63. "Musi pani przeprowadzić dla mnie sekcję zwłok."

poniedziałek, 16 stycznia 2017 Brak komentarzy:
Abgeschnitten

Autorzy:
Sebastian Fitzek, Michael Tsokos
Tłumaczenie: 
Barbara Tarnas, Viktor Grotowicz
Wyd.: Amber

Ocena Cupcake.: 9/10

Opis fabuły:
Paul Herzfeld jest znanym i cenionym lekarzem medycyny sądowej, kierownikiem Wydziału Medycyny Sądowej w Federalnym Urzędzie Kryminalnym. Linda, graficzka, młoda rysowniczka komiksów pełnych przemocy uciekła przed byłym facetem na wyspę, poszukując spokoju. Ich los splata się, gdy Paul znajduje w głowie trupa kapsułę z numerem telefonu, a kobieta wpada na plaży na topielca. Linda będzie musiała przeprowadzić sekcję zwłok pod telefoniczne dyktando profesora. Co skrywa ciało topielca? Gdzie ukryty będzie kolejny ślad?

Pierwsze, co mogę powiedzieć - zwroty akcji gwarantowane! W tej książce niczego nie możemy być pewni. Przyjmujemy kolejne założenia za pewnik, myślimy, że przejrzeliśmy autora, podczas gdy to on wodzi nas za nos i w sprawny sposób podsuwa nam kolejne "wskazówki", by wywrócić wszystko do góry nogami. Wierzcie mi, pewnej rzeczy byłam pewna od początku, a pod koniec wszystko okazało się być czymś zupełnie innym. Dodajmy do tego naturalistyczne opisy z sekcji zwłok, dreszczyk grozy oraz ciekawych bohaterów - i oto czym są Odcięci.

Muszę się przyznać, że na początku książka szła mi dość topornie i myślałam, że się na niej porządnie zawiodę. Przez długi czas myślałam nad pójściem w kierunku medycyny sądowej, więc zapowiedź dokładnych opisów sekcji wydawała mi się niezwykle ciekawą i kuszącą opcją. Książka rozkręca się w trakcie, by pod koniec zupełnie rozłożyć czytelnika na łopatki.

@chaos_cupcake
Sprawne pióro obojga autorów z pewnością ma tu duże znaczenie. Naturalistyczne opisy sekcji, żywe obrazowanie tego, co spotykało postaci - cały czas miałam wrażenie, jakbym stała tuż obok i wszystkiemu przyglądała się sama. Każdy element był tu na swoim miejscu, sprytnie podsuwane wskazówki, gra słów, która zupełnie myli czytelnika i sprowadza jego myślenie na tory, którymi chce poprowadzić nas autor - podczas gdy prawda jest zupełnie inna. Chapeau bas.

Wielkim plusem książki są zdecydowanie interesujący, charyzmatyczni bohaterowie. Możnaby tu wymieniać wszystkich po kolei: od Paula (którego sposób bycia zupełnie mnie kupił) i Lindy (tak pewnej siebie, lecz złamanej przez los, jaki ją spotkał), przez energicznego syna ministra - Ingolfa, po przerażających psychopatów. Postaci są wyraziste, mają świetnie zarysowane charaktery i każda z nich ma w sobie coś niezwykłego. Nikt nie jest tu "kartonowy", Każdy tworzy pewien element układanki, która całościowo świetnie ze sobą współgra. Bohaterowie z zamiaru inteligentni, tacy właśnie są i to w sposób, który potrafi zaskakiwać. Jedyne, co pozostawiło tu pewien niedosyt to to, że dostaliśmy zdecydowanie za małą dawkę pokrętnej logiki psychopaty. Było kilka naprawdę dobrych fragmentów dotyczących szaleńców, były jednak bardziej drobnym smaczkiem, który fajnie byłoby bardziej rozwinąć.

Muszę przyznać, że gdy już Odcięci mnie wciągnęli, nie było powrotu. Masa zwrotów akcji i wodzenia czytelnika za nos, czyli coś co uwielbiam, świetnie zgrało się z opisami sekcji. Całość prezentuje się naprawdę dobrze, thriller trzyma w napięciu - nie możemy się spodziewać, co spotka bohaterów już na kolejnej stronie...

Czytaliście? Zainteresowani? :)

Za możliwość "przyjrzenia się" sekcjom oraz przeżycia tylu zwrotów akcji

62. "Magiczny kamień, który nazywa się magia."

wtorek, 10 stycznia 2017 Brak komentarzy:
Seria: Odcienie Magii
Tytuł: Mroczniejszy odcień magii
Autor: Victoria E. Schwab
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 407
Ocena: 8/10
Opis: Witajcie w Szarym Londynie – brudnym i nudnym, pozbawionym magii, rządzonym przez szalonego króla Jerzego III. Istnieje też Czerwony Londyn, w którym w równej mierze szanuje się życie i magię, oraz Biały, miasto wycieńczone wojnami o magię. A niegdyś, dawno temu, istniał jeszcze Czarny Londyn... Teraz jednak nikt o nim nawet nie wspomina.
Oficjalnie, Kell jest podróżnikiem z Czerwonego Londynu – jednym z ostatnich magów, którzy potrafią przemieszczać się pomiędzy światami – i działa jako posłaniec między Londynami i ambasador Czerwonego królestwa rodziny Mareshów. Nieoficjalnie, uprawia przemyt – bardzo niebezpieczne hobby, o czym przekonuje się na własnej skórze, kiedy wpada w pułapkę wraz z zakazanym przedmiotem z Czarnego Londynu. Ucieka więc do Szarego, gdzie z kolei naraża się Lili Bard, złodziejce o wielkich aspiracjach. To właśnie z nią Kell wyrusza w podróż do alternatywnej krainy, której stawką jest uratowanie wszystkich światów…


Przeczytaj! Będzie fajnie! To będzie dobre! Tak mi mówili, a nikt nie ostrzegał! Nikt! Wiedzą, że kocham spoilery, więc mogli ostrzegać! A ja ostrzegam, że pod koniec będą oznaczone spoilery, bo ta kobieta przegięła! Pobiła na głowę nawet moje najwredniejsze pomysły i plany! Panie i panowie: Victoria E. Schwab, autorka, która wygrywa statuetkę książkowego mordercy roku 2016! A konkurencja wcale nie była łatwa.
Powracamy do londyńskiego fetyszyzmu, nie ma bata. Moje ulubione miasto, mój ulubiony gatunek i do tego przedni pomysł. Przygoda zaczęła się w sierpniu, kiedy ktoś na książkowej grupie polecił mi tą oto panią, a w tym samym momencie moja genialna mame kazała mi wydać punkty do empiku bo akurat kończył się program lojalnościowy. Wynik takiego równania to żadna tajemnica. Kilka dni później w paskudną pogodę leciałam odebrać paczkę z salonu, a i przy tym trafiła się przygoda. Na koniec mi powiedzieli, że jeszcze kilka książek i mnie zamordują. Podchodziłam do tego jak student do nauki, tylko mi serio zawsze coś wypadało. W końcu mogę powiedzieć: Niczego nie żałuję! Niczego, niech to diabli!

Na rzece, na moście ze szkła, brązu i kamienia...”

Cztery Londyny, pozbawiony magii, magiczny i piękny, walczący o magię i zniszczony przez magię. Szary, Czerwony, Biały i Czarny. Drzwi do tego ostatniego zamknięto wiele lat temu, od tego zaczęła się walka o magię w Białym Londynie. Czerwony Londyn to kraina pełna magii, żywa i w pełni rozkwitu. Jeśli mowa o ostatnim to jest nam dobrze znany, Londyn w niedokładnie określonym okresie rewolucji przemysłowej albo trochę wcześniej. Pozbawiony magii, rozwijający się we własny sposób. Łączy je jedynie nazwa i fakt, że leżą nad tą samą rzeką, poza tym to cztery różne światy. Poza tym jest Kell – adoptowany syn rodziny królewskiej z Czerwonego Londynu, ostatni z dwóch antari – magów krwi, którzy jako jedyni są w stanie podróżować między światami. Drugim jest Holland, raczej nieprzyjemny gość, ale to nie do końca jego wina. Poza tym na scenie mamy Rhya – przybranego brata Kella, kochanego przez wszystkich księcia, Lilę – złodziejkę z Szarego Londynu, Athosa i Astrid – bezlitosne bliźnięta władające Białym Londynem oraz kamień – mroczny artefakt z Czarnego Londynu. Dalej mamy gonitwę pomiędzy światami, łamanie praw, których łamać się nie powinno bo będzie bigos i niezłą dramę.

W twoim świecie magia jest rzadkością. W moim równie dziwny jest jej brak.”

Sam zamysł był na tyle dobry, że nie miałam zbyt dużego dylematu, co chcę czytać. Wykonanie też wypada świetnie, chociaż nie idealnie. Miałam nadzieję na więcej informacji o Czarnym Londynie i magicznej zarazie. Chciałam, żeby ktoś odkrył trochę więcej tajemnic. Może trochę lepiej opisać świat przedstawiony i byłabym w pełni zadowolona. Trochę mi się przeciągało czytanie. Czasem po prostu opisy były zbyt rozwlekłe, ale autorka nadrabia bohaterami, szczególnie Rhy i Kell mnie do siebie przekonali. Na duży plus zasłużyły też sceny walki magów, wgniotły mnie w kanapę i ulubiony kocyk. Nawet nie musiałam się starać z wyobrażaniem sobie tego, jakbym oglądała dobry serial. Pod koniec też opisy przeżyć Kella nie pozwalały mi odłożyć książki ani na chwilę. Spisek sam w sobie był świetnie przemyślany, czasami mamrotałam, że główni bohaterowie zapominają o niektórych fragmentach układanki, a potem one wracały i okazywało się, że to mi coś wypadło z głowy.

Potwory nie mdleją w obecności dam.”

Jak już wspominałam, postacie to jedna z mocniejszych stron książki. Rhy, ten ukochany przez wszystkich książę, czasami zachowuje się trochę jak dziecko, robi się zazdrosny o Kella i wpada na głupie pomysły. Trochę zbyt ufny przez co narobił bałaganu. Nie jest zbyt utalentowany jako mag, ale nadrabia całą resztą. To ten uroczy. Kell, czyli początek kłopotów. Trochę zagubiony chłopiec, prowadzący zakazany handel wymienny między światami i od tego zaczyna się ten dramat. Niańka i ukochany brat księcia, najbardziej mnie ruszyły jego powiązania z przybraną rodziną. Słodko – gorzkie, kochają się, ale jednak chłopak czuje, że jest bardziej ich własnością. Na koniec Lila „Nie wiem co tu robię, ale beze mnie to się rozpierdzieli” Bard. Drobna złodziejka z pazurem. Charakterna, goniąca za przygodą, a jej największym marzeniem jest piracki statek... Lubię ją. Cholera, nawet uwielbiam, bo to ani kluchowata klucha ani „Jestem silna, niezależna i wszyscy mnie wielbią”. Poza tym podobało mi się, że podczas przedstawiania postaci, które jakieś znaczenie dla historii miały, autorka naprawdę mi ich przybliżała.

Magia jest naprawdę piękną chorobą.”


Co muszę przyznać to to, że autorka jak już postanowi podzielić się większą ilością informacji, to wychodzi jej to genialnie. Jak już wspominałam, sceny walki są świetnie napisane. Świętowanie urodzin księcia mnie porwało, było tak magiczne i piękne, że mogłabym prosić o samo opowiadanie tylko o nich (tylko bez dramy, żeby nie psuć sobie zabawy). Zakochałam się w Czerwonym Londynie, w tym jednym świecie nic mi nie brakowało. Szary Londyn był zwyczajnie szary, ale o to chodziło. Za to Biały... Brakowało mi trochę więcej tego czegoś. Wyblakły i przerażający świat trochę za mocno mi się spłaszczył. Potrzeba mi więcej wyjaśnień czemu ten świat skończył właśnie w ten sposób, czemu magia tak tam reagowała i jak konkretnie miało na to wpływ zamknięcie drzwi do Czarnego Londynu. Wiem tyle, że jest źle, a wszystko przez odcięcie się światów od siebie. Na pewno dla fanów miejskiego fantasy i magicznych wymiarów będzie to świetna zabawa. Tylko trochę więcej informacji o świecie przedstawionym i mniej rozpisywania się nad najróżniejszymi różnościami. Jednak nie potrzebowałam aż tyle przypominania, że Lilę ciągnie do przygody czy jak niebezpieczna jest mroczna magia. Tego nie trzeba przypominać w prawie każdej części. Ostatecznie na plus zasługuje piękne wydanie – piękne strony tytułowe każdej części, klimatyczna okładka i śliczny grzbiet. Jeszcze większym plusem będzie informacja, kiedy po polsku będą kolejne części. Ja tu umieram z niecierpliwości, ślicznie proszę szanowne wydawnictwo o nieprzedłużanie tych cierpień zbyt długo. Wiem, że poza tym jest sporo pracy, ale będę wdzięczna nawet za jakieś informacje, kiedy można się czegoś spodziewać?
Na koniec SPOILER, SPOILER, SPOILER! CIEKAWYCH ZAPRASZAM NIŻEJ, RESZTA MOŻE SKOŃCZYĆ CZYTAĆ!
Tak, postanowiłam się wyżalić, bo po prostu psychika mi wysiadła. Z jednej strony to na pewno plus dla autorki, ale miałam wrażenie, że chce mnie zamęczyć. Bo nie ma to jak pokochać postać całym sercem, a tu niespodzianka – jaśnie panicz umiera i zmartwychwstaje po kilka razy, a za każdym już naprawdę myśli się, że już po nim. Pani Schwab chyba lubi odwlekać śmierć ile się da, żeby trzymać czytelnika w niepewności. Pod koniec to samo, chociaż druga ofiara już nie przeżyła. (Raczej, bo diabli wiedzą, co będzie w kolejnej części.)

Popularne posty