Star Wars book TAG

czwartek, 12 maja 2016
Hell - o wszystkim. Miałam to zrobić na 4. maja, ale matury zabierają chęć do życia, więc z opóźnieniem wrzucam gwiezdnowojenny TAG i przy okazji ślicznie dziękuję Clar za pomoc w tłumaczeniu. (A następnym razem ci tak łatwo nie odpuszczę!) Miłego i przepraszam za kilometrowe wywody, słowotok to straszna przypadłość!


R2D2 - książka która ubawiła cię do łez
Grillbar Galakatyka” – Maja Lidia Kossakowska. Ta książka to jeden wielki kosmiczny żart, dosłownie! Najlepsza musiała być moja mina, kiedy odkryłam, że to ma ogarniętą fabułę. Nie jestem pewna czy to był zamysł autorki, ale wyszła przy okazji mała parodia Star Wars. Naprawdę ciężko się nie turlać ze śmiechu przy absurdalnej galaktyce, gdzie prowadzi się protesty przeciwko spożywaniu niesyntetycznego jedzenia, gdzie przygłupie grzyby tworzą wielką mafię, a kolonia ameb próbuje przejąć władzę.


Padme Amidala – postać żeńska, która potraf skopać tyłek
Celaena Sardothien, bezapelacyjnie i bezwarunkowo! Moja królowa, moja zabójczyni, aaah, gdyby ktoś miał mi skopać tyłek, to proszę właśnie o nią! Wiele przeżyła, śmierć rodziców, szkolenie na zabójczynię, śmierć Sama, zdrada, zesłanie do kopalni, potem turniej i... Dalej zdradzać nie mogę. Ale bądźmy szczerzy, która pani skopie tyłek lepiej niż sławna na całym kontynencie zabójczyni, której przez rok udało się przeżyć niewolniczą pracę w najgorszym miejscu na świecie?


Leia Organa – najlepszy/najgorszy trójkąt miłosny
A ja zrobię oba! (Bom wredna.)
Najlepszy – normalnie nie cierpię trójkątów miłośnych, ale każdy, kto czytał „Diabelskie Maszyny” wie, jak taki trójkąt potrafi zniszczyć czytelnika. Clare po prostu mnie zaorała dzięki Willowi, Jemowi i Tessie. Kocham całą trójkę, chociaż Tessę nie aż tak bardzo. W tym jest tyle cierpienia, miłości i tragedii, że od dwóch lat to przeżywam. Mamy Jema, kochanego Jema, tak delikatnego i kruchego, że czasami można bać się przewrócić kartkę, bo boi się, że coś mu się stanie. Jest Will, typowy Herondale Drama Queen, który z pozoru wydaje się potwornym narcyzem i egoistą, ale tak naprawdę chce tylko wszystkich chronić i bardzo się boi o najbliższych. I Tessa, zagubiona w Świecie Cieni, z jednej strony wydaje się bardzo dziewczęca, a z drugiej nie jest zaraz taką miękką panienką i obu z nich kocha tak samo. A oni kochają ją, ale też siebie nawzajem, bardziej niż kogokolwiek, bo związali ze sobą swoje dusze. Najlepsze, poza więzią Jema i Willa, jest to, że oni się nie kłócą o Tessę, jak to najczęściej jest, że dwóch „macho” chce się tłuc o dziewczynę, oni najwyżej się kłócą o to, który któremu ją oddaje. Zniszczyli mnie emocjonalnie, serio, skończyłam jako nerwowa kluska, płacząca w ręcznik.
I najgorszy, pojadę! Bezapelacyjnie, tą konkurencję wygrywają Maxon, America i Aspen. Niech mnie fanki zjedzą, ale to po prostu było tak kartonowe, że powinnam z nich zrobić legowisko dla mojego kota. Bo nie ma to jak wyidealizowany książę popychadło, który pozwala Amisi na wszystko, Ami typowa Mary Sue, która co chwila angstuje z byle powodu albo z powodu „na własne życzenie wszystko spieprzyłam, więc strzelę focha” i Aspen „Jestem prafdzifym menszczysnom”, który jest tam... W sumie tylko po to, żeby Ami latała od niego do Maxona jak z pieprzem w tyłku. „Rywalki” zaczęłam z ciekawości, co ludzie tak wychwalają, czytałam tylko z ciekawości, co z rebeliantami (zawiodłam się jak nie wiem), ale większość czasu miałam ochotę przywalić głową w stół.


Luke Skywalker – obiecujący autor
Sarah J. Maas – nie jest to zaraz taka „świeża” autorka, ale nie znam wielu początkujących autorów, u nas jeszcze nie jest tak popularna, jak np. Riordan. Typuję ją, bo należy ona do tego rodzaju autorów, którzy mogą w swoich książkach zupełnie zdewastować moje uczucia, wziąć moje serce i rzucać nim o ścianę, ale ja i tak będę ich kochać. Potrafi świetnie grać na uczuciach czytelnika, jej pierwsza seria nie zaleciała mi od razu romansem, jak większość młodzieżówek, a wątek romantyczny wplata bardzo zgrabnie, potrafi zaznaczyć, że relacje romantyczne mają znaczenie, ale nie psują one głównego wątku. Kreuje naprawdę genialne postacie, które potrafią mnie zaskoczyć nawet po tych trzech częściach. Poza tym czytając „Szklany Tron” mam wrażenie, że ona gdzieś w swojej piwnicy chowa taki wielki, szczegółowy, diabelski plan, na całą serię, który ma za zadanie wysadzić mózgi czytelników i to nie raz czy dwa... Mam tylko nadzieję, że jej druga seria będzie równie dobra.


Anakin Skywalker – seria która zaczęła się świetnie ale skończyła okropnie
Nie czytałam takiej, po prostu nie ma takiej serii, która na początku byłaby dobra, a na koniec by mnie zupełnie zawiodła. Pewnie po prostu nie doczytałabym takiej do końca. A z niedokończonych mogę podać „Anioła” Lee Weatherly, nie dałam rady doczytać pierwszej części, zaczęło się interesująco, a potem pojawił się romans... I zabijcie mnie, ale „Zwiadowców” nigdy nie skończę, utknęłam na trzeciej części i zupełnie mi nie wchodzą.


Qui-Gon – najgorsza śmierć bohatera
WSZYSTKIE! Will Herondale – niby naturalny bieg rzeczy, że ktoś umiera ze starości, ale w tym wypadku autorka poleciała, opisała mi to, a mi chyba cały ręcznik do płakania zamokł. Nie chcę spoilerować, nienawidzę spoilerować „Diabelskich Maszyn”, bo mnie nikt nie ostrzegał, więc ja nikogo też nie będę, ale to, co się tam stało, to nowy poziom cierpienia. Idąc dalej tym tropem – Sebastian Morgensetrn po raz drugi, to było do przewidzenia, ale jednak... Sebastian/Jonathan tak serio nie był winny niczemu, po prostu trafił na okropnego ojca, on nawet nie mógł wybrać, jaki chce być. I, na Razjela, jego oczy były zielone! Teraz muszę wymienić dwie naraz – Silena Beauregard w „Ostatnim Olimpijczyku” i Patroklos w „Achillesie”, nie jestem w stu procentach pewna, ale wydaje mi się, że śmierć Sileny była inspirowana Patroklosem, wiecie, jedno i drugie wystąpiło do walki za kogoś bliskiego, udając tą osobę i zginęło tragicznie. W „Achillesie” dostajemy jeszcze rozdziały z perspektywy ducha Patroklosa... Tak, to ten moment, kiedy odchodzisz do kąta się wypłakać.


Han Solo – bezczelna książka (a book with sass, po angielsku brzmi lepiej)
Miecz Lata” vs „Próba Żelaza” – chcę widzieć jak Magnus i Call idą na solo na pyskówki, bo wybrać się nie da. Tylko tyle mam do powiedzenia.


Imperator Palpatine – najlepiej zbudowany świat
Jestem dopiero w trakcie czytania, ale swoją nerkę postawię na „Wiedźmina”, chociaż w książkach przydałaby się mapka, bo idzie się pogubić, a ta wielka dołączona do „Zabójców Królów” jest trochę nieporęczna.


Obi Wan Kenobi – książka, po której nie wiele się spodziewałeś ale rozwaliła ci mózg
Czerwona Królowa” – naprawdę nie spodziewałam się, że ta książka mi się spodoba, zabrałam się za nią z ciekawości, bo zrobiłam coś wbrew sobie i poczytałam recenzje (powiedziała na blogu recenzenckim XD) i stwierdziłam, że sama muszę zbadać sprawę. Od słowa do słowa, spodziewałam się wielkiego „nic”, dostałam jedną z niewielu dystopii, które mi się podobają.


Yoda – książka, która cię czegoś nauczyła/sprawiła, że dorosłeś
Dom Hadesa”, tak naprawdę bardzo mały fragment, ale wywrócił sposób mojego myślenia do góry nogami. Dziękuję za Nico di Angelo, niby starego psa nowych sztuczek nie nauczysz, ale Riordan dał radę, nigdy nie byłam homofobem czy czymś takim, ale dopiero przez Nico dotarło do mnie, o co chodzi z tolerancją. Sama nie wiem czy przez to dorosłam ale na pewno się czegoś nauczyłam.


Darth Vader – ulubiony złoczyńca
Jonathan/Sebastian Morgenstern, tak naprawdę nie potrafię go winić ani się na niego wściekać, bo wszystkie okropne rzeczy, które zrobił tak naprawdę można zrzucić na Valentine'a, bo to on zniszczył tego dzieciaczka. Poza tym kocham wyraziste charakterki, mój fikcyjny tym faceta to bardzo szerokie pojęcie, a Sebastian właśnie charakterem zapunktował.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty