŁASNE PODSUMOWANIE:
Myślałam,że książka będzie o wiele ciekawsza, spodziewałam się czegoś innego, bardziej ciekawszego. Na początku książka w ogóle nie intryguje.Dopiero w środku zaczyna coś się dziać. Tak naprawdę książka kręci się w okół jednej sceny.

Plusy:
  • szybko się czyta
  • czasami jest ciekawa
  •  bohater ma szalone pomysły- co jest strasznie zabawne
  • w książce występuje magia- WIELKI PLUS!!! (przynajmniej dla mnie)
Minusy:
  • przez większość książki nic się nie dzieje
  • zdecydowanie za mało stron
  • jest za dużo bohaterów, po dłuższej przerwie w czytaniu, nie pamięta się kto jest kim.

Mam nadzieję,że podobał Wam się dzisiejszy post!
Do zobaczenia!
Mrs. Crazy 
 

Taylor Swift Book TAG

czwartek, 22 stycznia 2015 8 komentarzy:
Heeeey :)
Ostatnio błądząc w odmętach internetu natrafiłam na Youtubie na Taylor Swift Book TAG!


Mimo, że nie jestem jakąś wielką fanką Tay i nie znam połowy z poniższych piosenek, postanowiłam przetłumaczyć kategorie i znaleźć w przeczytanych przeze mnie książkach tytuły i bohaterów, które najbardziej będą do nich pasować :)


No to zaczynamy!


1. We Are Never Ever Getting Back Together
(wybierz książkę, w której myślałaś, że się zakochałeś, a potem chciałaś z nią zerwać)

seria Pretty Little Liars Sary Shepard
Zaczęłam ją czytać, gdy tylko pojawiła się w polskiej wersji językowej w 2011r. Wtedy myślałam, że to prawdziwa miłość...
Było tak do XI części, kiedy to nagle historia o kłamczuchach po prostu przestała mnie tak fascynować. Kupiłam jeszcze kilka kolejnych tomów, mając nadzieję, że moja miłość do książek Sary Shepard  powróci, no ale tak się nie stało. Zerwałam z nimi. Chyba już na dobre.


2. Red
(wybierz książkę z czerwoną okładką)

Świętoszek Moliera
Mam naprawdę dużo książek z czerwonymi grzbietami, ale z czerwoną okładką? Same słowniki, zbiory zadań i ta jedna lektura szkolna, którą naprawdę bardzo lubię. Krótka i miejscami nawet śmieszna. Polecam xD



3. The Best Day
(wybierz książkę, która wprawia cię w nostalgiczny nastrój)

Nostalgia Anioła Alice Sebold
Tytuł mówi sam za siebie xD
Cała historia bardzo mnie poruszyła, sporo przy niej płakałam i przez co najmniej dwa dni po przeczytaniu mój nastrój był bardzo nostalgiczny...


4. Love Story
(wybierz książkę z zakazaną miłością)

Piękne Istoty Kami Garcia i Margaret Stohl
Jest to pierwsza i jedyna część serii Kroniki Obdarzonych, którą przeczytałam i z tego co pamiętam to jak najbardziej pasuje ona do tej kategorii. Ethan jest człowiekiem, Lena jest Obdarzoną, a chyba wszyscy wiemy, że takie międzygatunkowe(?) związki zawsze w książkach są czymś zakazanym...



5. I Know You Were Trouble
(wybierz książkę ze czarnym charakterem, którego pokochałaś)

Aro z rodziny Volturi z Sagi Zmierzch Stephenie Meyer
Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie wiem xD
Po prostu go lubię, w sumie tak jak większość czarnych charakterów z tej serii...


6. Innocent
(wybierz książkę, której zakończenie ktoś ci popsuł)

Gwiazd Naszych Wina Johna Greena
Przez kilka miesięcy udało mi się przetrwać, bez natykania się na żadne spojlery. Aż byłam z siebie dumna. No, ale oczywiście, gdy któregoś dnia gadałam z koleżanką na przerwie o tej książce, inna podeszła i bez żadnego ostrzeżenia nagle, po prostu powiedziała jak historia się kończy, potem tłumacząc się, że myślała, że o tym wiemy...
SERIO?! UGHHHH...



7. Everything Has Changed
(wybierz postać z książki, która przechodzi dużą przemianę wewnętrzną)

Landon Carter z Jesiennej Miłości Nicholasa Sparksa
Wahałam się między kilkoma bohaterami, ale ostatecznie wybrałam właśnie Landona. Jest on beztrosko żyjącym, popularnym chłopakiem, który przechodzi ogromną metamorfozę, gdy bliżej poznaje Jamie - córkę pastora. Zmieniają się jego priorytety, sposób postrzegania świata i ludzi...


8. You Belong With Me
(wybierz najbardziej wyczekiwaną przez ciebie premierę książkową)

After. Płomień pod moją skórą Anny Todd
After to książka, która początkowo była zwykłym fanfiction o Harrym Stylesie z 1D, które Anna pisała na wattpadzie. Jacyś ważni ludzie odkryli, że jej opowiadanie jest bardzo popularne i zaproponowali jej wydanie go w wersji książkowej (((oczywiście musiała zmienić imiona bohaterów i kilka innych szczegółów)))
Czytałam te fanfiction na bieżąco, gdy autorka je pisała, czekałam z niecierpliwością na każdy kolejny rozdział, więc teraz nie wyobrażam sobie, żeby nie mieć tej serii na swojej półce! (((to dopiero  pierwsza część z czterech)))



9. Forever And Always
(wybierz swoją ulubioną książkową parę)

Romeo i Julia z Romeo i Julia Williama Szekspira
Jako, że patrząc na moją biblioteczkę nie mogłam zdecydować się, która książkowa para jest moją ulubioną, postanowiłam postawić na klasykę. Uwielbiam ta książkę, uwielbiam tą historię i uwielbiam ta parę. Dlaczego? Nie mam pojęcia. 

10. Come Back, Be Here
(wybierz książkę, której nigdy nie pożyczysz, bo za bardzo boisz się ją stracić)

Dare To Dream One Direction (w oryginalnej wersji)
Może to głupie i dziecinne, ale naprawdę nigdy nikomu nie pożyczę tej książki. Kupiłam ją, gdy byłam na etapie szalonej mega fanki, która przez 90% czasu mówiła, myślałam i czytała o 1D. Mimo, że jestem już kilka lat starsza, moja fascynacja One Direction znacznie osłabła, a książka po prostu sobie stoi na półce, nieruszana od jakichś 2lat to nie pożyczyłabym jej nikomu. Nigdy. Po prostu nie.



11. Teardrops On My Guitar
(wybierz książkę, która sprawiła, że płakałaś, bardzo)

Ostatnia Piosenka Nicholasa Sparksa
Pamiętam jak o 4 rano kończyłam ją czytać leżąc w morzu zasmarkanych chusteczek na mokrej od łez poduszce...
To była pierwsza książka, która doprowadziła mnie do łez i to właśnie dzięki niej pokochałam twórczość Sparksa.

12. Shake It Off
(wybierz książkę, którą tak bardzo kochasz, że masz gdzieś hejterów)

Hopeless Colleen Hoover
No i tu miałam problem, bo chyba jestem największym książkowym hejterem na świecie i jeśli już pokocham jakąś książkę, to zazwyczaj nie ma ona zbyt dużo negatywnych opinii...
Jeśli mam już coś wybrać to będzie to właśnie Hopeless. Może nie pokochałam tej książki, ale podobała mi się na tyle, że mimo sporej ilości negatywnych komentarzy, które o niej słyszałam, kupiłam ją, przeczytałam i poleciłam wielu osobom.



No i to by było na tyle :)

Jak wam się podoba ten TAG?
Z jaką książką wy chcieliście zerwać?
Jakiej nigdy nie pożyczycie?  Na jakie premiery czekacie?

Piszcie w komentarzach! :)

xxPaula

14. Mam całkowicie przesrane

wtorek, 20 stycznia 2015 2 komentarze:

Tytuł: Marsjanin
Autor: Andy Weir
Przekład: Marcin Ring
Liczba stron: 382 strony
Wydawnictwo:  Akurat
Moja ocena: Nie, po prostu nie. Kończę z ocenianiem książek ocenami 1-10. Po prostu. Czytam, za dobra książki chyba, bo jakbym mogła to większości bym dała max/10.. Marsjanin też się do takich zalicza.



Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.


Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze!

Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę, co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość, odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair… (Opis oczywiście z lubimyczytać.pl) 

Mam całkowicie przesrane.
To moja przemyślana opinia.
Przesrane.
Takimi właśnie słowami wita nas Mark Watney - astronauta, który utknął na Marsie. Pierwsza rada dotycząca czytania tej książki. Nigdy nie czytajcie tej książki z kimś. Na zasadzie zmiana czytelnika co rozdziała (ktoś tak w ogóle robi?!) ale gdyby nie! Ja czytałam ją wspólnie z mamą i...  o nie nigdy więcej. Były kłótnie, która kiedy będzie czytać (jakby w domu mało było innych książek...) Tak się po prostu nie robi! (Dobra, koniec tych nudów, pisz w końcu coś normalnego.) 
Do zdjęcia plastikowych części użyłem wyrafinowanej metody (młotek), a potem ostrożnie usunąłem zestaloną piankę (znowu młotek) [...] Używając zaawansowanych technik konstrukcyjnych (taśma klejąca)... 
Druga rada dotycząca czytania książki. Nie róbcie zdjęć/ nie spisujcie tych super śmiesznych, cudownych, wspaniałych etc. cytatów. Bo wyjdzie Wam to co mnie. Przepisanie książki. Tak, teraz się domyśliliście, dlaczego co akapit jest cytat! 

Utknął tam, myśli, że jest całkiem sam i że go opuściliśmy. Jaki to ma wpływ na ludzką psychikę? Zastanawiam się co teraz myśli. [...] Jak Aquamen może kontrolować wieloryby? To ssaki! Bez sensu. 

Ok, może by tak coś zacząć o fabule hmm? Mark jest (jak się wszyscy domyślili po opisie, ale i tak to napiszę) jednym z (dziesięciu... przepraszam - musiałam) sześciu członków ekspedycji na *werble* Marsa (tak, wiem, nie spodziewaliście się). I wszystko pięknie, wszystko fajnie. Szkoda tylko, że załoga zostawia go na czerwonej planecie. W drodze paradoksu Mark wraca do żywych, chociaż wraca to złe słowo, bo nigdy nie umarł. A ponieważ jest geniuszem, astronautą etc. to obmyśla plan jak przeżyć. 
- Cokolwiek Tim?                                                                                                 - Pewnie, ale patrzymy w ten czarny ekran bo jest dużo ciekawszy niż zdjęcia z Marsa
Chociaż nie. Nie muszę pisać o fabule, byle na temat książki prawda? Książka jest tak zabawna, że w pewnych momentach musiałam ją odłożyć, żeby bez problemów móc się tarzać po podłodze ze śmiechu. Często oczy wychodziły mi z orbit (ojeju, przepraszam - musiałam, znowu) ze zdziwienia jakim to Mark jest geniuszem (lub idiotą, zależy od sytuacji, ale częściej był geniuszem niż idiotą!) 
Tak! Powiedzieli: Tak! Nie byłem tak podekscytowany przez "tak" od balu na zakończenie liceum!
 Do ostatniej strony myślałam, że ta książka to tylko kilkaset stron czystego luzu. I miałam rację. Przez 381 stron. Strona 382 zaskoczyła mnie filozoficzną głębią, która poruszyła mnie do łez. Dosłownie. I paradoksalnie kilka linijek zmieniło moje zdanie na temat całego dzieła. I nie mam na myśli, że wcześniej mi się nie podobała - byłam w niej zakochana od pierwszych stronic. Jednak te kilka linijek dodało całej książce coś wspaniałego. Zmieniło zwykły odstresowywacz (pewnie takie słowo nie istnieje - kij z tym) w coś po prostu kosmicznego (nie kontroluje tego, naprawdę!) 
Nie wystarczy. Prasa włazi mi przez gardło, żeby znaleźć te zdjęcia. I przed dupę. w obu kierunkach, Venkat. Spotkają się pośrodku.
Akcja. Akcja. Akcja. Kolejny plus! Nie ma tutaj nawet kilku stron, które czytasz bo musisz. Każda linijka trzyma w napięciu a zwroty akcji mogą przywabić o zawał serca. Dosłownie. No ok, może trochę przesadzam, ale kilka chwil temu skończyłam czytać i od razu zabrałam się za recenzję.
Może napiszę opinię klienta. "Zabrałem go na powierzchnię Marsa i przestał działać. 0/10"
Gdzieś po drodze zgubiłam myśl. Jak to ja, cóż. Pozostaje mi zapytać Was o zdanie na temat tej książki. Czytaliście? Macie w planach? Nie? To dodajcie do listy (najlepiej gdzieś wysoko i widocznie(wiem jakie te listy mogą być długie...)) I na koniec jeden z moich ulubionych cytatów.
Tylko pomyśl jaki kiedyś będzie miał szacunek na placu zabaw, "Mój tata był na Marsie. Co robi twój?" 
Ach i oczywiście Self promo. bo selfpromo musi być: https://www.youtube.com/channel/UCpv9OKnpOdSxie3m_iiH-1A
Zapraszam!

Kosmiczne buziaki!
Clar!

Ps Doczytał ktoś do końca?
Pss Przeczytał ktoś Ps?



13. Czterolistne koniczynki i chłopak "znikąd"

niedziela, 18 stycznia 2015 14 komentarzy:

Lament. Intryga Królowej Elfów

Autor: Maggie Stiefvater
Tłumacz: Karolina Socha-Duśko
Wyd.: Illuminatio

Ocena Cupcake.: 5/10

Deirdre ma szesnaście lat, harfę i wybitny talent muzyczny. Dodatkowo cierpi na katagelofobię - lęk przed publicznym poniżeniem - który w jej wypadku objawia się zwracaniem zawartości żołądka przed każdym występem. Właśnie w takiej sytuacji poznaje Luke'a, który jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności okazuje się chłopakiem z jej snów. Co prawda szkolna toaleta nie jest idealnym miejscem na romanse, ale... co połączy tych dwoje? Kim jest Luke? I dlaczego Deirdre wciąż trafia na czterolistne koniczynki? Jakie muzyka ma znaczenie w fantastycznym świecie?


Debiut - tak, to zdecydowanie trzeba zaznaczyć - Maggie Steifvater nie jest specjalnie wybitną książką. Wcześniej przeczytane pozycje tej autorki nieco zawyżyły mi standardy jej twórczości i możliwe, że przez to tak ciężko było mi przebrnąć przez tą, bądź co bądź, cieniutką lekturkę. Historia jest dość ciekawa, intrygująca, czaruje tajemnicą. Fantastyczne postaci mają typowy dla Stiefvater urok, potrafią wprawić w zachwyt, ale jednocześnie są drapieżne i niebezpieczne. Maggie wykorzystuje legendy z zaskakującą sprawnością wplatając je w urban fantasy. Styl tej autorki to jeden z tych, które lubię bezwarunkowo. Maggie wprowadza element zaskoczenia, przerażenia, intryguje już samym prologiem. Od razu daje znać, że nie będzie to kolejna przesłodzona powieść młodzieżowa, że pojawi się zdecydowanie nutka grozy - co tym razem nieco mnie zwiodło. Również zakończenia u tej pisarki uwielbiam - niejasne, pozwalające samemu obmyślać sobie przyszłość bohaterów. Mimo czegoś irytującego w narracji (może to przez główną bohaterkę), naprawdę z przyjemnością pochłaniałam kolejne literki - jeśli chodzi o sam styl i język, jakim pisana jest ta historia. Charakterystyczny humor powodował u mnie wielokrotny uśmiech, mimo że przez większość czasu miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno. Dosłownie.

Pierwsze, co warto zauważyć, to przepiękne wydanie książki. Szczerze mówiąc, męcząc się z nią, wiele razy miałam ochotę zamiast czytać, po prostu pogapić się na okładkę. Intrygująca postać, symboliczny zdobiony miecz i pełno czterolistnych koniczynek... To ogromny plus wydania, tak samo jak i rysunki zdobiące kolejne "księgi" tej powieści czy dedykację.

Fabuła jest dość ciekawa. Chłopak "znikąd", ze snów nastolatki, nagle pojawia się w realnym świecie. Luke Dillon. Tajemniczy flecista, który od razu oczarowuje główną bohaterkę. Tuż przed jego pojawieniem się, Deirdre znajduje pierwszą z czterolistnych koniczynek o dziwo na klapce telefonu. Później pojawia się ich więcej, a i Luke'a praktycznie z każdą kolejną stroną przybywa. Niestety część wątków ginie w tajemniczych okolicznościach, a niektóre z sekretów wyjaśniają się ze zdecydowanym opóźnieniem, co nieco spowalnia akcję. Z kolei inne z elementów opowieści wydają się nieco "rozwleczone" i niezbyt zachęcają.

Bohaterowie? Och, to chyba najgorsza część całej historii. Tak jak zazwyczaj zaraz wczuwam się w głównych bohaterów i zdecydowanie im kibicuję, tak tutaj od pierwszych stron miałam dość Deirdre. Później nieco się poprawiła w moich oczach, ale mimo wszystko wciąż nie była do zniesienia, aż po ostatnie stronice książki. Jeśli miałabym powiedzieć, co mi tak w niej nie pasowało, powiedziałabym, że jest dokładnie taka, jak bohaterowie moich marnych wypocin: niekonkretna i przewidywalna. Luke to też nie jest strzał w dziesiątkę. Przypomina mi niebezpiecznego Edłorda ze Zmierzchu Stefanie Meyer tylko - o dziwo - w zdecydowanie gorszej, przeidealizowanej i irytującej wersji. Większość bohaterów ma w sobie coś irytująco przekoloryzowanego, szablonowego. Wredna ciotka Delia, opiekuńcza babunia czy ojciec nie mający nic do gadania. Przyjaciel głównej bohaterki, James, to chyba jedyna z dwóch postaci, które tę powieść ratują. Jako jedyny wydaje się być naturalny, mimo że nieco przesłodzony. Jego cięty język potrafił mnie naprawdę rozbawić, nawet w najtrudniejszych momentach. Właśnie ze względu na niego, mam ochotę teraz natychmiast na drugą część - Balladę. Taniec mrocznych elfów, której jest głównym bohaterem! Inną postacią, zasługującą na uwagę jest Una, ale nie będę o niej mówić za dużo, gdyż wolę uniknąć spojlerów.

Książka do najgorszych nie należy, ale nie ma co się nastawiać na fajerwerki - to debiut Stiefvater.  Nie najgorszy, ale jednak tylko debiut. Świat przedstawiony w historii jest barwny i intrygujący, fabuła wciąga, jednak na bohaterach powieść strasznie ucierpiała. A szkoda.

~*~
Dajcie znać, czy może już ją czytaliście. Jak wrażenia?
Macie zamiar? Intryguje Was?

>>Cupcake.<<
_________________________________
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

12. A Ty, którą ścieżkę wybierasz?

wtorek, 13 stycznia 2015 4 komentarze:

Księga Labiryntu



Autor: Carlo Frabetti
Tłumaczenie: Marta Szafrańska-Brandt
Wyd.: Nasza Księgarnia

Ocena Cupcake.: 9/10

Opis książki dostępny na lubimyczytac.pl:
Księga Labiryntu jest pełna zasadzek i fałszywych dróg, które wydają się słuszne. W tej książce to Ty decydujesz o losach bohaterów. Dobrze się zastanów, bo określasz także swoja przyszłość. Postanawiając, co powinien uczynić sprawiedliwy król czy królewna szukająca męża, dowiesz się wiele o samym sobie, A poza tym... nie przejmuj się, jeśli zamienisz się w żółwia!
Czy masz odwagę wejść do środka?


Muszę się przyznać, że pierwsza moja styczność z tą książką zaowocowała pierwszym w moim życiu bookselfie. Czytałam ją w dzieciństwie, błądząc tajemniczymi ścieżkami, przeskakując po kilka stron i co raz to gubiąc się w zawikłanej fabule.

Księga Labiryntu nawiązuje do gier typu - nie chcę skłamać - RPG. To my sami jako czytelnicy decydujemy o losach bohaterów. Książka zdecydowanie należy do typu tych, którymi chcemy rzucać o ściany przez głupotę postaci, ale tym razem - to my nimi jesteśmy. Frabetti zachęca nas, byśmy przez labirynt fabuły (?) tej książki dowiedzieli się czegoś o sobie. Karty książki wypełnione są po brzegi zaskakującymi zagadkami, niespodziewanymi zwrotami akcji i chęcią rzucania książką po ścianach. Wierzcie mi lub nie, ale Księga Labiryntu zdecydowanie wjeżdża na psychikę, udowadnia naszą ludzką głupotę i ukazuje wiele spraw od zupełnie innej strony.

Nie jest to zwykła książka. Zmusza do myślenia, jednocześnie naprawdę potrafiąc zirytować. Zarzutem, jaki mogę wysunąć przeciwko niej jest zdecydowanie to, że ma ona jedynie jedną prawidłową drogę. Jeśli się z niej zboczy lub zupełnie ją zgubi - nie ma szans, by dotrzeć do końca. Wymaga skupienia. Wybory, jakich musimy dokonywać są zaskakujące, a rozwiązania zagadek zmuszają do zastanowienia. 

Księga Labiryntu zaskakuje, uczy i bawi (brzmię jak w jakiejś reklamie). Pomaga odkryć siebie, ale także rozwija sztukę dedukcji i logicznego myślenia. Wpływa też na wyobraźnię i - co do niektórych momentów - zupełnie zmienia nasze postrzeganie np. baśni. Groteskowe przedstawienie, zupełnie odmienne od utrwalonego w kulturze, potrafi wręcz zmrozić krew w żyłach.

~*~
A Ty, spróbujesz wejść do Świata Niedotykalnego? 
Dasz się wciągnąć w zaplątany świat Liberyntu?
A może już Ci się udało...?

Praw­dzi­wy op­ty­mis­ta już w grud­niu cie­szy się na letnie wakacje.

środa, 7 stycznia 2015 Brak komentarzy:


Pora na naszych grudniowych ulubieńców!



Cup
Jako że grudzień był dość trudnym dla mnie miesiącem, moim ulubieńcem grudnia zostaje coś, co pomagało mi się zrelaksować po (lub przed) ciężkim dniu. A jest to... peeling myjący z Farmony Tutti Frutti liczi & rambutan, który dostałam na Mikołajki. Ma świetny owocowy zapach i zdecydowanie pomagał mi się odprężyć w tym nerwowym czasie, ukraść parę chwil dla samej siebie ;)


Paula
W grudniu moim ulubieńcem zostaje Sylwester (chyba mogę go zaliczyć do grudnia?), którego spędziłam na świetnej mini imprezie z moją najlepszą przyjaciółką. 2014 zdecydowanie nie był naszym najlepszym rokiem i coś trzeba było z tym zrobić. Do północy wspominałyśmy wszystko co się wydarzyło, wyładowałyśmy całą złość i złe emocje, które w nas siedziały. O północy oficjalnie zamknęłyśmy ten rozdział i zaczęłyśmy nowy - miejmy nadzieję lepszy. Nadmuchałyśmy 40 kolorowych balonów i weszłyśmy w Nowy Rok z czystym umysłem, pozytywnym nastawieniem i nadzieją, że 2015 będzie najlepszym czasem w naszym życiu. :)

Nowy Rok bieży...

sobota, 3 stycznia 2015 2 komentarze:
Podsumowanie grudnia będzie skąpe. Bardzo skąpe.
Możemy powiedzieć wraz z Clar, że powinnyśmy schować się w jakąś mysią dziurę, 
bo kompletnie nie mamy się czym chwalić. 

Grudzień minął, trzeba się spiąć i zapomnieć o tej hm wpadce.


Jedyne, co możemy zrobić, to skromnie zaprosić Was na stronkę na facebooku.
Tak, założyłyśmy.
No więc *klik* i lajkujemy, kochani.
Postaramy się tam informować o nowych postach i ogólnie o tym co się dzieje ;p

Zachęcam również do wzięcia udziału w wyzwaniu - *klik*

Załoga bujająca w obłokach,
Clar & Cup

Smerfowy TAG książkowy

piątek, 2 stycznia 2015 12 komentarzy:
Za nominację do tego TAGu dziękujemy Robertowi!


Mam nadzieję, że kiedyś dziewczyny również go wykonają i nie będę sama ;)
Tak więc życzę miłego czytania i zachęcam do zabawy!

TAG polega jak zwykle na dopasowaniu książek bądź bohaterów do podanych kategorii ;)



Leniwy Smerf
Wybierz książkę, podczas której czytania prawie zasnąłeś.
Nie chcę tu strzelać podręcznikami czy lekturami (bo przy nich ostatnio najczęściej przysypiam), więc uznajmy, ze będzie to Niebieski autobus Barbary Kosmowskiej. Nawet nie skończyłam tej książki. Nie byłam w stanie. Zdecydowanie nie jest to mój typ literatury. Książka opowiada o przeszłości, są to krótkie opowiadanka, wspomnienia (eseje?) i... nie, to zdecydowanie nie dla mnie. Chociaż pisana ciekawym językiem i pełna genialnych cytatów... pozbawiona wyraźnej fabuły zanudziła mnie strasznie.


Próżny Smerf
Wybierz postać, która dba o swój wygląd.
Hanna z Pretty Little Liars Sary Shepard! Z tą postacią zdecydowanie kojarzy mi się dbanie o wygląd. Wręcz przesadne. Wolałabym tu uniknąć spojlerów, bo przecież nie wszyscy ludzie na świecie znają dane książki, jednak Hanna... Cóż, mówiąc o niej parę słów warto zaznaczyć, że przez pewien bodziec bardzo się zmieniła. I tu właśnie głównie chodzi o wygląd (chociaż zachowanie chyba też). 


Żartobliwy Smerf
Wybierz postać, która robi kawały i ciągle się wygłupia.
Kath, nie zjedz mnie! Do tej kategorii chcę podpiąć Zet z Otchłani. W potrzasku Alexandra Gordona Smitha (wciąż nie ogarniam, czemu te imię nie jest w książce odmieniane...). Nie był on może wybitnie robiącą kawały czy wygłupiającą się postacią... Jednak podczas czytania tego dość brutalnego thillera, pośród tej ciemnej wizji był takim jasnym promyczkiem. Taki kochany Zet, no...


Mózgowy Smerf
Wybierz postać, która kocha książki.
Hm. Hm. Hm. Zaczęłam zastanawiać się, w której książce z tych, jakie mam za sobą jakaś postać wyraźnie lgnie do lektury i szczerze mówiąc, nikt szczególny nie nasunął mi się na myśl. Postawię więc na Americę z Rywalek autorstwa Kiery Cass. Kojarzy mi się, że lubiła biblioteki... Uznajmy więc, że kocha książki przynajmniej odrobinkę. 


Harmonijny Smerf
Wybierz postać, która lubi śpiewać lub dobrze śpiewa.
Pierwszą postacią, jaka przeszła mi przez głowę jest Katniss Everdeen. Chyba każdy zna tę uroczą damę mieszkankę Dystryktu Dwunastego. Sceny, w których Kotna śpiewa są tymi, które najbardziej mi się kojarzą z totalnym rozstrojem emocjonalnym, jeśli chodzi o Trylogię Igrzysk Śmierci. Gdyby kategoria była związana z muzyką ogólnie miałabym jeszcze kilka typów (chociażby America z Rywalek), jednak tu chodzi o sam śpiew :(


Smerfetka
Wybierz swoją ulubioną postać żeńską.
I tu mam problem. Nie mam konkretnej ulubionej bohaterki. Ostatnio z większością książkowych bohaterek mi nie po drodze. Na upartego mogłabym wspomnieć o Rue z Igrzysk Śmierci czy Gwen z Trylogii Czasu... Wolę jednak wybrać postać, którą naprawdę darzę wielkim sentymentem. Wybiorę do tej kategorii Soneę z Trylogii Czarnego Maga. Jest niezwykle silną postacią, mimo swojego zagubienia. Podąża za uczuciami, jednocześnie mając na uwadze rozum, za co ją podziwiam.


Ty jako Smerf...?
Jeśli byłbyś Smerfem, jakie byłoby Twoje imię i osobowość?
Zaczytany Smerf lub Smerf Leniwiec haha :) Ogólnie mogłabym przeleżeć cały dzień, nie robiąc kompletnie nic. W przerwach od nic-nie-robienia mogłabym poczytać książkę... dużo książek. Tak, to dobra rola dla mnie. Takiego Smerfika jeszcze chyba nie było? :D



Do zabawy chcę zaprosić Zakładkę, Alex oraz Yui <3

Czuję się aż dziwnie. Nigdzie nie wcisnęłam Wyścigu Śmierci!
No, a jak przedstawiają się Wasze smerfiaste odpowiedzi? :)

# ChA Styczniowe kryterium!

czwartek, 1 stycznia 2015 2 komentarze:
Nowy rok się zaczął, więc pora na nowe wyzwania!
I tak jak już zapowiadałam, stworzyłam własne wyzwanko!
A mianowicie: Chwyć autora...


Wyzwanie polega na czytaniu książek, których autorzy "podlegają" podanemu przeze mnie kryterium.
Zachęcam do dołączenia!


A zatem pora na styczniowe kryterium!

Chwyć autora,
w którego imieniu i nazwisku
występują dokładnie trzy litery "E".

Powodzonka!
Cupcake.


Linki do recenzji proszę podawać w komentarzach :)

Popularne posty